Louise Brooks. Niepokorna.

O aktorce Louise Brooks wiedziałam niewiele – tyle, że łączyłam twarz i ikoniczny „hełm czarnych włosów” z nazwiskiem, i byłam zdziwiona błędnie przetłumaczoną wzmianką o bobie „Louisa Brooksa” w polskim tłumaczeniu książki Dity Von Teese. Kiedy jednak przygotowywałam krótki wpis o Ziegfeld Follies, zauważyłam jej nazwisko wśród nazwisk tancerek, i zaskoczyło mnie to, że pod koniec życia napisała dobrze przyjętą autobiografię; stwierdziłam więc, że czas odrobić pracę domową.

Gibka, obdarzona ogromnym wdziękiem – i uporem, który ostatecznie kosztował ją karierę, ale paradoksalnie sprawił, że ją pamiętamy – pochodząca z Kansas Brooks była ikoną kina lat dwudziestych i wzorem urody flapper girls. Córka pochłoniętego książkami ojca i kochającej muzykę matki, która nigdy nie chciała dzieci, miała nietypowe dzieciństwo, które, niestety, nie obyło się bez tragedii; jako dziewięciolatka padła ofiarą molestowania ze strony 45-letniego sąsiada (Brooks upatrywała w tym wydarzeniu źródeł swojej późniejszej niewierności, i szukania seksualnych wrażeń). Jej matka obwiniała za to zdarzenie córkę, ale rok później zaczęła ją bardzo wspierać w nauce tańca, w końcu zezwalając na jej wyjazd do Nowego Jorku w wieku zaledwie piętnastu lat (z przyzwoitką).

Brooks początkowo uczyła się tańca w balecie, pod okiem gwiazd tańca współczesnego – Ruth St. Denis i Marthy Graham, ale wyrzucona z zespołu przeszła do rewii. Może się to wydawać koszmarem rodzica; od gwiazdek rewiowych, tancerek Scandals George’a White’a czy Ziegfeld Follies, oczekiwano zabawiania wpływowych mężczyzn, którzy odwdzięczali się rolami i drogimi prezentami. Brooks jednak, jak się okazuje, odnalazła się w tym znacznie lepiej, niż tego od niej oczekiwano – mając już ‘opiekuna’, Lorda Beaverbrooka, dalej spotykała się z mężczyznami, i to na taką skalę, że została usunięta za złe prowadzenie się z kultowego hotelu Algonquin, w którym pobyt opłacał jej Beaverbrook.

Jako osiemnastolatka Brooks miała letni romans z dwukrotnie starszym od niej Chaplinem; komiks z 1925 wzmiankuje też o procesie wytoczonym przez Brooks fotografowi, który rozpowszechniał jej nagie zdjęcia (1).

Już jako nastolatka, Brooks wyrobiła sobie w mieście opinię ‘wampirycznej nimfomanki’ (2) – opisywała to jednak w tak lekki sposób, że ciężko jej mieć cokolwiek za złe:

„Tańczyłam wtedy w Scandals, i wszystkie dziewczyny ze Scandals i Follies krzyczały: „Nigdy nie zadawaj się z mężczyznami, którzy proponują ci zdjęcia próbne! Przenigdy! To źli, źli ludzie.” Byłam więc na obiedzie w Algonquin z Eddie’m Gouldingiem (…), który nagle spytał: „czy chciałabyś pójść na zdjęcia próbne?” „Nie-e”, opowiedziałam; tak naprawdę się nie bałam, bo już wiedziałam, co i jak – miałam wtedy siedemnaście lat. Powiedziałam: „Nie jestem zainteresowana filmem, chcę być wielką tancerką, tak jak Martha Graham.” „Cóż”, powiedział, „bez różnicy, do diabła ze zdjęciami próbnymi. Umówisz się ze mną dziś po południu?” I to było najwspanialsze popołudnie w moim życiu.” (3

W końcu przez znajomości trafiła do świata filmu, gdzie – był to czas filmów niemych – bardzo przydała jej się nabyta w balecie umiejętność ekspresji gestem i mimiką. Szybko stała się popularna, jako dziewiętnastolatka była już bohaterką artykułu, który opisywał ją tak:

„To kwintesencja Manhattanu, bardzo młoda i wspaniale cyniczna. Jej czarne oczy i gładkie czarne włosy są lśniące jak chińska laka. Jej skóra jest biała jak kamelia. Jej nogi to poemat.” (4

Jednak w tym samym wywiadzie opisywana jak laleczka Brooks twardo oświadcza, że odmówi zagrania roli w filmie, w którym widziało ją studio – nie zagra roli dziewczyny będącej tłem dla obsadzonego w głównej roli popularnego komika.

Końcem końców zagrała (chyba) w tym filmie, ale odmówiła dodatkowej pracy przy nakręconym wcześniej „The Canary Murder Case”, które zatrudniające ją studio filmowe chciało przerobić na film dźwiękowy. Zamiast tego wybrała wyjazd do Berlina i pracę ze słynnym austriackim reżyserem G. W. Pabstem

Brooks opisywała potem Pabsta jako człowieka obdarzonego niezwykłą empatią i darem porozumiewania się z aktorami; był też, według niej, pierwszym reżyserem, który podczas pracy dobrze ją traktował, czego nie doświadczyła w Hollywood.  Pabst nakręcił dwa z trzech filmów Brooks, które stały się fundamentem jej późniejszego kultowego statusu: „Puszkę Pandory” (Die Büchse der Pandora, 1928) i „Dziennik upadłej dziewczyny” (Tagebuch einer Verlorenen, 1929). (Pod linkiem można obejrzeć całość „Puszki Pandory” – warto spojrzeć choćby dlatego, to, by zobaczyć, jak Brooks się porusza, i dla kostiumów, bardzo starannie dobieranych przez Pabsta. ) 

Louise Brooks jako bohaterka "Puszki Pandory", amoralna Lulu, 

której cechy, jak zgodnie twierdziły znające ją osoby, "miała w sobie".

Po paru latach w Niemczech (i romansie z Pabstem), Louise Brooks wróciła do Hollywood, ale trafiła na bardzo zły moment. Chciała występować w ambitnych, prestiżowych filmach, jak u Pabsta; Hollywood jednak właśnie przechodziło na talkies, filmy dźwiękowe, i w rezultacie powstawało dużo banalnych filmów, które broniły się wyłącznie nowinką techniczną, jaką było udźwiękowienie, a które, zdaniem Brooks, były zupełnie pozbawione walorów artystycznych.

Kiedy Brooks zaczęła stawiać żądania Paramountowi, zirytowane władze wytwórni postanowiły nauczyć ją pokory i w następnym filmie przydzieliły jej maleńką rólkę i zaledwie dwie linijki tekstu. Aktorka była zmuszona zacząć grać w krótkich, niskobudżetowych filmach Educational Picture Company, wyszła też po raz drugi za mąż (dodam, że za milionera; jej pierwsze małżeństwo, zakończyło się w 1928 roku, po zaledwie dwóch latach, ze względu na jej romans z właścicielem sieci popularnych pralni).

W 1936 próbowała zacząć od nowa, ale po siedmiu latach spędzonych najpierw w Europie, a potem poza głównym nurtem amerykańskiego kina, powrót się nie udał. Po drugim rozwodzie Brooks, utrzymywana przez kolejnych mężczyzn, przeprowadziła się do Nowego Jorku, potem do Wichity i Paryża, aż w końcu, zniszczona przez alkohol, w połowie lat 50. została odnaleziona przez miłośnika kina, Jamesa Carda, w ubogiej dzielnicy Nowego Jorku (5).

Card postawił sobie za cel postawienie aktorki na nogi i zapewnienie jej godnego życia. Zaczął od tego, że przeniósł ją do innego miasta, Rochester w stanie Nowy Jork, gdzie był kuratorem w poświęconym kinematografii Muzeum EastmanaTo tam Brooks po raz pierwszy zobaczyła wiele ze swoich filmów, w tym artystyczny „Prix de Beauté” (1930), ostatni z trzech filmów, który nakręciła w Europie. 

Brooks, która do tego momentu bardzo nisko oceniała swoje dokonania, spojrzała na nie inaczej. Zaczęła pisać o swojej pracy, pojawiać się na festiwalach filmowych; jej artykuły publikowała francuska i angielska prasa tematyczna. W 1982 wydała wspomnienia zatytułowane „Lulu in Hollywood”.

Postać Lulu/Brooks, jej przedwczesne, tajemnicze zniknięcie z Hollywood i graficzna uroda zafascynowała nie tylko miłośników kina, ale także twórców (pop)kultury; lista utworów, dla których była inspiracją, jest całkiem długa (powieść „Wynalazek Morela” Adolfo Bioy Casaresa, oparty na niej film Alaina Resnaisa „Zeszłego roku w Marienbadzie”, musical „Show Girl”), wspomnę więc tylko o komiksach. Pierwsze komiksy poświęcone aktorce powstały już w latach dwudziestych, ale prawdziwym przebojem okazały się publikowane od połowy lat 60. erotyczno-surrealistyczne komiksy o Valentinie, wzorowanej na Brooks fotografce. Ich twórca, Włoch Guido Crepax (1933-2003) przesłał je w którymś momencie aktorce, która odpowiedziała mu listem z wyrazami uznania. 

Louise Brooks zmarła na atak serca w 1985.

Komentarze

Popularne posty