O poczuciu wyższości i współdziałaniu. Stoicy

„Zaczynając dzień, powiedz sobie: Zetknę się z ludźmi natrętnymi, niewdzięcznymi, zuchwałymi, podstępnymi, złośliwymi, niespołecznymi. Wszystkie te wady powstały u nich z powodu braku rozeznania złego i dobrego. Mnie zaś, którym zbadał naturę dobra, że jest piękne, i zła, że jest brzydkie, i naturę człowieka grzeszącego, że jest mi pokrewnym, nie dlatego, że ma w sobie krew i pochodzenie to samo, ale że ma i rozsądek, i boski pierwiastek, nikt nie może wyrządzić nic złego. Nikt mnie bowiem nie uwikła w brzydotę.
Nie mogę też czuć gniewu wobec krewnego ani go nienawidzić. Zrodziliśmy się bowiemdo wspólnej pracy, tak jak nogi, jak ręce, jak brwi, jak rzędy zębów górnych i dolnych. Wzajemne szkodzenie sobie jest przeciwne naturze, wzajemnym zaś szkodzeniem jest uczucie gniewu i nienawiści.”
Jeśli zatrzymamy się nad tym fragmentem „Rozmyślań” Marka Aureliusza (klik), zobaczymy, o ilu rzeczach nam on przypomina:
  • o odpowiedzialności za siebie, swoje życie i postępowanie, niezrzucaniu odpowiedzialności za to, jak żyjemy, na otoczenie – „nikt mnie bowiem nie uwikła w brzydotę”.
  • o tym, że społeczeństwo składa się z różnych ludzi, o różnych poglądach i różnie wyedukowanych, których nie należy bezrefleksyjnie potępiać czy uważać za gorszych. Bardzo to do mnie przemówiło w tygodniu powyborczym, kiedy pod adresem zwolenników partii rządzącej sypały się oskarżenia o ignorancję, a pod adresem zwolenników  opozycji  – o oderwanie od rzeczywistości, zadufanie w sobie i nieumiejętność rozmawiania z ludźmi o innych poglądach;
  • o tym, że powinniśmy edukować siebie i innych;
  • o konieczności podejmowania prób wspólnego działania z innymi, nawet jeśli nie podzielamy ich poglądów, i o kompletnej bezsensowności i szkodliwości braku współpracy w społeczeństwie.
Innymi słowy, ten fragment bardzo godzi się z moją wizją gentlewoman.


***
Moja droga do czytania stoików była bardzo okrężna. Z domu pamiętam niebieskawo-szary tomik  „Rozmyślań” oprawiony w płótno, ale nawet przygotowując się do olimpiady filozoficznej nie miałam dość odwagi, by do niego zajrzeć, choć rzecz jasna wiedziałam (a raczej wydawało mi się, że wiedziałam), kim byli stoicy. 

Kilka lat temu trafiłam na „Pamiętniki Hadriana”, mądrą, nieco melancholijną powieść belgijskiej autorki Marguerite Yourcenar, której bohaterem jest poprzednik Marka Antoniusza, cesarz Hadrian. Zadziwiła mnie moja reakcja na nią, poczucie pokrzepienia i siły, jaką mi dała, potrzeba podkreślania po trzech fragmentów na stronę i polecania jej wszystkim znajomym. Napisane wkrótce po II wojnie światowej, przepojone duchem humanizmu i stoicyzmu „Pamiętniki Hadriana” określają, kim jest odpowiedzialny władca i obywatel, i jaka jest rola państwa w ciężkich czasach.

Parę miesięcy temu znajomy powiedział mi, żebym wreszcie przeczytała Marka Aureliusza. Zanim to jednak zrobilam, przeczytałam Kawafisa, który pisze w duchu stoicyzmu, zainstalowałam na telefonie aplikacje „The Stoic” i „Daily Stoic Exercises”, i przypomniałam sobie, że moja charakterna babcia czytywała i cytowała Senekę; i gdzieś  po drodze doszłam do wniosku, że w stoicyzmie mogę znaleźć coś, czego chcę w swoim życiu więcej – pełne dystansu i odpowiedzialności spojrzenie na siebie wśród ludzi, w społeczeństwie.

Komentarze

Popularne posty