Czas sypki, czas stały
Kiedy byłam mała, miałam ulubione puzzle UNICEF-u – kwadratowy obrazek przedstawiający bawiące się dzieci pod wieczornym niebem. W dzieciństwie układałam je wiele razy. Nie przestałam robić tego jako nastolatka, bo inne puzzle, które były w domu, okazywały się albo zbyt łatwe, albo zbyt trudne, a układanie tego zestawu, który znałam na pamięć, dawało mi spokój. Nie pamiętam, czy zabrałam je ze sobą, wyjeżdżając na studia, ale dość wcześnie trafiły ze mną do Warszawy. W ostatnią niedzielę zdjęłam je z półki, żeby ułożyć z pewną kilkuletnią dziewczynką. I wtedy — właśnie wtedy — dotarło do mnie, z czym bardzo chciał połączyć się w mojej głowie pewien widok z ubiegłego tygodnia. *** Pierwszego wieczoru zielonej szkoły zaplanowany był wieczór gier. Nie spodziewałam się tłumów, bo kilka osób podchodziło do mnie w ciągu dnia i pytało, czy obecność będzie obowiązkowa — zgodnie z prawdą i sumieniem mówiłam, że nie. Ale kiedy nikt nie przychodził, a kolega odpowiedzialny za organiz...