Łatwe less waste, część I: pielęgnacja ciała i artykuły higieniczne


Jest pewna książka, której przeczytanie od dawna odkładałam, bo bałam się, że zmieni moje widzenie rzeczywistości. To "Życie zero waste" Katarzyny Wągrowskiej, pierwsza książka o zero waste (czyli życiu bezodpadowym) napisana z myślą o polskich realiach. 

Jednak po egzaminach wstępnych, kiedy miałam okazję porozmawiać z wieloma onieśmielająco świadomymi ekologicznie nastolatkami, stwierdziłam, że czas zostać odpowiedzialnym dorosłym. Byłam gotowa na to, że po lekturze zacznę dostrzegać wszechobecny plastik, i tak też się stało. Zaczęłam też kwestionować pewne automatyczne i powszechnie uznane za oczywiste wybory, i szukać stylowych i łatwych alternatyw.

Zanim przejdziemy dalej, trzy wyjaśnienia:
  • moim celem nie jest zero waste, tylko less waste, czyli ograniczenie odpadów;
  • szukam możliwie mainstreamowych sposobów na bycie less waste, czyli zdroworozsądkowego eko dla każdego;
  • ten wpis nie jest reklamą jakiegokolwiek produktu czy sklepu, ale efektem moich refleksji nad tym, jak najprościej dokonywać lepszych wyborów.

Kosmetyki myjące

Od dawna myję się mydłem sprzedawanym w papierowym opakowaniu, ale w kosmetyczce podróżnej wolę mieć małe opakowanie żelu pod prysznic. Niedawno trafiłam na skoncentrowany żel pod prysznic i szampon marki Yves Rocher; produkt w butelce 100 ml ma tę samą wydajność, co produkt w butelce pełnowymiarowej, co pozwala na pakowanie go w mniej plastiku. Miałam wątpliwości, czy uda mi się wycisnąć odpowiednią ilość żelu, ale okazuje się, że butelki mają ułatwiającą dozowanie membranę.

(O Yves Rocher praktycznie zapomniałam od czasów studenckich, ale okazuje się, że nieco ułatwia bycie less waste w mainstreamowy sposób - m.in. słoiczki kremów są szklane, a plastik w opakowaniach pochodzi z/ nadaje się do recyklingu. Jednak mimo zapewnień o proekologicznej misji marki kartonik nadal owijany jest w folię.)

Balsam

Mimo zachęt ze strony internautek nie chcę używać olejów zamiast balsamu. Długo stosowałam oliwkę dziecięcą aplikowaną na wilgotną skórę, ale nie podobało mi się to, co potem działo się z ręcznikami, które po osuszeniu ciała gorzej schły i szybko robiły się oślizgłe i nieświeże.

Przypomniałam sobie jednak, że kiedyś bardzo lubiłam balsamy na wagę ze sklepów sieci Mydlarnia u Franciszka. Białe, treściwe, odcinane z dużego kawałka, mają piękne zapachy (np. pomarańczy). Te cechy stanowią też jednak potencjalne wady - nie wiem, czy nie będą zbyt tłuste na lato i czy ich zapach nie będzie gryzł się z moimi perfumami w okresie jesienno-zimowym (choć chyba np. białe piżmo ma dość delikatną nutę zapachową). Na pewno jeszcze o nich napiszę.

Ponieważ zapamiętałam, że balsamy pakowano w folię, napisałam do sklepu z zapytaniem, czy można przyjść z własnym pojemnikiem, i czy ma on spełnić jakieś konkretne wymagania. Otrzymałam błyskawiczną odpowiedź, że w każdej Mydlarni u Franciszka (tu lista sklepów) można kupić balsam do własnego opakowania, o ile tylko będzie ono czyste.

Pożałowałam w tym momencie, że wyrzuciłam piękny, brązowy słoiczek po balsamie do ciała, który dostałam na Gwiazdkę, ale przecież mogę też użyć plastikowego słoiczka po balsamie, którego aktualnie używam, prawda? Ponowne użycie jest jak najbardziej less waste.

Peeling do ciała

Kiedy skończę plastikową tubę peelingu z plastikowymi drobinkami ścierającymi, wracam do najlepszego peelingu, jaki znam - zmielonego suchego ryżu zmieszanego z jogurtem w dowolnych sensownych proporcjach.

Zrobienie tego peelingu wymaga co prawda maszyny, która drobno zmieli ryż (ja używam młynka udarowego z czasów PRL), ale za to jest banalnie proste. Możliwą jego wadą jest to, że za każdym razem trzeba go robić, lub przynajmniej mieszać, tuż przed użyciem, ale moim zdaniem warto - skóra jest po nim niewiarygodnie gładka.

Artykuły higieniczne

[Podpaski] to odpady, których żaden zakład zajmujący się recyclingiem nie jest w stanie oczyścić i przetworzyć (...) składają się z bawełnianego wkładu, celulozy i/lub porowatej folii zewnętrznej. Nie odzyskuje się ich jednak nie tylko z powodu trudności z oddzieleniem poszczególnych części, ale przede wszystkim dlatego, że podpaska zabrudzona jest naturalnymi kobiecymi wydzielinami. ("Życie zero waste", str. 206).
Kobiece artykuły higieniczne są trudnymi odpadami także z innych powodów: bawełna (o ile jest to bawełna) używana do produkcji "zwykłych" tamponów i podpasek jest spryskiwana pestycydami i bielona chlorem. Podpaski zawierają dużo plastiku (równowartość nawet czterech reklamówek - McCallum), a prócz tego kompozycje zapachowe i chemiczne wkłady chłonne; leżąc na wysypisku oddają całą tę chemię ziemi.

Od lat używam tamponów, które są nieco lepszą opcją od podpasek, ale za to regularnie "grzeszę" używaniem wkładek higienicznych, które, tak jak podpaski, zawierają kompozycje zapachowe, chlor i folię. Pierwszą marką, o której pomyślałam, jest często wspominana w internecie (bo od dawna dostępna w Rossmanie) Ginger Organic.

Ich wkładki (tu przeczytacie o tym, czym się różnią od zwykłych) są sporo droższe od zwykłych  (16 zł za 30 sztuk w promocji). Są cienkie i dość szerokie, z opcją złożenia w wersję string. Recenzentki narzekają na słaby klej, i faktycznie, choć nie ma tragedii, zwijają się bardziej, niż wkładki, które do tej pory stosowałam.

W Rossmanie dostępne są też tampony i podpaski z biobawełny hiszpańskiej marki Masmi, trochę tańsze od produktów Ginger Organic. Liczyłam na to, że znajdę jakieś małośmieciowe wkładki w ofercie marki Bella, ale niestety, wygląda na to, że nic takiego nie mają.

Opcje do rozważenia:
  • zamówienie przez internet wkładek z bawełny organicznej Vuokkoset, dwukrotnie tańszych niż wkładki Ginger Organic i podobno z dużo mocniejszym klejem. 
  • Jeśli nie chcecie zbytnio zmieniać swoich przyzwyczajeń i wydatków - wybierzcie wkładki pakowane bez indywidualnych folii do kartonowego pudełka, i tampony bez plastikowych aplikatorów.

Patyczki kosmetyczne

Zakaz produkcji plastikowych patyczków kosmetycznych obowiązuje już we Francji, Szkocji i Włoszech; Unia Europejska planuje zakazać ich produkcji do 2021 roku. Może to wyglądać na kolejną bezsensowną dyrektywę unijną, ale dla zilustrowania skali zjawiska - brytyjska sieć supermarketów Waitrose zaprzestała sprzedaży plastikowych patyczków po przeprowadzeniu analiz, z których wynikało, że oznacza to wyprodukowanie 21 ton plastiku mniej (nie wiem jednak, w jakim okresie czasu). (McCallum)

Wypróbuję patyczki z bawełny bio na papierowym patyczku - dwa rodzaje, które namierzyłam na szybko, to Isana w Rossmanie i polska Bella.

Update: w Rossmanie widziałam trzy rodzaje patyczków na bazie papieru - dwa  typy z Isany i typowo kosmetyczne marki Avellia, z czego Avellia i jeden rodzaj patyczków Isany były w sztywnych plastikowych opakowaniach.

Rzeczy (jeszcze) nie dla mnie

Na razie przerastają mnie:
  • kubeczek menstruacyjny
  • pasta do zębów w słoiku
  • szampon w kostce - tu się waham, ale to temat na inny wpis.
***
Jeśli chciałybyście, żebym opisała/ zrecenzowała któreś ekologiczne zamienniki kosmetyków, chemii, środków higienicznych w pierwszej kolejności, dajcie znać w komentarzach. Pozdrawiam!

Źródło: Will McCallum, "Jak zerwać z plastikiem", tłum. Katarzyna Dudzik, Insignis Media, Kraków 2018.

Zdjęcie tytułoweKristina BalićUnsplash

Komentarze

  1. Dorzucę jeszcze, że w Lidlu (albo Biedronce?) bywają dostępne też bambusowe patyczki do uszu.
    W kwestii kubeczków - sama kilka lat temu kupiłam sobie taki. Zachęciły mnie pozytywne recenzje, sporo kobiet naprawdę je chwali.
    Na stronie producenta jest napisane krok po kroku, jak dobrać odpowiedni rozmiar - wybrałam więc wg tych wskazówek. Użyłam go 2-3x i za każdym razem skutkowało to silnym bólem brzucha. Więc z własnego doświadczenia nie polecam, chyba, że kupisz kilka rozmiarów i będziesz testować (ale to już spory koszt, więc ja rezygnuję z dalszych prób). No i jest trochę "babrania" przy tym. Nie wydaje mi się to idealnym rozwiązaniem np. do pracy.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za info o bambusowych patyczkach, poszukam, jeśli papierowe się nie sprawdzą (mam wrażenie, że mogą okazać się za miękkie).

      Co do kubeczka - dzięki za opinię, mnie też odstraszają rozmiary łamane dodatkowo przez różne stopnie twardości. Info, że kubeczki niezbyt nadają się do pracy/ poza domem jest dla mnie megaważne.

      Zobaczę, jak będzie z dostepnoscią tamponów Masmi, na razie najbardziej podobają mi się jako opcja do przetestowania.

      Usuń
  2. Temat na czasie.
    Nie mogłabym się nazwać less waste, za dużo w moim życiu plastikowych opakowań i torebek, ale kilka patentów stosuję.
    Mogę polecić kubeczek menstruacyjny. Nie wiem, jak długo go używam, na pewno ponad rok. Zdecydowałam się głównie ze względów zdrowotnych (syf w tamponach, niewygoda podpasek, szczególnie latem), ale komfort również sobie bardzo chwalę. Na początku jest trochę zabawy, żeby opanować aplikację, ale to jest do nauczenia. W pracy mam dostęp do łazienki z umywalką, więc to na pewno też sprawę ułatwia. Wciąż jednak niestety używam wkładek, zainteresuję się tymi eko.
    Niemal wyeliminowałam waciki. Do mycia twarzy stosuję olejek czyszczący (nie mylić z ocm - nie ma tu szorowania twarzy szmatkami, które trzeba często prać, bo śmierdzą) ze sklepu z półproduktami i silikonowy płatek masujący bardzo łatwy do utrzymania w czystości. Tonikiem twarz spryskuję. Zaznaczę jednak, że na co dzień nie używam tuszu do rzęs - w takim przypadku pewnie musiałabym kombinować bardziej.
    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Olu,
      napiszesz, jaki to olejek? Mogłabym taką sugestię wrzucić do następnego posta? Przyznam, że kiedy myślałam o demakijażu, przyszedł mi do głowy głównie cold cream (kwestia zajawki na retro), ale chętnie porównam tę metodę z innymi.

      Przypomniałaś mi, że mam taki płatek silikonowy!

      Tusz do rzęs to faktycznie trudny temat, choć przecież zrobienie tuszu w kamieniu (takiego jak robi np. Celia) i sprzedawanie go na zasadzie wkładu do palety nie przerasta chyba żadnego producenta kosmetyków. Inna sprawa, że dziecięciem będąc załapałam się przez chwilę na tusz w kamieniu i nie jest to coś, do czego chciałabym wracać:-)

      Usuń
  3. Jasne:) Ja akurat kupiłam tutaj:http://www.biochemiaurody.com/sklep/olejekmyj.html
    To podstawowa wersja, są też takie z różnymi maceratami.
    Tusz w kamieniu - pierwsze słyszę, ale akurat ten aspekt mało mnie interesuje, bo tuszu używam od święta;)
    Pozdrawiam, Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podpowiedź! Nie kojarzyłam tych olejków w ogóle, a faktycznie wyglądają bardzo przytomnie, wygląda też na to, że radzą sobie z tuszem do rzęs. Zakładam, że będą fajniejsze niż tłusty krem czy olej na twarzy; kiedy tylko zacznę zbliżać się do końca butli mleczka, na pewno zamówię jeden z wariantów.
      Pozdrawiam,
      Ewa

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty