Czemu warto czytać poezję (i jak zacząć)



Kilka lat temu moja uczennica, stojąc przed zadaniem napisania twórczej wariacji na temat jednej z lektur, wyparowała:
— A co, jeśli napiszę coś naprawdę dziwnego, czego jeszcze nikt nie napisał?
Byłam świeżo po lekturze "Pieśni Maldorora", i zatłoczyło mi się w głowie od ciętych ripost, ale ze względu na jej wiek i potencjalną podatność na zepsucie stwierdziłam, że nie będę się podpierać konkretnymi przykładami. Pomilczałam chwilę i powiedziałam jej, że najwyraźniej za mało czyta, bo człowiek, który czyta, wie, że  primo  żadne doświadczenie nie jest niepowtarzalne, i  secundo  ciężko stworzyć coś, na co nie wpadł nikt inny. I to właśnie, w formie skoncentrowanej, oferuje nam poezja.
I tu ogłoszenie dla uczniów, którzy (jak wnioskuję z popularności tego wpisu) zaglądają tu w poszukiwaniu rozwiązania pracy domowej: kochani, nawet w przypadku parafrazy (a poprawna parafraza to nie tylko zamiana słów na synonimy, ale także zmiana struktur gramatycznych i organizacji tekstu) trzeba pamiętać o podaniu źródła. Poprawny adres bibliograficzny tej strony to:
Czemu warto czytać poezję (i jak zacząć) [online]. W stronę retro, 2019-05-06 08:00Z [dostęp: 2019-11-10 21:25Z]. Dostępny w Internecie: //wstroneretro.blogspot.com/2019/05/czemu-warto-czytac-poezje-i-jak-zaczac.html
(Tekst podkreślony na pomarańczowo należy zmienić wedle potrzeb.)
Pozdrawiam.

Poezja jako pomost

Weźmy fragment wiersza Safony w przekładzie Janiny Brzostowskiej:
los dał mi pełną blasku miłość i pięknie żyć pozwolił
To chyba jedno z najpiękniejszych zdań, jakie w życiu czytałam na głos, o pięknym przekazie i rytmice. Identyfikuję się z tym jako celem życiowym do tego stopnia, że na dzień dzisiejszy to właśnie chciałabym mieć wyryte na nagrobku.

Kolejny fragment wiersza Safony to... czysta klasyka poradnikowa, prosto spod ręki kobiety, która urodziła się jakieś 2650 lat temu:
Wiem, że nie można zakosztować w życiu
wszelkiego dobra. Trzeba raczej wybrać
rzecz upragnioną niż tę, którą łatwiej przyjdzie zapomnieć.
"Spalenie" Robinsona Jeffersa (1887–1962) w przekładzie Czesława Miłosza poznałam dzięki starszej, doświadczonej  tak życiowo, jak przez życie  koleżance, dla której to ważny wiersz, podsumowujący to, jak widzi siebie:
To prawie przekreśla mój strach śmierci,
Powiedziała moja ukochana, kiedy myślę,
Że będę spalona. Gnić w ziemi,
Wstrętny koniec, ale buchnąć płomieniem -
Zresztą mam już wprawę,
Płomieniałam miłością i gniewem tyle razy w życiu,
Nic dziwnego, że to ciało jest zmęczone,
Nic dziwnego, że umiera.
Mieliśmy wiele radości z mego ciała. Rozsypcie prochy.
Albo ten fragment wiersza "Opowiadam ci" Marka Wawrzkiewicza z połowy lat 80. Strofa o staruszce do tej pory sprawia, że bezsilnie chichoczę  autor pięknie uchwycił doświadczenie osoby, która wraca do domu wkurzona tym, że ktoś nie docenił jej uprzejmości (nie mówcie mi, że nigdy się to Wam nie zdarzyło):
Kilka chwil później zwątpiłem
W sens istnienia. Zwątpiłem mocniej
Niż przedwczoraj, ale słabiej niż
W ubiegłą sobotę.
Wracałem autobusem, ustąpiłem miejsca
Staruszce. Była antypatyczna. Znienawidziłem
Ją w tej samej sekundzie.
I teraz milczę, bo nie wiem,
Jak ci to opowiedzieć.
(Jak to działa? Po pierwsze, w wersie o staruszce mamy cezurę, która rozbija nam rytm; po drugie, zdanie "była antypatyczna" kontrastuje z dwoma zdaniami, które dzieli, nie tylko zwięzłością, ale także silnie opadającą intonacją.)

Poezja jako alternatywa

Tym, co głównie chyba sprawia, że poezja jest coraz mniej popularna, jest fakt, że wymaga skupienia. Są takie tomiki (jak "Wiersze o moim psychiatrze" Andrzeja Kotańskiego) które można czytać, idąc sobie ulicą i śmiejąc się przez łzy, ale czytanie tradycyjnej poezji wymaga zazwyczaj czasu i uwagi pozwalającej ogarnąć kilku wersów naraz. 

Podoba mi się sposób, w jaki ujmuje to Simon Armitage, brytyjski poeta: w wywiadach powtarza, że widzi poezję jako formę literackiej rebelii, niepokorną formę literacką nie dla każdego, która uparcie odmawia dopasowania się do naszego braku czasu, czy choćby szerokości strony.
Nie sądzę, by poezja mogła lub powinna być popularna. (...) Zawsze uważałem ją za alternatywę, a nie główny nurt: rodzaj schronienia (źródło).
***
Na koniec: ciężko jest polecać poezję, bo to nie pomidorowa; kwestia tego, co do nas przemówi jest bardzo, bardzo osobistą sprawą. Chciałam tylko napisać, że czytam teraz tom wierszy "Używam więc jestem | Ich Gebrauche Also Bin Ich" austriackiej poetki Elfriede Gerstl, na którą trafiłam dzięki projektowi Wiersze w mieście, i że może warto dodać tę stronę do ulubionych, i czasem na nią wejść i kilka razy ją odświeżyć. Może to sprawi, że w Waszym dniu zadzieje się mały cud; że zobaczycie, jak ktoś w elegancki i obrazowy sposób oddał Wasze doświadczenie.

Zdjęcie tytułowe: Ksenia Makagonova, Unsplash

Komentarze

  1. Zachęciłaś mnie skutecznie, żeby do poezji powrócić. To, że nie mamy czasu się na niej skupić, wydaje się trafną diagnozą. Chciałabym ten czas odnaleźć. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę; mam nadzieję, że szybko trafisz na coś, co będzie do Ciebie "mówiło":-)

      Usuń
  2. Wiersze to wewnętrzny spokój. Do wiersza nie jest potrzebny kurs szybkiego czytania. Wiersze to uczucia wyrażone słowamì. Miłość, tęsknota czy nienawiść.

    OdpowiedzUsuń
  3. polecisz jakieś sprawdzone strony z poezją?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z polskich nic mi nie przychodzi do głowy poza "Wiersze w mieście", które polecałam w tekście; z anglojęzycznych https://poems.com/todays-poem/ i https://www.poemhunter.com/ . Dobrze rzeczy czytałam też o serii antologii The Poetry Pharmacy, ale nie jest (na razie przynajmniej) przekładana na polski.

      Usuń
    2. P.S. Errata. Polecam tę stronę (i tomik, który niedawno wyszedł) - z zastrzeżeniem, że znajomość oryginałów pomaga te pastisze docenić:
      https://www.facebook.com/nowewierszeslawnychpoetow/

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty