Trzy razy wełna

W tym wpisie pokażę Wam ciekawe i ciepłe ubrania o dobrym składzie (jeszcze w sklepach!). Wszystko do czyszczenia chemicznego, ale o tym wspominam tylko pro forma:-) 

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze stron producentów (Tatuum, COS). Na zdjęciu powyżej widzicie, od lewej: granatowe spodnie COS; spódnica Tatuum; spodnie COS w jodełkę.
***

Spódnica Betani, Tatuum


Zadziwiająco ciepła spódnica do kolan z mieszanki wiskozy i gotowanej wełny (60% wiskoza, 40% wełna), na poliestrowej podszewce z domieszką elastanu. Kupiłam granatową, od razu zastanawiając się nad kupnem drugiej; początkowo odpuściłam, ale po kilku dniach noszenia kupiłam kolejną, identyczną, w Black Friday.

Betani jest bardzo łatwa do zestawiania z innymi ubraniami, nadaje się do pracy, niezobowiązującego biegania po mieście i na po domu, świetnie działa do kozaków, także na niskim obcasie. Rozmiarówka jest zaniżona (zwykle noszę 42, tu 40).


Spodnie z COS

W poprzedni weekend odwiedziłam kilka sieciówek i zderzyłam się z faktem, że nie dostanę w nich podszewkowanych damskich spodni. Jedynym wyjątkiem były formalne, czarne spodnie w Simple; w innych sklepach spotkałam się z reakcjami typu: „nie mamy takich, ale za to mamy promocję na rajstopy” lub: „Na podszewce? Nie mamy czegoś takiego.”

Już godziłam się z faktem, że przyjdzie mi przymierzyć się do spodni od Moniki Kamińskiej, kiedy mąż zaproponował, żebyśmy zajrzeli do COS, z którym do tej pory miałam złe doświadczenia (ich swetry, spódnice i sukienki są kompletnie nie w mojej poetyce). Jakież było moje zdziwienie, kiedy po pół godziny znalazłam się w przymierzalni z pięcioma parami spodni do ostatecznej selekcji.
Modele, które mierzyłam, przeważnie nie mają podszewek i są skonstruowane przedziwnie, ale w bardzo przemyślany sposób. Przypominają nieco spódnice (co dla mnie jest ogromnym plusem, bo poza wycieczką szkolną nie założyłam spodni ani razu od początku września). Są bardzo oryginalne – mają lekko piracki sznyt – i efektowne; te granatowe spokojnie można założyć na dość formalną okazję typu uroczystość rodzinna lub egzamin.

Oba modele bardzo dobrze łączą się z koszulami i dopasowanymi bluzkami, i pasują do mules na ukrytej platformie, które noszę w pracy. Pasek wiąże się zarówno tak, jak na zdjęciu powyżej, jak i w ładną, trzymającą formę kokardę. W przypadku obu modeli rozmiarówka jest zaniżona. 

Granatowe spodnie są być może bardziej na wiosnę i będę musiała do nich dokupić loafersy, ale bardzo się na nie cieszę. Skład – 96% wełna, 4% Lycra. Leciutko podgryzają, ale jestem na to dość wrażliwa.

Szare spodnie w jodełkę są łatwiejsze do połączenia z zimowymi butami (działają i do botków na obcasie, i do wysokich trzewików). Mają w składzie mniej wełny (70% wełna, 30% poliester), ale mocno gryzą; muszę się od nich separować nie tylko rajstopami, ale też bielizną formującą, wtedy jest dobrze. Zbieram w nich dużo komplementów.

***
Jestem zadowolona z zakupów, zwłaszcza ze spodni – ich fason mi odpowiada, a COS nie zmienia fasonów sezonowo; jeśli polubicie jakiś model, za jeden-dwa sezony też znajdziecie go w sklepie, co najwyżej w innym kolorze lub uszyty z innego rodzaju tkaniny.

A Wy, do jakich sklepów zajrzałyście w Black Weekend? A jeśli już planujecie Święta, jutro pojawi się wpis o tym, jak przygotowuję się do Świąt Bożego Narodzenia (jeszcze bez rozpiski na ostatni tydzień). 

Komentarze

  1. Ścieram się z COSem od dawna. Uwielbiam ich jakość, moim zdaniem nie ma lepszej pod tym względem sieciówki, uwielbiam to, że używają mało poliestru (nienawidzę) i dużo wełny (kocham). Za to ich projektanta ubrań złapałabym najchętniej, zamknęła w piwnicy i wypuściła dopiero w momencie, gdyby obiecał, że na zawsze porzuci pomysły robienia ubrań typu oversize. Bo owszem, COSowe oversizy leżą czasem zaskakująco dobrze, ale moja figura w zdecydowanej większości przypadków wymaga zaznaczania talii. A większość ubrań COSa sprawia wrażenie, jakby taliami ktoś tam się brzydził. Aha, zaobserwowałam jedną, pocieszającą rzecz. Ubrania, które na stronie i na modelkach wyglądają często bardzo smętnie (np. spódnice zawieszone nisko na biodrach) zdecydowanie lepiej prezentują się przymierzone w sklepie. Więc choć COSa nienawidzę, to go kocham i odwiedzam regularnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie to samo - kupiłam u nich spodnie (talia jest), trochę dodatków (dobra jakość) i oversize'owy sweter, w którym modelka wyglądała bardzo smętnie, a ja jak milion dolców. Spódnicy ani sukienki jeszcze nie udało mi się tam kupić.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty