Jak obudzić dom na wiosnę


Dziś przedstawię Wam konkretną metodę na to, by uczynić dom lub mieszkanie ładniejszym, przytulniejszym, bardziej pasującym do naszych wyobrażeń miejscem; znalazłam ją we wspominanej ostatnio książce Victorii Moran Shelter for the Spirit, i jestem w trakcie wdrażania jej w naszym mieszkaniu. Wszystkie nieoznaczone cytaty pochodzą z tej książki i są w moim tłumaczeniu.

Zacznij od struktury, czyli co w swoim domu cenisz, a co chcesz zmienić

„Spisz na jednej kartce papieru przedmioty z twojego fizycznego otoczenia i jego cechy, które chciałabyś zmienić. Na drugiej kartce, spisz każdą cechę, którą naprawdę lubisz w swoim mieszkaniu takim, jakim jest teraz. Potem usiądź spokojnie z obiema listami przed sobą i pomyśl o każdej wypisanej rzeczy. Przy każdym wpisie na pierwszej kartce napisz, dlaczego chcesz zmiany. Przy każdym zapisie na drugiej stronie, napisz, dlaczego Ci się podoba. Wystarczy pojedyncze słowo czy hasło (...)” (str. 23-24)

Co nam to daje? Łatwiej nam wtedy docenić nasz dom, i zmienić do niego podejście, jeśli jesteśmy z niego niezadowoleni; a kiedy cenimy swój dom,

  • mówimy o nim pozytywnie, co sprawia, że inni inaczej go postrzegają,

  • lepiej o niego dbamy,

  • zaczynamy gromadzić w nim wspomnienia.

Przykładowo, bardzo lubię światło w naszej łazience (jest ciepłe, i korzystnie w nim wyglądam, co naprawdę dobrze wpływa na moje samopoczucie) oraz kolorystykę płytek. Przy okazji  przeglądu każdego pomieszczenia z kolei doszłam do wniosku, że chciałabym wymienić kosz do prania na nowy, zamykany (co już udało mi się zrobić), a prócz tego ukryć przybory do sprzątania, zmienić opakowanie proszku do prania, i wygospodarować miejsce na przybory kosmetyczne córki. To daje mi bardzo konkretny plan akcji.

Kluczem do kolejnego etapu jest to, by nasz dom oferował przyjemne doznania dla wszystkich zmysłów.

Dodaj akcenty, czyli co uczyni Twój dom milszym i wygodniejszym

Wzrok

Bardzo istotne jest pierwsze wrażenie – czy dom wygląda na gościnny, czy raczej na przemyślaną instalację, do której nie pasują ślady bytności ludzkiej; czy jest sterylny, przytulny, czy zagracony; czy znajdują się w nim ładne przedmioty, czy od wejścia widzimy w nim to co brzydkie i niereprezentacyjne.

Moran zachęca nas do przemyślenia kolorystyki mieszkania i dodatków:

„W jakie kolory chciałabyś się otulić? Czy jest ich wiele w twoim domu i szafie? Jak możesz prowadzić ich więcej w swoje otoczenie? Czy masz zasłony, obrusy, duże tapicerowane meble w kolorach, których naprawdę nie lubisz? Jeśli tak, jak możesz je wyeliminować?” (str.30)

Jeśli problemem jest brak światła, najbardziej rozjaśniające kolory ścian to biel i jasny żółty, sporo też można osiągnąć przemyślanym oświetleniem, nie tylko elektrycznym – autorka proponuje świece, a nawet lampki naftowe. Najlepiej oddaje to chyba ten fragment z książki „Bądź paryżanką, gdziekolwiek jesteś”:

„Podejdź do światła tak, jak do makijażu, niech będzie przytłumione, nie za ostre, ma łagodzić kontury. Żadnych jarzeniówek, chyba że jako element dekoracji. Stwórz z pomocą wielu źródeł światła ciepły, romantyczny nastrój. (...)

Kuchnia: miejsce strategiczne, bo paryżanka zamienia je w salon. Jeśli masz dość miejsca, stwórz dwa klimaty: kącik jadalny z delikatnym światłem zachęcającym do rozmów i uwodzenia i kącik roboczy z ostrzejszym światłem, przy którym nie utniesz sobie palca, przyrządzając gicz cielęcą.

Salon: zaaranżuj przestrzeń, dzieląc ją na kilka mniejszych, będzie się wydawała większa. Nie montuj jednego górnego światła, oświetl pokój paroma małymi lampami. Chyba że odziedziczyłaś po babce wspaniały żyrandol. Jeśli tak, powieś go, wkręcając do niego żarówki niskonapięciowe. Możesz też poustawiać tu i ówdzie świeczki. Ale broń Boże na niskim stoliku. W świetle padającym z dołu miałabyś podkrążone oczy, a cień nosa na twarzy wyglądałby jak wąsy. Chyba tego nie chcesz…

Sypialnia: tu światło musi być przytłumione. W żadnym razie nie ostre, takie, które obnaża wszelkie wypukłości i cellulit. Może to być tylko światło z szafy i lampka do czytania, która nie świeci przecież ostro, bo zniszczyłaby ci wzrok.

Łazienka: jest twoją najlepszą przyjaciółką. Nie powinna wpływać na ciebie demobilizująco: wybierz światło, które trochę cię oszukuje, przekonuje cię, że wszystko jest w porządku.”

Pod tym względem wybitnie mamy szczęście – nasze mieszkanie jest jasne, z dwóch okien mamy widok na ładnie zadrzewioną przestrzeń (w dalszej perspektywie, ale jednak), kolory mebli i dodatków są szlachetne, a oświetlenie przyjaźnie dzielące dom na strefy.


Słuch
To dla mnie bardzo ważne kryterium, bo jestem bardzo wyczulona na hałas (ale wiem, że są ludzie, którzy nie są w stanie zasnąć w ciszy).

Pytania, które stawia Moran, odnoszą się do tych aspektów, których nie możemy kontrolować (czy mieszkasz w cichej okolicy, czy z zewnątrz dobiegają hałasy – szum z ulicy, dźwięk pociągu, krzyki z boiska? czy sąsiedzi słuchają głośnej muzyki?), ale i tych, na które mamy wpływ:

  • Co możesz zrobić, żeby wyeliminować lub ograniczyć nieprzyjemne dźwięki?

  • Czy możesz odtwarzać w domu dźwięki natury?

  • Jakiej muzyki słuchasz? Czy inna byłaby odpowiedniejsza?


Dotyk
Bardzo ważne kryterium, jeśli chodzi o przyjazność wnętrza. 

„Jakie wrażenia dotykowe wywołuje w tobie twój dom? Jakie w dotyku są meble, gdy w nich siadasz? (...) Czy tkaniny są gładkie czy szorstkie? Czy masz pod ręką poduszki, gdy chcesz po nie sięgnąć? Czy naprawdę lubisz swoje łóżko (...)? Jakie są twoje podłogi, gdy chodzisz po nich boso? Jakie są w dotyku twoje dywany, pledy, a także drewno, płytki i linoleum?” (Moran, 32)


Węch

Warto się zastanowić nad tym, jak pachnie nasz dom – czy z zewnątrz dobiegają nieprzyjemne zapachy, czy pachnie czystością, i czy jest to zapach świeży i przyjemny, czy chemiczny, ostry? Co gotujemy, czy pieczemy?

Moran przypomina o zapachach, o których często zapominamy – kosmetyków pielęgnacyjnych, ale też past do butów, chemii domowej, kosmetyków do prania. Przypomina o możliwości kupienia cedrowych prawideł (naprawdę tanio trafiają się na allegro lub w hurtowniach szewskich, a  poczucie luksusu jest, że ha).

Warto pomyśleć o pachnących saszetkach czy perfumowanym papierze do wykładania szuflad (dostępnym czasem w TK-Maxx).

Smak

Jak smakuje nasza pasta do zębów (ja uwielbiam cytrusową, ale zadziwiająco rzadko ją kupuję), płyn do płukania, nitki dentystyczne?

Czy mamy na wierzchu jakieś przegryzajki dla domowników i gości – cukierki, orzechy, owoce, ciasteczka?

Czy w kuchni widać jedzenie: czy przechowujemy np. makaron w szklanych naczyniach, hodujemy w widocznym miejscu jadalne zioła, kiełki, czy na naszym oknie, balkonie czy w ogrodzie jest miejsce na miniaturowe pomidorki i poziomki?

Szósty zmysł: życie

I ostatnie, najważniejsze pytanie: czy w naszym domu coś żyje? Czy trzymamy rybki, zwierzęta domowe, hodujemy kwiaty? Czy w naszym mieszkaniu pojawiają się kwiaty cięte?

Mam nadzieję, że Was zainspirowałam do przyjrzenia się swojemu domowi świeżym okiem – mnie te pytania naprawde dużo dały. Pozdrawiam serdecznie!

Źródła:

  • „Bądź paryżanką, gdziekolwiek jesteś”, Anne Berest, Audrey Diwan, Caroline de Maigret, Sophie Mas, tłum. Małgorzata Kozłowska. Muza, 2014.

  • Shelter for the Spirit: Create Your Own Haven in a Hectic World, Victoria Moran. William Morrow Paperbacks, 1998.

Zdjęcie tytułowe: Nathan Fertig, Unsplash

Komentarze

Popularne posty