Emancypacja kobiet w ośmiu wynalazkach

    Z okazji Dnia Kobiet chciałam napisać o rzeczach, które sprawiły, że życie kobiet, w większym stopniu, niż kiedyś, przypomina życie tej drugiej połowy ludzkości. Jeśli równość płci Cię nie rajcuje rozumiem, w Stanach też wciąż nie uchwalono poprawki do konstytucji, która gwarantowałaby równe prawa mężczyzn i kobiet (za trzy lata minie ich sto, odkąd zaproponowano ją po raz pierwszy). Ale na potrzeby tego tekstu uznajmy, że równość kobiet i mężczyzn jest czymś dobrym, i spójrzmy na wynalazki, które przyniosły szczególnie dużo korzyści kobietom, pozwalając im nieco wyrównać szanse w świecie, w którym z różnych względów biologicznych, społecznych ekonomicznych  napotykały wiele ograniczeń.

    Kleszcze, podpaski i pigułka

    Może nie najprzyjemniej się o tym, myśli, ale to tej ginekologicznej trójcy kobieta w wieku reprodukcyjnym zawdzięcza możliwość bardziej-niż-życzeniowego planowania życia. Kleszcze (dziś też próżnociąg) zwiększają szansę na przeżycie trudnego porodu (czy wiedziałyście, że wynalazcy kleszczy i ich potomkowie, czyli specjalizująca się w położnictwie rodzina Chamberlain, trzymali je w tajemnicy przez 150 lat, by utrzymać na rynku prestiżową pozycję położników-celebrytów?!). Podpaski i tampony dają nam o wiele większą swobodę ruchu i możliwość nie tylko regularnego uprawiania sportu, ale w ogóle swobodnego funkcjonowania podczas okresu; dzięki nim nie musimy wycofywać się z regularnego życia na kilka dni w miesiącu. Dzięki antykoncepcji hormonalnej (która, przyznam, jest nie bez wad i nie dla każdego), kobieta aktywna seksualnie jest w stanie planować swoje życie w skali makro, mogąc planować czy, kiedy, i ile razy chce być matką. Jakieś dwa lata temu czytałam ponownie „Szklany klosz” Plath, i naprawdę, w świecie po pigułce dużo trudniej wczuć się w rozterki bohaterki.

    Podsumowując: serdecznie dziękuję naukowcom i lekarzom, którzy przyczynili się do odkrycia pigułki; francuskim pielęgniarkom z czasów I wojny światowej, które zaczęły używać podczas okresu szczególnie chłonnych opatrunków z pulpy drzewnej; i nawet ostatniemu spadkobiercy rodziny Chamberlain, który, nie mając męskiego potomka, ujawnił wreszcie rodzinny sekret w pierwszej połowie osiemnastego wieku.

    Maszyna do szycia i maszyna do pisania

    „Ostatnio mówi się o nowej maszynie do szycia do użytku domowego, która zrobiła furorę, gdyby można ją było tanio produkować, gdyż każda kobieta pragnęłaby posiadać takie urządzenie, które zaoszczędziłoby jej wiele godzin monotonnej i niekończącej się pracy, a także stanowiłoby wielką pomoc dla ubogich szwaczek. Czy nie mógłbyś zainwestować pieniędzy, które zostały Ci po sprzedaży firmy Twojego biednego ojca, w tak wspaniałe, a zarazem pewne przedsięwzięcie? Jestem przekonana, że maszyna do szycia ulżyłaby ludzkim cierpieniom (....)” (Margaret Atwood, „Grace i Grace”, tłum. Aldona Możdżyńska-Biała)
    Aby praca stała się dla kobiet czymś więcej, niż absolutną, wyniszczającą koniecznością, na rynku musiały pojawić się maszyny niedrogie i lekkie. Tak stało się w latach 70. XIX w., wraz z rozpoczęciem seryjnej produkcji maszyn do pisania (1873) i wygaśnięciu patentu Singera na produkcję maszyn do szycia w 1877 roku. Dzięki tym maszynom do pisania na rynek pracy powoli zaczęły wchodzić kobiety z niższej klasy średniej (przynajmniej te samotne, które wcześniej byłyby zdane na łaskę i niełaskę rodziny, lub bardzo ograniczony wybór 'stosownych' płatnych zajęć). Maszyny do szycia pozwoliły większej liczbie niezamożnych kobiet na zarobkowanie w domu, a tym nieco zamożniejszym pozwoliły oszczędzać pieniądze poprzez szycie, a nie kupowanie ubrań.


    Pralka

    W absolutnie fantastycznej książce How to Be a Victorian Ruth Goodman, brytyjska historyczka zajmująca się odtwarzaniem realiów życia codziennego różnych epok, pisze tak:
    „Moje osobiste doświadczenia z praniem 'historycznym' sprawiły, że postrzegam pralkę automatyczną jako bastion wyzwolenia kobiet, wynalazek, którego wpływ na zmianę życia kobiet jest porównywalny z rolą antykoncepcji i prawa do głosu.” (tłumaczenie moje)
    Pralki automatyczne zaczęto konstruować dopiero na przełomie XIX i XX wieku; do tego czasu utrzymanie odzieży i pościeli w czystości było głównie kobiecą pracą, i to pracą bardzo ciężką. W przeciętnym gospodarstwie domowym w wiktoriańskiej Anglii przeznaczano na pranie dzień bądź dwa tygodniowo; praca ta obejmowała robienie środków do prania ze żrących substancji, noszenie i zagotowywanie dużych ilości wody, szorowanie i wygotowywanie tkanin, wyciskanie  ich i suszenie. Do tego powierzchnia, ilość i ciężar rzeczy, które wtedy prano, była znacznie większa, niż dziś. (Równie ciężką pracą było prasowanie – do dziś pamiętam udrękę, jaką dla Martina Edena była praca w hotelowej pralni.)

    Wynalazki takie jak pralka, odkurzacz czy zmywarka poprawiły życie wielu kobiet, pozwalając im poszukać lżejszej, lepiej płatnej pracy, uczyć się, czy po prostu zająć się czymkolwiek innym. Należy jednak pamiętać o tym, że narzędzia mające na celu usprawnienie pracy często paradoksalnie wydłużają jej czas, o czym pisałam tutaj.

    Rower

    Rower, akcesorium protofeministek, dał kobietom nieoczekiwanie wiele swobód. Nie tylko był łatwym, tanim i dostępnym środkiem lokomocji; przede wszystkim położył koniec instytucji przyzwoitki, która nie nadążała za jadącą na rowerze dziewczyną czy młodą kobietą.

    Prócz tego jazda na rowerze była ogromną przyjemnością, i jedną z pierwszych popularnych wśród kobiet aktywności na wolnym powietrzu. Rower wybierały nie tylko aktywne zwolenniczki ruchu wyzwolenia kobiet – był bardzo popularny wśród młodych kobiet z klasy średniej, spragnionych ruchu, przygód, towarzystwa i ucieczki z często dusznej atmosfery rodzinnego domu.

    Meble (i życie) do samodzielnego składania

    Na pomysł tego wpisu wpadłam oglądając film na YouTube, w którym młoda kobieta pokazywała, jak urządza swoją pracownię meblami z IKEA: oto, pomyślałam, kolejna rzecz, pozwalająca kobietom żyć tak, jak chcą, bez tłumaczenia się nikomu i proszenia o pomoc. Pomoc jest ważnym lepiszczem społecznym, ale stworzenie wokół siebie przestrzeni, zwłaszcza, jeśli żyjemy w niej same, jest czymś, co daje ogromną satysfakcję i poczucie sprawczości.

    Nie jest to kryptoreklama wspomnianego, ani innego sklepu z meblami, wiem też, że nie wszystkich stać na samodzielne lokum; ale nie tak dawno temu nie była to kwestia wyłącznie finansowa, a obyczajowa.  Samodzielne mieszkanie w przypadku kobiety było równoznaczne z niemoralnością; jeszcze w późnych latach sześćdziesiątych samotnie mieszkające Polki mogły spodziewać się tego, że będą nachodzić je żądni romansu znajomi. Teraz jest inaczej; wolność (jeśli jej pragną) jest dla kobiet prostsza, choć nadal niełatwa.

    I na tym dzisiaj zakończę.

    Życzę Wam wszystkiego najlepszego (choć spóźnionego) z okazji Dnia Kobiet! A jeśli spodobał Wam się ten wpis, będę wdzięczna za podzielenie się nim na Facebooku – sharing is caring :-) Dziękuję!

    Zdjęcie tytułowe: Blubel, Unsplash.

    Komentarze

    Popularne posty