Ekslibrisy męskie, żeńskie

Cytat z Goethego, grafika Louis Rhead, 1905

Ekslibris intryguje mnie jako odchodząca w przeszłość forma grafiki użytkowej (z tego co widzę, współcześnie sporo klasycznych ekslibrisów powstaje w... Japonii), mająca odzwierciedlać charakter i zainteresowania osoby zamawiającej. Osobną sprawą jest to, jak męskie ekslibrisy różnią się od ekslibrisów kobiet.

Pierwszą różnicą, która rzuca się w oczy, jest żartobliwość męskich ekslibrisów. Poniżej zestaw ekslibrisów przedstawiające „zwierzęce” nazwiska właścicieli:

Od lewej: panowie (homofonicznie) Śledź, Kogut i Jeleń.

Innym typem grafiki często obecnej na męskim ekslibrisie jest pogrążone w lekturze zwierzę:

Są też ekslibrisy przedstawiające przyjemność płynącą z czytania, i ogólnie przyjemności męskiego (kawalerskiego?) życia:

...oraz, mniej lub bardziej konkretnie, miejsce zamieszkania właściciela książek.

Po lewej - Most Karola w Pradze, po prawej - dom w dzielnicy Chelsea w Londynie.

W porównaniu z męskimi ekslibrisami, kobiece ekslibrisy, na które natrafiłam, często są nostalgiczne i wskazują na ograniczenia płynące z bycia kobietą, pokazując głównie dom, podwórze, i przyrodę, z której (ograniczone) korzystanie było do początku dwudziestego wieku jedną z niewielu kobiecych swobód:


Po lewej i prawej - nastrojowe widoczki; w środku ekslibris autorstwa Joana Miro.

W tej ograniczoności pokazywanego doświadczenia kobiece ekslibrisy podobne są nieco do ekslibrisów dziewczynek.

W ekslibrisach powyżej najbardziej porusza mnie środkowy, na którym Margaret przedstawiona jest jako słodki króliczek patrzący na świat przez okno, i ten po prawej, na którym widać, że dziewczynka siedząca przy biurku ucieka w świat wyobraźni i przygód, które nie mogłyby być jej udziałem.

Inne, stylizowane ekslibrisy kobiet tchną eskapizmem i chęcią przeniesienia się w wyidealizowany świat przeszłości:

Ekslibris po prawej należał chyba do Felicji Bauer, narzeczonej Franza Kafki.

Sama nie biorę pod uwagę używania ekslibrisu, i w zasadzie nawet nie podpisuję książek  to kwestia specyficznego wychowania, bo książek pozbywam się prawie równie lekko, jak je kupuję, i staram się do nich nie przywiązywać. Mam co prawda zrąb kilkudziesięciu, z którymi naprawdę nie chciałabym się rozstawać, bo na nich pracuję, ale ich też nie chciałabym „wiązać” ekslibrisem; wolę, jak Stefania Grodzieńska, prowadzić kajecik pod tytułem „Komu dałam i kiedy” (w moim przypadku jest to plik w telefonie). Jeśli jednak zainteresował Was ten temat i myślicie o zamówieniu lub zrobieniu własnego ekslibrisu, polecam Wam ten wpis z Czasu Gentlemanów, w którym Łukasz Kielban omawia nie tylko historię i znaczenie ekslibrisu, ale także wady i zalety różnych ich rodzajów (np. tłumaczy, dlaczego popularny dziś ekslibris w formie pieczątki nie jest najlepszym rozwiązaniem).

Po więcej ekslibrisów zapraszam na moją tablicę na Pintereście, i kończę jedynym zabawnym (choć pewnie niepoprawnym politycznie) damskim ekslibrisem, jaki znalazłam:


Komentarze

Popularne posty