Makijaż lat pięćdziesiątych: ogólne zasady, twarz i oczy

 Słynna okładka Vogue z 1950 (makijaż "oko łani"/ "doe eye").
Zdjęcie - Erwin Blumenfeld, modelka  - Jean Patchett.
Wiem też niemało o tym, jak się malujecie. Bóg dał wam jedną twarz, a wy dorabiacie sobie drugą. – „Hamlet”, akt III, scena 1. tłum. St. Barańczak.
Jak widać na powyższej okładce „Vogue’a”, w latach pięćdziesiątych możliwe było nałożenie zupełnie nowej twarzy. Umożliwiały to kremowe faktury dużo trwalszych niż przedtem kosmetyków, pozwalające na przemodelowanie rysów czy narysowanie ust o zupełnie nowym kształcie, nowe kolory w makijażu i akceptacja dla przesadzonych linii. 

Ta sama modelka, Jean Patchett, w „naturalnej” wersji makijażu (zaledwie rok później, w 1951) – widzimy przyciemnione ołówkiem, zwężające się brwi w kształcie łuku, tusz wyłącznie na górnych rzęsach, oko lekko przedłużone ołówkiem, delikatny róż, usta o naturalnym kształcie w kolorze czerwieni (popularne były też szminki koralowe i różowe).

Makijaż lat pięćdziesiątych – ogólne wytyczne

(na postawie tych dwóch stron):
Podkład i puder – gęsty podkład w kremie lub płynie, utrwalony pudrem w odcieniu skóry, pozwalał uzyskać efekt porcelanowej maski. Najczęściej zalecano podkład w odcieniu kości słoniowej lub zbliżonym do koloru skóry, najlepiej z lekko różowanym tonem.

Róż był nieco mniej istotny, niż w makijażu lat 40. Najchętniej sięgano po jasny, pastelowy róż w kremie, rzadziej w kamieniu, który nakładano na centralną część policzka. Róż często też nakładano na skronie w celu „ożywienia” zmęczonej twarzy. 

Cienie do oczu – rozjaśniano obszar pod brwią, na ruchomą część powieki nakładano delikatne cienie harmonizujące z tęczówką. Zdarzało się też, że malowano oczy w jaskrawych kolorach dopasowanych do sukienki lub akcesoriów. 

Brwi zarysowane ołówkiem w odcieniu o ton ciemniejszym, niż naturalny, w kobiecym, zwężającym się kształcie podkreślającym łuk i nadającym twarzy zdziwiony wygląd.

Eyeliner – używany do przedłużania oka, co stało się modne w latach 50. Na dzień wybierano brąz lub czerń, czasem bardziej ekstrawaganckie odcienie dopasowane do cieni do oczu. 

Rzęsy – malowano same górne rzęsy, dość mocno, do 1957 roku – tuszem w kamieniu lub w tubce (ta ostatnia czasem zawierała wbudowany grzebyczek), potem mascarą w opakowaniu takim, jakie znamy dziś.

Usta malowano matowymi szminkami w odcieniach ostrej czerwieni, różu, koralu, pomarańczu. Na dzień wybierano jaśniejsze odcienie niż na wieczór; często korygowano naturalny kontur ust, by wyglądały na pełniejsze lub uśmiechnięte.


Podkłady i pudry

Producenci tacy, jak Elizabeth Arden, Max Factor, i Helena Rubinstein i inni prześcigali się w wysiłkach o wyprodukowanie jak najdelikatniejszego i najtrwalszego podkładu.
Trendy dotyczące pielęgnacji i urody w połowie ubiegłego wieku stawiały na jasną skórę. Do [sic!] podkładu używało się Angel Face firmy Pond, płynnego Touch & Glow Revlonu z lanolitem czy Pan-Cake Maxa Factora. („Sylvia Plath w Nowym Jorku. Lato 1953”, Elizabeth Winder, tłum. Magdalena Zielińska. Marginesy, 2015)
Podejrzewam, że w cytacie powyżej chodziło nie o wypuszczony na rynek w 1937 roku Pan-Cake (podkład w kamieniu, wynaleziony na potrzeby filmów kręconych w technikolorze), a o nowszy wynalazek Maxa Factora – zamknięty w przypominającej szminkę tubce Pan-Stik. Wspomniany Lanolit był opatentowaną przez Revlon substancją odżywczą, a podkład Touch & Glow był reklamowany jako posiadający właściwości nie tylko upiększające, ale i ochronno-pielęgnacyjne:
(na zdjęciu reklamowym - Dovima)
Kobietom potrzebującym nieco mniej kryjącego makijażu i nieco więcej czasu rano, Max Factor zaproponował w 1953 roku Creme Puff, czyli produkt łączący cechy podkładu i pudru, w którego reklamach występowały już nie gwiazdy kina i słynne modelki, a młode, pracujące kobiety.

Kosmetyki do makijażu oczu

Nowe narzędzia, takie jak zalotki czy szablony do malowania brwi, ułatwiały kobietom upodobnienie się do dowolnej gwiazdki ekranu. 

Cienie do oczu często były kremowe i ciężkie, co być może powodowało, że kobiety chętnie ograniczały ilość cieni (mimo wysiłków producentów: Revlon wypuścił pierwsze gotowe zestawy cieni, Maybelline – łatwy w użyciu cień w kremie w wykręcanym opakowaniu). Zamiast tego wybierały eyeliner, niezbyt ostro zdefiniowany (często używano kredki), ale widoczny, przeciągnięty łukiem poza oko.


Niezmiernie ważnym kosmetykiem stała się mascara. Tak jak pisałam, do 1957 roku stosowano tusz w kamieniu lub w tubce. W 1957 roku  Helena Rubinstein wprowadziła na rynek przełomowy produkt – Mascara-Matic, zwany mascarą automatyczną z racji tego, że aplikator wychodził z opakowania pokryty tuszem, bez konieczności osobnej aplikacji. Taki tusz o wiele wygodniej się nakładało, wygodniej nosiło w torebce, był bardziej higieniczny (nie trzeba było do niego pluć, z braku wody pod ręką...), a samo opakowanie było o wiele bardziej eleganckie (do tej pory zresztą opakowania tuszów Heleny Rubinstein są bardzo efektowne).
Piękna reklama Mascara-matic z 1959 roku 
Nowe opakowanie mascary zrewolucjonizowało rynek i było kopiowane przez innych producentów z drobnymi ulepszeniami, pozwalającymi im na wprowadzenie produktu do własnej oferty. W 1958 Maybelline, największy producent mascary w Stanach, wprowadził na rynek tusz Magic Mascara ze spiralną szczoteczką, i reszta jest historią.


Zapraszam na kolejną część w piątek! Miniserię postów o wyglądzie kobiet w latach pięćdziesiątych stanowią następujące posty:

Komentarze

Popularne posty