Jak przestać być finansowym jednorożcem

Opowiem Wam o tym, jak z okazji ostatnich urodzin (moja emerytura jest wciąż dalej, niż bliżej, ale czas zacząć o niej myśleć) postanowiłam zreformować swoje nawyki i zacząć oszczędzać lepiej i bardziej świadomie.

***

Zacznę od tego, że wiem, że moja sytuacja finansowa nie jest sytuacją typową. Nie mamy np. z mężem wspólnego budżetu (co wynika z tego, że poznaliśmy się i pobraliśmy dość późno, i nie wyobrażamy sobie, że można funkcjonować inaczej  w efekcie ja mam poczucie niezależności, jemu zazdroszczą koledzy), a to dopiero początek. Na tym etapie życia mam większy problem z motywacją, niż z pieniędzmi (choć rzecz jasna nie mówię o Bóg wie jakich kwotach), i pewnie łatwiej byłoby mi się zebrać, żeby coś wyremontować lub gdzieś pojechać, widząc, że uzbierałam na to fundusz docelowy. Bardzo ważne jest też to, że w firmie męża zdarzają się zwolnienia, a ja nie mam pewności, czy mi nie obetną godzin... i tak, to dobre powody, żeby więcej oszczędzać i mądrzej inwestować.

Pomaga mi to, że oboje z mężem mamy dość umiarkowane potrzeby, i kompletnie nie trafia do nas imperatyw posiadania domu, lepszego samochodu czy większego mieszkania. (Trick myślowy: jakiś czas temu przeczytałam, że poziom szczęścia często spada po... przeprowadzce do droższej/ lepszej dzielnicy  bardziej opłaca się mieszkać tam, gdzie czujemy się lepiej sytuowani od sąsiadów, niż tam, gdzie staramy się równać w górę.) Mam też świadomość tego, że od pewnego poziomu zarobków pieniądze wydaje się w sposób „wizerunkowy”  tak, że rzeczy, które kupujemy, zaczynają generować kolejne wydatki, i stajemy się powoli niewolnikami własnego stanu posiadania (co trafnie podsumowuje nieco może irytujący, ale prawdziwy tekst z Dużego Formatu o bezrobotnych managerach wysokiego szczebla 45+).

Dodam tylko, że żaden link w tym wpisie nie jest linkiem afiliacyjnym, że nie czerpię z polecania czegokolwiek żadnych korzyści, i zapraszam do dalszej lektury.

***

Tak się złożyło, że kilka dni temu Maria z Ubieraj Się Klasycznie, której konto śledzę na Pinterest, dodała pina z bloga Oszczednicka.pl. Nie ukrywam, że słabo znam polską blogosferę, i być może żyję, jak mówią Anglicy, pod bardzo dużym kamieniem, ale weszłam i całkiem do mnie trafił. Spodobała mi się filozofia Alicji: 

[Przede] wszystkim wydawać mniej, niż się zarabia. Zrozumieć i poznać swoje prawdziwe potrzeby, co nam sprawia radość (a nie to, co „wmawia nam” otoczenie). Być odpowiedzialnym za swoje rzeczy. Doceniać to, co się ma. (...) [Nie] ma sensu gonić za nieustannym zwiększaniem swoich dochodów, bo to zawsze odbija się na innych aspektach życia. (źródło)

W piątek wieczorem zaczęłam rozglądać się po jej blogu. Przez weekend ściągnęłam dostępny na stronie tytułowej plik Excela przeznaczony do prowadzenia domowego budżetu, i na podstawie serii „budżety czytelniczek” i comiesięcznych podsumowań wydatków samej Alicji przerobiłam go tak, by odpowiadał moim potrzebom. (Swoją znajomość Excela oceniam na mocne 1.) Omówiłam i uregulowałam sprawy finansowe z mężem. Skomasowałam lokaty trzymane na ROR, przenosząc je w lepiej oprocentowane miejsce; daty zakończenia pozostałych wprowadziłam do kalendarza i zamierzam sukcesywnie robić z nimi to samo. Odkryłam, że mogę otworzyć kilka kont oszczędnościowych (i je nazwać!), które będę wykorzystywać do zbierania funduszy celowych (na przyszłość córki, na remont, na podróże) do momentu, w którym zbiorę tyle, by wrzucić je na sensowną lokatę bądź w inny sposób zainwestować. Umówiłam się ze sobą, że przestanę wreszcie wydawać pieniądze na filmy, których nie mam czasu oglądać, i że przed kupnem książki (robię to często i impulsywnie, a mam długą listę bieżącą) zastanowię się tydzień.

Poszło mi na tyle dobrze, że kiedy z rozpędu kupiłam i przeczytałam e-booka Alicji o finansach domowych, znalazłam tam może cztery-pięć zagadnień, których jeszcze nie ogarnęłam, a które uznałam za ważne dla mnie w tym konkretnym momencie życiowym, głównie dotyczące różnego rodzaju podsumowań i inwestycji. W dwa-trzy dni zrobiłam więcej dla swoich finansów, niż w ciągu ostatnich dwóch lat. (A tego e-booka poleciłabym głównie osobom, które zaczynają prowadzić własne gospodarstwo domowe, mają niewielką wiedzę finansową, lub szukają pomysłów na to, gdzie i na czym zaoszczędzić/ chcą uszczelnić domowy budżet.)

***

Być może jesteście ode mnie mądrzejsze finansowo (co naprawdę nie jest trudne), ale jeśli potrzebujecie motywacji, żeby coś zmienić, z pełnym przekonaniem polecam Wam na zachętę bloga Alicji. Na dziś do widzenia, idę zgłębiać temat :)


Zdjęcie tytułowe: Annie Spratt,Unsplash.

Komentarze

Popularne posty