Aura


Czasami wystarczy jedno trafnie postawione pytanie, by wszystko wskoczyło na swoje miejsce.

Przeglądając książkę „Figura jak z ekranu” Anny Męczyńskiej trafiłam na taki fragment:
Twoja aura to klucz do tego, jak nosisz ubrania, a zarazem bronisz swojego stylu.
Twoim prawdziwym stylem jest Twoja energia – wystylizuj się tak, aby ją podkreślić!
I w jednej chwili wszystko zrobiło się jasne; już wiem, kiedy robię największe wrażenie, co próbuję przekazać, i czego najczęściej brakuje w moich stylizacjach. I nie ma to wiele wspólnego z typowym podziałem na styl klasyczny, sportowy, romantyczny, artystyczny... Albo raczej: to nowe, zupełnie intuicyjne podejście, które – jak dla mnie – ułatwia wszystko.

Żeby Wam unaocznić, jak bardzo była to dla mnie droga na skróty, zacznę od tego: gdybym miała się sama zaklasyfikować, powiedziałabym, że reprezentuję mieszankę typu klasycznego (w moim odbiorze – nieco zrelaksowanego, ale to dlatego, że WIEM, że można bardziej), podkręconą homeopatyczną domieszką typu dramatycznego, nieco „obniżoną” tym, że dynamicznie się ruszam i gestykuluję, czasem skręcam w stronę stylu rockowego czy sportowego, i „podwyższoną” niektórymi dodatkami. Mimo, że jest to dość precyzyjny opis, nadal niekoniecznie wiem, jaki miałby dawać efekt końcowy, albo raczej: wiem, kiedy się weń wstrzelę, a kiedy nie wyjdzie – mam poczucie, że jest jakoś nie tak (na ogół zbyt mdło lub bezpiecznie).

A moja aura? Na to pytanie mogę odpowiedzieć w moment. Moja aura to siła i neurotyczność, nałożone na styl, który wiele osób nazwałoby klasycznym (chodzi o ubrania z kategorii codziennej, czyli bardziej dostępną stronę klasyki). Wiem, że największe wrażenie robię w mocniejszych stylizacjach (typu klasyka z pazurem), ale ze względu na to, że jestem przede wszystkim wiecznie czujnym mózgowcem (co zawdzięczam genom, czasom i otoczeniu, w których się wychowywałam...), nie jestem w stanie tego stylu unieść bez pewnego rozedrgania.

Aura to coś, co widzę niejako od środka, zamiast koncentrować się nad tym, co fizycznie widzą inni. Kiedy myślę o swojej aurze/ energii, od razu wiem, co uzupełnić w swoim wyglądzie, by czuć się optymalnie – najczęściej chodzi o to, by dodać do spokojniejszych zestawień element, który doda trochę mocy – dodatek, biżuterię, czy choćby mowę ciała.

Jaka jest Wasza aura? Czy jakiś jej aspekt najczęściej umyka Wam w tym, jak ubieracie się na co dzień? Czy myślenie o swoim wyglądzie w ten sposób coś Wam ułatwia?


***
Jeśli myślicie, że ten tekst mógłby być dla kogoś przydatny lub pomocny, proszę, prześlijcie go dalej, lub podzielcie się nim na Facebooku lub Twitterze. Będzie mi bardzo miło:-)

Komentarze

Popularne posty