Szycie na miarę - czy warto?

Ten post podsumowuje moje doświadczenia z szyciem miarowym. Piszę go z myślą o tych z Was, które zastanawiają się, czy warto, i tych, które mają już pierwsze próby za sobą, i są rozczarowane efektami.

Mam w szafie trochę rzeczy szytych na zamówienie: koszule, sukienki, spódnice. Na ich przykładzie omówię to, co chciałabym wiedzieć, zamawiając pierwsze ubrania szyte na miarę.

MTM (szycie pasowane) jest przyjaźniejsze niż szycie na miarę

Moje koszule były szyte w sporym zakładzie krawieckim, specjalizującym się w modzie męskiej, z dostępem do dobrych tkanin i odpowiednich technologii (przeciętna krawcowa nie ma niezbędnego wyposażenia). Szyte były w systemie MTM (made to measure): zostałam obmierzona, wybrałam materiał, stopień dopasowania, rodzaj kołnierzyka, mankietów i guzików, kolor, typ i umiejscowienie monogramu (być może coś pominęłam, ale w miarę oddaje to proces).

Istotą MTM jest to, że klient wybiera spośród gotowych rozwiązań oferowanych przez firmę. Nie ma przymiarek, odbieramy gotowe ubranie.

Zaletą tego systemu jest duża powtarzalność, profesjonalizacja i prostota  łatwiej jest wybrać z czegoś, co mamy przed oczami, niż samej wymyślać koło. Dla mnie, nie lubiącej się nad ubraniami zbyt długo zastanawiać, i szukającej koszul, które będą wyglądały neutralnie, a nie modnie, i w których jedyną ekstrawagancją byłby ewentualnie wyrazisty prążek lub stójka, MTM było bardzo dobrym rozwiązaniem.

Interesujące jest jednak to, że przekonanie, że kobiety są mniej wymagającymi klientkami od mężczyzn, jest tak samo zauważalne w przypadku MTM i szycia na miarę, jak w przypadku jakości produktów z normalnych sklepów (wystarczy porównać składy męskich i damskich swetrów). Choć moje koszule są wizualnie na poziomie dobrych męskich koszul, nie mają karczków (czyli de facto są bluzkami koszulowymi), a wewnątrz wykończone są overlockiem zamiast szwów bieliźnianych (używanych w koszulach męża, szytych w tym samym zakładzie). Jeśli chodzi o prestiż szycia na miarę dla kobiet i mężczyzn, mam wrażenie, że wokół męskiego szycia miarowego (bespoke) narastają luksusowe legendy, a dla kobiet krawcowa jest w większości pragmatyczną potrzebą (znam wyjątki, ale ich ceny przebijają średnie ceny warszawskie w zakładach szyjących dla mężczyzn, i to w dość abstrakcyjnym stopniu).

W przypadku zakładów oferujących tak MTM, jak szycie na miarę (bespoke), MTM jest tańszą opcją.

Tkaniny naturalne mają i tworzą ograniczenia

Brak rozciągliwości powoduje, że sukienki, spódnice, spodnie z wełny muszą być krojone w innych fasonach, niż te, do których przyzwyczaiły nas pracujące na ciele syntetyki i mieszanki. Ja dopiero z zamówienia na zamówienie nabywałam oczywistą wiedzę o tym, że naturalne tkaniny dają komfort poruszania się w fasonach spódnic, w których wyglądam mniej korzystnie, niż w fasonach ołówkowych – tzn. w krojach mniej lub bardziej poszerzanych kontrafałdami. Dopiero po obstalowaniu bardzo poszerzanej spódnicy z ośmioma kontrafałdami (megawygodnej, ale jednak nie moja bajka; moje typowe 'góry' do niej słabo pasują), wełnianej sukienki o prostym dole (cztery kontrafałdy, po jednej po bokach przodu i tyłu), i dwóch spódnic ołówkowych, w których wyglądam jak milion dolarów, ale które wciąż rozrywam (moja wina, nie ich), poprosiłam krawcową o uszycie spódnicy w stylu retro z trzema wąskimi kontrafałdami z przodu, która daje mi satysfakcjonujący bilans dopasowania i swobody.

(Ktoś w sieci polecił mi spódnice kopertowe, ale nie są dla mnie dobrym rozwiązaniem – pamiętam je jeszcze z lat 90., ale w chwili słabości kupiłam jakiś czas temu sukienkę z kopertowym dołem i przypomniałam sobie, że strasznie nie lubię, kiedy sukienka odsłania mi udo, już nie wspomniawszy o tym, że w mojej pracy to słabo pożądane. Ale może u Was właśnie to się sprawdzi.)

Niezaprzeczalną za to zaletą wełny jest ciepło. Kiedy w świszczącym, zimnym wietrze wychodzę z domu i nie muszę się kulić, dziękuję sobie w duchu za decyzje podjęte parę lat temu. Minusem (nie dla mnie) jest to, że wymaga prania chemicznego. Wiem, że wełna samooczyszcza/ regeneruje się sama; po powrocie do domu wieszam wełniane ubranie na balkonie, i piorę dopiero po jakimś czasie noszenia.

Ciekawym doświadczeniem było też noszenie szytej na miarę jedwabnej sukienki o fasonie futerału, która stawiała wyraźny opór ruchom ciała – do tego stopnia, że trudno mi było założyć buty. Trochę się sobie dziwię, że nie zdawałam sobie z tego sprawy na etapie zamawiania jej, ale tylko trochę – prawda jest taka, że kulturowo zapomnieliśmy, jak to jest, kiedy tkaniny nie dają nam pełnej swobody ruchów.

Wełna wełnie nierówna

Różne właściwości 'techniczne' wełen zwięźle i rzeczowo omawia w tym wpisie Mr Vintage. Ja skupię się wyłącznie na różnicach w grubości i połysku (lub jego braku) i obróbce wełny.

Moją pierwszą wełnianą spódnicę i, jak do tej pory, jedyną wełnianą sukienkę uszyłam z tkanin, które moja krawcowa akurat miała na stanie, czyli matowych wełen. Dwie spódnice ołówkowe zamówiłam w firmie obszywającej męża (akurat mieli krótki epizod, kiedy oferowali kobiece krawiectwo miarowe).

Różnica była dramatyczna, i wynikała nie z jakości szycia, ale tkanin – cienkich, ale ciepłych włoskich wełen: jedna była jasnoszara, nieco przypominająca flanelę, druga – granatowa z lekkim połyskiem. Wtedy zrozumiałam, że naszym przyzwyczajonym do „sklepowych” ubrań oczom materiał z lekkim połyskiem kojarzy się z jakością i formalnością (choć czuję się głupio, pisząc to w świecie, w którym istnieje Comme des Garçons i inne, łamiące konwencje marki). Następną spódnicę, biurową z trzema kontrafałdami, 'szyłam' już z powierzonej włoskiej wełny (a wyprawa do sklepu z tkaninami była dużo mniej stresująca, niż myślałam).

Co z tego wyniosłam? Jeśli chcemy szyć odzież przeznaczoną do pracy lub na wieczór, warto zainwestować w dobrej jakości (czyt. droższy) materiał. Wełna bez połysku, zwłaszcza ta o lekko 'chropowatej' fakturze, będzie miała mniej formalny, 'weekendowy' charakter. Warto o tym pamiętać tym bardziej,  im większa ma być powierzchnia ubrania.

Przekonałam się też, że dwie spódnice o tym samym fasonie, szyte równolegle przez tę samą krawcową, według tych samych wymiarów, ale z dwóch rodzajów wełny, mogą być bardzo różne (co, jak powiedziała moja druga krawcowa, spowodowane jest tym, że wełny miewają różne rozciągliwości i inaczej pracują). O ile dobrze pamiętam, granatowa spódnica była sporo luźniejsza w talii niż szara, i trzeba ją było poprawiać.

Trzeba mieć pomysł i wiedzę

Ważnym czynnikiem, prócz talentu i wiedzy krawcowej, jest wiedza klienta o tkaninach, znajomość własnej sylwetki* i sposobu poruszania się. To jej brak sprawił, że musiałam szukać na oślep i na początku nie osiągałam efektów, których się spodziewałam.

Kolejną rzeczą, która zaczęła mi z czasem ułatwiać szycie, była stopniowo zdobywana wiedza o rzadko stosowanych dziś rozwiązaniach technicznych, obmyślonych przez krawców i projektantów w czasach, gdy rozciągliwe mieszanki były jeszcze pieśnią przyszłości, a moda premiowała smukłą sylwetkę. W takim przypadku (i w zasadzie w każdym innym) warto zanieść do krawca/ krawcowej zdjęcie ubrania, które nas inspiruje, i opowiedzieć o naszych oczekiwaniach dotyczących zachowania danej rzeczy w ruchu.

Rolą fachowca jest także rozwiewać nasze złudzenia.

Czy żałuję tego, że uczyłam się metodą prób i błędów? W dniu, w którym to piszę, mamy trzy stopnie na plusie i ostry wiatr. Wiele osób sięgnęło dziś po kurtki narciarskie. W poszerzanej wełnianej spódnicy i kupionym w sklepie płaszczu o dobrym składzie nie wyglądam może supermodnie, ale jest mi ciepło i nie czuję się ofiarą tego, że nie mam nic ciepłego w szafie.

Jeśli chcesz zbudować klasyczną garderobę, szycie miarowe może być jedyną sensowną opcją

Jeżeli szukasz:

  • spódnic zakrywających kolano
  • odzieży z naturalnych tkanin
  • ubrań w klasycznych, ponadczasowych fasonach
  • ubrań, w których będziesz wyglądać kompetentnie, a nie wulgarnie**

– i do tego nie chcesz, by wyglądały one nudno, sztywno i ciężko, szycie miarowe jest najprostszym rozwiązaniem. Być może gdzieś jest firma oferująca klasyczne elementy garderoby dla kobiet spełniające powyższe wymagania, ale ja na nią nie trafiłam.


Jeśli mieliście/ miałyście doświadczenia z szyciem na zamówienie, jakie rady chcielibyście/ chciałybyście dodać od siebie? Jeśli kupujecie gotowe (damskie) ubrania do pracy, które spełniają Wasze oczekiwania, to gdzie?


Zdjęcie tytułowe: Vicky Krieps i Daniel Day-Lewis w „Nić widmo”, reż. Paul Thomas Anderson.

À propos sylwetki: zawsze przychodź na przymiarki bluzek/ sukienek/ marynarek w staniku, który będziesz pod danym ubraniem nosić.

**Mówię  np. o sukienkach i spódnicach z Suit Studio, z zamkiem błyskawicznym biegnącym przez całą długość tyłu.

Komentarze

  1. Kiedyś na jakimś blogu o modzie męskiej przeczytałam zdanie, że szycie na miarę da oczekiwany efekt dopiero za x razem - bo trzeba najpierw poznać siebie i krawca. Coś w tym jest. Mam świetną krawcową u której dopasowuję gotowe rzeczy - za każdym razem osiąga dokładnie taki efekt, o jaki mi chodziło. Natomiast jeśli chodzi o szycie na miarę - do tej pory uszyłam dwie pary spodni cygaretek, z których jestem umiarkowanie zadowolona. Po pierwsze nie do końca potrafiłam określić swoje oczekiwania (parafrazując to, co napisałaś - ciężko samej wymyślać koło, prostsze jest pokazanie na gotowej rzeczy co chciałabym zmienić), po drugie była to też niewątpliwie kwestia tkanin. Krawcowa szyje z tkanin powierzonych, a w moim nie za dużym mieście nie uświadczy się już niestety porządnego sklepu z tkaninami, więc była skazana na kupno przez internet i nie do końca trafiłam.
    Ale jestem bogatsza o doświadcznie:)
    Obecnie nie mam potrzeby uzupełniania garderoby o bardziej formalne elementy, ale kiedy takowa zajdzie na pewno chętniej wybiorę się do krawcowej niż będę przeczesywać sklepy internetowe, co jest wyjątkowo nużące a i efekt marny.
    PS. Ta spódnica z trzema kontrafałdami jest świetna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie! Wydaje mi się, że paradoksalnie coraz mniej wiemy o ubraniach, ich ograniczeniach i konstrukcji. A i krawcowe są, z przeróżnych powodów, coraz mniej chętne, by podsuwać klientom pomysły i rozwiązania

      Co do spódnicy - dziękuję, następna, którą zamówię, będzie pewnie jej krótszą wersją:-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty