Od stóp do głów, czyli co ostatnio kupiłam

Nie udało mi się co prawda kupić granatowych loafersów do spodni wełnianych (ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... następnym krokiem będzie ściągnięcie do sklepu Ryłko tej pary, choć mam wrażenie, że mogą okazać się za niskie w nosku, edit: są wąskie i sztywne), ale odniosłam kilka innych sukcesów:

Płyty winylowe


Przy okazji wyjazdu na ferie udało nam się przejrzeć jeszcze nieprzegrzebane płyty winylowe w zaprzyjaźnionej małomiejskiej Biedronce. Córka dostała swój pierwszy winyl (piosenki z „Krainy Lodu”), ja podskoczyłam z radości widząc Ninę Simone, a do tego kupiliśmy dwie inne płyty (klasyczny jazz i funk).

Czy warto? Ceny (chyba 40 zł za płytę) nie były wysokie, jak na nowe winyle; na Discogs sprawdziłam opinie o jakości tłoczenia tej konkretnej wersji „I Put a Spell on You” i były dobre; na żywo jednak okazało się, że płyty, choć zremasterowane, mają słabą dynamikę dźwięku i anemiczne brzmienie.

Czółenka Bombay Lights

Wypatrzone przez męża w outlecie; założyłam je i zamrugałam oczami z niedowierzaniem, że buty na obcasie mogą być tak wygodne, a potem zajrzałam do środka i okazało się, że mierzę kultowy model Bombay Lights Clarksa – niewysokie, dzienne czółenka, które przy wygodzie godnej butów ortopedycznych naprawdę dobrze wyglądają na nodze, a przy tym są leciutkie, dobrze wykończone, mają stabilny obcas i są dostępne w kilku (zmieniających się sezonowo) kolorach.

Nie jest to model na wielkie wyjścia (kwestia szerokiej podeszwy, widocznych przeszyć, kształtu obcasa, skórzanej kokardki...), ale to bardzo solidny dzienny but nawiązujący do stylistyki retro. Do zapamiętania.

Kolczyki Scarlett


Te kolczyki ze srebra i cyrkonii (YES) są jednoznacznie wieczorowe, ale ponieważ mam przed sobą parę tego typu imprez, zdecydowałam się je kupić. Wyglądają na bardzo starannie wykonane (co niestety, także w przypadku biżuterii przestaje być  rzeczą oczywistą), a cena, jak za ten efekt, nie jest powalająca.

Rajstopy z mikrofibry „Soft Touch” Calzedonia

Sezon jesienno-zimowy minął mi pod znakiem frustracji jakością rajstop Gatta. Zwykle kupuję  granatowe Dalida 40 DEN, ale najpierw zorientowałam się, że rajstopy w „moim” rozmiarze (kupowałam je o rozmiar mniejsze, niż u innych producentów) są mniej rozciągliwe – co potwierdziła dobrze zorientowana sprzedawczyni – a potem okazało się, że bardzo szybko się kulkują, mechacą i drą, i tak para za parą za parą. 

Dopiero w ubiegłym tygodniu dotarło do mnie, że mam przecież bardzo dobre jakościowo rajstopy z Calzedonii w chłodnym odcieniu szarego melanżu, i że firma, która produkuje tak nieoczywisty kolor, jak szary melanż, powinna mieć w ofercie także granat... i tak kupiłam dwie pary rajstop  „Soft Touch” 50 DEN w odcieniu Blu, i mam zamiar żyć w nich aż do przeskoczenia w wiosenne pończochy.

Czy coś ostatnio kupiłyście? Czy szukacie czegoś, co zastąpi element Waszej garderoby, który przestał się sprawdzać?

Komentarze

Popularne posty