Siedem powodów, dla których warto trzymać klasę

Żeby trzymać pion

Chyba wszyscy rozumiemy, że to, jak się ubieramy, ruszamy, postępujemy, nie tylko odzwierciedla, ale i kształtuje to, jak się czujemy. Klasa – czyli, inaczej mówiąc, okazywanie szacunku sobie i innym – jest często ostatnim, na co mamy wpływ w bardzo trudnych sytuacjach życiowych.

Bruce Chatwin tak opisywał życie jednego ze swoich bohaterów, Kaspara Utza, żyjącego w Czechosłowacji (fikcyjnego) zubożałego arystokraty, widziane oczami jego jedynej służącej:

„Instynktownie rozumiała, dlaczego Utz przykładał tak wielką wagę do szczegółów: żeby sos podawany był w sosjerce, żeby mankiety jego koszul były wykrochmalone, żeby w niedzielę podawała mu kawę – sporządzoną z jęczmienia i cykorii! – w filiżance z sewrskiej porcelany. Były to małe akty wiary w znaczenie stylu, miały świadczyć o tym, że jeszcze się nie poddał.” (str. 70)

Te „małe akty wiary w znaczenie stylu” sygnalizują nam i innym, że nie jesteśmy ofiarami okoliczności; że mamy bufor energii, czasu i/lub środków; że widzimy świat przez pryzmat mentalności dostatku, a nie mentalności niedoboru (polecam kliknięcie w ten link). Może to czasem wzbudzać niechęć otoczenia – w czasach odpuszczania sobie z każdego powodu możemy być postrzegani przez innych jako ludzie uprzywilejowani, mający „łatwiej”, „lepiej”, „więcej”.

Żeby formować otoczenie

Nasze zachowanie kształtuje też zachowanie innych; łatwiej sobie odpuścić wtedy, kiedy wszyscy dookoła też to robią, stąd ważne jest być dla innych pozytywnym wzorcem (przy okazji pokazując im coś, czego być może nawet nie wiedzą, że chcą).

Jeśli nie widzisz żadnych dowodów na to w swoim otoczeniu, pomyśl, że chodzi nie tylko o to, co widzisz, ale także o to, czego nie widzisz (i nie słyszysz). Przytoczę przykład mojego kolegi, pracującego w dwóch miejscach; w pierwszym czuje się, jak sam mówi, „bardzo swojsko”, w drugim – dwa razy pomyśli, zanim zaklnie.

Żeby dawać przyjemność sobie i innym

Chwile, w których wzrok innych – zwłaszcza starszych ludzi – zatrzymuje się na mnie z wyraźną przyjemnością, czasem nawet ulgą – bezcenne! Dla mnie to warte rezygnacji z wygody za wszelką cenę.

Żeby mieć tarczę przed światem

Znajoma Jacqueline Kennedy Onassis, Antonia Fraser, tak pisała o jej – robiącym ogromne wrażenie na innych – stylu bycia:

„Myślę (...) że  rozwijała w sobie te niezwykłe, duchowe dobre maniery jako sposób obrony przed ludźmi. Bo ludzie o wspaniałych manierach tak naprawdę chronią siebie przed wieloma rzeczami.”  (Bradford, str. 411)

O ile dobrze pamiętam, chodziło o sytuację, kiedy świeżo owdowiała Jackie, przebywająca z dłuższą wizytą u znajomych, specjalnie pofatygowała się, żeby podziękować za coś ich gosposi, czego ludzie z jej sfery po prostu nie robili.

Warto jednak wspomnieć o tym, że Jackie wykorzystywała swoją nieskazitelną reputację byłej Pierwszej Damy i bohaterskiej wdowy jako zasłonę dymną. Po latach znoszenia zdrad męża, i opracowania całego systemu działań uprzedzających, który pozwalał zachować twarz tak jej, jak JFK, po jego śmierci rozpoczęła własne, dość wyzwolone życie, powtarzając, że i tak nikt nie uwierzy w jej romanse.

„(...) Ukrywając się za swoimi firmowymi ciemnymi okularami i nienaruszalną reputacją, robiła w zasadzie wszystko, co chciała (...). Wierzyła, że po powściągliwości, którą narzuciła sobie w Białym Domu, i cierpieniu, które stoicko znosiła po zamachu, zasłużyła na to, by dobrze się bawić.”  (Bradford, str. 408)

Żeby chronić świat, jaki lubimy

Być może osobiście nie możemy zrobić wiele, żeby ratować zwierzęta zagrożone wyginięciem czy lasy amazońskie, ale możemy ratować elegancję, która – że zacytuję opinię, którą znalazłam w książce Anny Męczyńskiej – jest dziś „zagrożonym gatunkiem”. 

Jeśli narzekamy na wszechobecną bylejakość, brak elegancji, brak fantazji i klasy, zacznijmy od siebie – własnych wyborów (lektur, fasonów ubrań, sposobów spędzania wolnego czasu) i zachowania – sposobu poruszania się, mówienia, gestykulacji.

Żeby żyć lepiej i uważniej dzięki celebracji codzienności

W poradniku Christel Petitcolin, „Jak myśleć mniej” (polecam nadwrażliwcom takim, jak ja), znalazłam taki cytat:

„Niektóre społeczności wschodnie, w których mentalności wiodącą rolę odgrywa prawa półkula mózgu, nadają ogromne znaczenie ludziom i czynom. Każda codzienna czynność może przekształcić się w rytuał. W kulturze Orientu, zanim nastąpiła jej okcydentalizacja, istniało wiele rytuałów. Te odziedziczone po odległych przodkach praktyki były niezrozumiałe dla ludzi Zachodu, którzy uważali je za głupie i irytujące. Na przykład głębokie pokłony świadczą według nich o przesadnej grzeczności, podczas gdy są one oznakami wzajemnego poszanowania, tworzącymi klimat, jaki sprzyja konstruktywnej wymianie poglądów.(...)

Z oczywistych względów bardziej zrozumiałe staje się dla [niektórych] dążenie do wyrafinowania, a także okazywania szacunku. Rzecz oczywista: poświęcanie temu, co się robi, szacunku i uwagi, wkładanie w to całej duszy potęguje uczucie intensywności życia.” (str. 161-2)

Ciekawie o rytuałach i tym, jak pozwalają nam przeciwstawić się pośpiechowi i zagonieniu, pisze Łukasz Kielban.

Bo nie mamy obowiązku żyć tak, jak inni

„W czasach kolektywu życie tak indywidualne, jak to tylko możliwe, jest jedynym prawdziwym luksusem, jaki się ostał” – Orson Welles.

Nie rozumiem (i na pewno jeszcze wrócę do tego tematu na blogu), dlaczego normą staje się rezygnacja z prywatności, i dlaczego ludzi tak dziwi to, że nie mam telewizji ani Netflixa i w zasadzie nie oglądam filmów. 

Autentycznie zadziwia mnie, dlaczego wzięcie kredytu na dziesiątki lat, żeby zbudować dom na przedmieściach, i skazanie siebie i dzieci na dojazdy, jest uważane za absolutnie racjonalną i normalną decyzję, a wydawanie pieniędzy na „niepraktyczne”, ale łatwo upłynnialne dobra materialne – np. kolekcję obrazów, mebli czy starych samochodów – już nie.

Pozdrawiam i mam ogromną nadzieję, że ten post był inspirujący. Miłego tygodnia!

***

Jeśli myślicie, że ten tekst mógłby być dla kogoś przydatny lub pomocny, proszę, prześlijcie go dalej, lub podzielcie się nim na Facebooku lub Twitterze. Będzie mi bardzo miło, jeśli trafi do większej liczby czytelników. Dziękuję!

Źródła:

  • Bradford, Sarah. „America's Queen”. Penguin Books, Ltd., 2001. (w moim tłumaczeniu)

  • Chatwin, Bruce. „Utz”. Tłum. Mira Michałowska. Świat Książki, Warszawa 2010.

  • Męczyńska, Anna. „Figura jak z ekranu”. Edipresse Polska SA, 2017, ebook.

  • Petitcolin, Christel. „Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych”. Tłum. Krystyna Arustowicz. Wydawnictwo Feeria, Łódź, 2019.

Zdjęcie tytułowe: Kinga Cichewicz, Unsplash

Komentarze

  1. Bardzo ciekawie piszesz o Jacqueline Kennedy, aż się chce sięgnąć po biografię... W ogóle Twoje wpisy są bardzo inspirujące! Kiedyś pytałaś, o czym chciałybyśmy czytać, a mnie się podoba ta różnorodność tematów. Dzisiejszy szczególnie - rzadko się trafia na taki punkt widzenia, to motywuje do pracy nad sobą��
    Pozdrawiam!
    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszą mnie Twoje słowa, bardzo-bardzo:-)

      Powiem Ci, że zdziwiło mnie i to, jak niejednoznaczną, interesującą osobą była Jacqueline Kennedy, i to, ile rzeczy wyniosłam/ wynotowałam z jej biografii. Miała bardzo szerokie zainteresowania i nieprzeciętne możliwości rozwijania ich / propagowania.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty