Intensywność
Pamiętam swoje głębokie przekonanie, że myśleć zaczęłam, mając jakieś dwanaście lat. Niedługo potem, niosąc obiad babci (serio, mama załatwiła mi fuchę a la Czerwony Kapturek), zdałam sobie z zachwytem sprawę z tego, że oto czas w moim życiu, że w zasadzie każdego dnia robię coś, czego nie robiłam przedtem. I pamiętam, jak przechodząc przez stare, pełne drzew osiedle obiecałam sobie, że postaram się tego dopilnować, świadomie próbować nowych rzeczy, kiedy tylko nadarzy się u temu okazja. Przez jakiś czas to działało. Potem dogoniło mnie dojrzewanie i okazało się, że wraz z dorastaniem stosunek nowych doświadczeń do przeżytych dni staje się coraz mniej korzystny. (Myślę też, że skoro dzisiejsza „ja” wyrosła z „ja” trzynastoletniej, mogłam spróbować umówić się ze sobą na nowe doświadczenia co tydzień.) ...