Korzyści ze spacerów po cmentarzach

Usłyszałam ostatnio, że powinnam się codziennie wyprowadzać na spacer co mnie nie zaskoczyło ale że powinien to być inny spacer, niż do tej pory, raczej kontynentalny niż brytyjski; zamiast iść na żwawą przebieżkę, powinnam chodzić powoli, przyglądając się światu i chłonąc szczegóły. A że nie jest o to łatwo w okolicy, którą przez ostatnie czternaście miesięcy zdeptałam wszerz i wzdłuż jak spacerniak, wsiadłam w tramwaj i wybrałam się na najbliższy, dość zresztą historyczny, cmentarz.

***

Jako nastolatka nie przesiadywałam na cmentarzach tyle, co jedna z moich ówczesnych przyjaciółek, ale zdarzało mi się tam szukać ciszy; kiedy nie mieliśmy ochotę rozrabiać w parku miejskim, chadzało się posiedzieć i pogadać na cmentarzu żołnierzy radzieckich spokojnym, położonym na uboczu, geometrycznie zdepersonalizowanym.

Później zaczęłam regularnie zapalać lampki na grobach ludzi, których kojarzyłam za życia, bądź których poznałam już tylko z nagrobków: na grobie malarki z naszej ulicy, która odrzuciła towarzystwo ludzi i dzieliła życie z gromadą psów; na zaniedbanym grobie, sąsiadującym z grobem moich dziadków; na grobie małżeństwa, zmarłego na przełomie XIX i XX wieku ona z wysoką fryzurą i bujnym biustem, starsza od niego o parę lat, on sprawiający wrażenie drobniejszego, z pięknie wypomadowanym wąsem.

Z czasem zaczęłam chodzić na stare cmentarze, gdzie ból jest zwykle cichszy, drzewa wyższe, ludzi mniej, a nagrobki bardziej zróżnicowane. Polubiłam czytanie epitafiów nie tylko dla rozbawienia (żona sędzi), refleksji (groby dzieci, zawsze), czy dłuższych lub krótszych list dokonań życiowych (czy mogłyby wrócić nagrobki z napisem obywatel?), ale też szukając oswojenia strachu przed śmiercią. Pamiętam, jak kiedyś na cmentarzu żydowskim zobaczyłam nagrobek młodej kobiety zmarłej tuż przed II wojną, i przeczytałam epitafium świadczące o cierpieniu jej rodziny: może tak jednak było lepiej, pomyślałam, może ominął ją strach, cierpienie, odczłowieczenie.

***

Oprócz czysto estetycznego wymiaru – na niektóre cmentarze można chodzić jak do muzeum – najbardziej interesuje mnie wymiar ludzki. Dla osób, które żyją częściowo w przeszłości, czytanie, wyprawa do muzeum lub na cmentarz to jedyne formy kontaktu z ludźmi, których podziwiają. Ostatnio jednak na cmentarzu udało mi się rozwiązać zagadkę relacji wiążącej dwie znane mi osoby, jak się okazało, rodzinnej; zrobiłam zdjęcie nagrobka, na którym występowały oba nazwiska, i przesłałam je koleżance. Prowadziłaś śledztwo na cmentarzu?– odpowiedziała.

Cmentarz to jeszcze jedna, bardzo ostateczna, forma kroniki towarzyskiej.

***

Ważne są też nieistniejące cmentarze, dokumentujące to, co wymazane. Dowodem naszego strachu przed śmiercią i chorobą było zniwelowanie na początku XX wieku (ledwie trzydzieści pięć lat po jego założeniu!) praskiego cmentarza cholerycznego pod budowę węzła kolejowego, i przeniesienie szczątków zmarłych do wspólnej, dziś niedostępnej, mogiły.

Zjawisko znacznie mroczniejsze udokumentował w wydanym w 2013 roku albumie „Macewy codziennego użytku fotograf Łukasz Baksik, który zaczął szukać macew z nieistniejących już cmentarzy żydowskich, i dokumentować przypadki ich wykorzystania:

Macewy jako płyty chodnikowe i krawężniki, jako żarna (wykorzystywane przy mieleniu ziarna do wyrobu chleba), element muru czy podmurówki domów, jako schody, utwardzenie dróg polnych, jako obudowa piaskownicy dla dzieci, w końcu macewy jako nagrobki tyle że chrześcijańskie. A także macewy jako eksponat muzealny wszystkie te zastosowania pokazują dobitnie, że miejsce macew jest na terenie kirkutu. Tam jednak ich nie ma. (źródło)

Praca Łukasza Baksika jest właśnie dokumentowaniem braku:

Największe efekty daje [...] metoda bezpośrednia: znajduję w jakiejś miejscowości cmentarz, sprawdzam, ile osób liczyła tamtejsza gmina żydowska przed wojną, i już wiem, że na cmentarzu powinno być kilka tysięcy nagrobków, a nie ma ani jednego. Co się z nimi stało? Przecież nie zapadły się pod ziemię, gdzieś są. (Z zamieszczonego w albumie wywiadu przeprowadzonego przez Agnieszkę Kowalską, cytat za stroną culture.pl)

Toczak (koło szlifierskie) w miejscowości Brok w Mazowieckiem, wykonany w II połowie XX wieku. Zdjęcie: Łukasz Baksik. Via

Nie mogłam tego wyrzucić z głowy, ale chyba nie powinnam.

***

Do przeczytania, zapewne w ciągu najbliższych dwóch tygodni!


Zdjęcie tytułowe: Chris Arthur-Collins, Unsplash.

Komentarze

  1. Lubię cmentarze za specyficzny rodzaj atmosfery, jaka na nim panuje. Wokół ludzkiej śmierci zawsze jest dużo zamieszania, mnóstwo intensywnych emocji, mnóstwo słów. A na cmentarzu jest spokój. Taki łagodny, cichy spokój. Nawet nieco pogodny, o dziwo. Jest to odczucie, jakiego nie doznaję nigdzie indziej.

    A co do napisów na nagrobkach - chodząc z moim Bratem po jednym z krakowskich cmentarzy natknęliśmy się na nagrobek, na którym pod nazwiskiem pochowanego tam człowieka był podpis "tenor". Nazwiska nie kojarzyłam, data śmierci na przełomie XIX i XX wieku. Mój brat, wtedy śpiewający w tenorach w chórze szkolnym zamyślił się chwilę, po czym mruknął "Być tenorem w końcu żaden wstyd, nie?".

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam bardzo podobne odczucia, choć faktycznie wolę starsze cmentarze. Pamiętam, jak całkiem niedawno rozmawiałam z moim bratem o cmentarzu na Wólce Węglowej - jednym z większych w Polsce i Europie - którego rozległość wydaje mi się trochę przytłaczająca, a on zaczął mówić, że do niego trafia właśnie to, że to wręcz miasto umarłych, tak bardzo dosłownie, ciche i spokojne...

    Tenorem być żaden wstyd:-) A ja jeszcze lubię patrzeć na cmentarzach na stopniowo spolszczające się nazwiska, z pokolenia na pokolenie, czasem pięknie to widać.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie w rodzinie zawsze mówiło się, ze po cmentarzu nie powinno się chodzić ot tak, bez powodu. Szło się zapalić świeczkę i wracało do domu, dłuższy pobyt był dozwolony tylko w Zaduszki. Nie wiem skąd to przekonanie. Pamietam, ze jako dziecko zawsze chciałam obejrzeć stara cześć naszego cmentarza i nigdy nie było mi wolno tam pójść.

    Potem w Londynie zobaczyłam porozsiewane w różnych punktach miasta małe cmentarze, które ludzie traktują tu jak lokalne parki - przychodzą z dziećmi, rozkładają pomiędzy rzadko rozsianymi grobami koce, opalają się i piknikują. Na początku mnie to szokowało, ale przywykłam jak do tysiąca innych dziwnych rzeczy w tym mieście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że dla części ludzi lubiących cmentarze głównym źródłem przyjemności podczas bytności tam jest fakt, że jeszcze nie leżą. Najwyraźniej można to interpretować w drugą stronę: nie czas jeszcze, nie kusić losu. To tez jest zrozumiałe.

      Na piknik na cmentarz jednak bym się nie wybrała, prędzej już wypiłabym na czyimś grobie.

      Usuń
    2. Rodzinny zwyczaj jest chyba echem ludowych wierzeń. Nie można za długo przebywać na cmentarzu, żeby się jakaś dusza czyśćcowa albo potępiona "nie przyczepiła" do człowieka (zwłaszcza do dziecka) i nie nachodziła go jako zjawa czy mara. No i dusze nieochrzczonych dzieci ("niechrzczeńce") też bywały niebezpieczne dla żyjących.

      Usuń
    3. Rodzinny zwyczaj jest chyba echem ludowych wierzeń. Nie można za długo przebywać na cmentarzu, żeby się jakaś dusza czyśćcowa albo potępiona "nie przyczepiła" do człowieka (zwłaszcza do dziecka) i nie nachodziła go jako zjawa czy mara. No i dusze nieochrzczonych dzieci ("niechrzczeńce") też bywały niebezpieczne dla żyjących.

      Usuń
  4. Mówi się nawet o turystyce funeralnej. Ja się przyznam, że w każdym mieście czy na wsi, w Polsce i za granicą odwiedzam cmentarze w ramach poznawania kultury. To mój punkt obowiązkowy. Miasta umarłych wśród miast żywych. Tu i tam życie, jedno minione, drugie trwające. Kontrast, często zaraz za bramą.
    Byłam w tym roku w śnieżycę na Powązkach. Wrażenie pozostanie ze mną chyba na zawsze. I jeszcze cmentarz koło klasztoru Franciszkanów w Nicei.
    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem - cmentarze są wspaniałym świadectwem hierarchii wartości i poczucia estetyki społeczeństwa, i faktycznie w większości miast "wisi" nad nimi cisza; Powązki w śnieżycy musiały być uderzające.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty