Budujmy kulturę odpoczynku, część druga: zbuduj wokół siebie przestrzeń

 

W ostatnim wpisie wspominałam o wywrotowym potencjale odpoczynku. Jestem już dwa kroki dalej - bardziej w wywrotowości niż wypoczynku, z retro twistem - ale zatrzymam się na chwilę tutaj, żeby przypomnieć sobie o tym, co ważne. 

Przez ostatnie parę tygodni przejrzałam n tekstów o wypoczynku: czytałam o wywrotowym odpoczynku (subversive resting), quiet quitting, szabatach i cyfrowych detoksach, głębokim wypoczynku w pięć, dziesięć i piętnaście minut. Wzięłam udział w fatalnym webinarze o job crafting i dużo skuteczniejszej medytacji w centrum buddyjskim. Czytałam o działaniu mózgu i poszłam na szybką terapię, żeby poustawiać zawodowe granice tam, gdzie mieć je powinnam. 

Nie zamierzam tu przedstawiać jednego słusznego przepisu na osiągnięcie spokoju Każdy ma swój, podlegający zmianom zależnie od okoliczności - ale podzielę się z Wami tym, do czego doszłam.

***

Jeśli mamy coś do zaoferowania światu, nikt nie da nam luksusu czasu dla siebie. Musimy sami postawić granice. Job crafting to dopiero początek drogi. 

Hasło "głęboki odpoczynek w pięć minut" jest z jakiegoś powodu kierowane wyłącznie dla kobiet i dlatego należy je ignorować (ewentualnie znacząco kłaść na stole nóż sprężynowy).

Absolutnie kluczowym, jak dla mnie, elementem głębokiego wypoczynku jest stworzenie wokół siebie bańki - czasu wolnego od zobowiązań wobec pracodawcy (oraz, przynajmniej sporadycznie - rodziny), i przestrzeni wolnej od większości ludzi (dla mnie jest to np. dostęp do pięknych miejsc i kultury bez tłoku). 

Specjaliści radzą, by nie próbować multitaskować, odpoczywając: sprzątanie czy ładzenie przestrzeni nie jest formą wypoczynku. Postaraj się też nie robić ze swoich form odpoczynku (np. robótek ręcznych) formy zarobkowania. Moje subiektywne wrażenie jest takie, że najlepiej, jeśli nasze preferowane sposoby odpoczywania nie dotykają pragmatycznego wymiaru życia.

Odpoczynek pozwala nam się nie wkręcać, podejmować ważne decyzje życiowe świadomie i bez autopilota. (Na marginesie: jedną z najważniejszych rad, jakie przeczytałam w życiu, jest ta pochodząca od Sarah Ban Breathnach - która popełniła sporo błędów, ale nie tym razem - żeby nigdy nie podejmować ważnych decyzji życiowych, kiedy jesteśmy niewyspane.)

Ta świadomość pozwala nam ocenić zyski (jak mówią psycholodzy, z każdej sytuacji czerpiemy zyski, czasem takie, że ktoś się nad nami użali, a czasem takie, że nie będziemy miały czasu na robienie czegoś, czego i chciałybyśmy, i boimy się). Innymi słowy, odpoczynek sprawia, że osiągamy stan ducha, w którym trudniej nam robić z siebie (nieuzasadnienie) ofiarę okoliczności. 

Najsensowniejsze techniki radzenia sobie ze stresem, jakie sprawdzają się u mnie, to: 

  • regularne korzystanie z rozrywek (kina, spotkań, przebywania w przyrodzie), 
  • relaks (spacery bez audiobooka, a ze skupieniem się na otoczeniu i własnych myślach, pranayama itd.),  
  • rutyna obejmująca zdrowe odżywianie, sen i ruch fizyczny
  • prowadzenie dziennika nakierowanego na to, by przyjrzeć się swoim potrzebom i emocjom (pisanie dziennika, i np. rysowanie ma też tę zaletę, że pozwala nam ponownie przeżyć, smakować, chwile odpoczynku)
  • unikanie nadmiernego spożycia alkoholu/ innych używek.

Żeby "rozciągnąć czas" czytając, można sięgnąć po poezję i przystępne teksty filozoficzne, które wymagają zupełnie innego rodzaju uwagi, niż powieści, i dają niesamowite poczucie uniwersalności ludzkiego doświadczenia.

Last but not least: prędzej czy później wszystkie będziemy w wieku, w którym to, czy jesteśmy wypoczęte czy  nie, będzie stanowić dramatyczną różnicę dla naszego wyglądu. (Ja już w nim jestem, co skonstatowałam wczoraj, ciesząc się faktem, że wyglądam jak milion dolców po trzech i pół wolnego dnia.)

Do przeczytania niebawem - będzie historycznie, filozoficznie i estetycznie:-)

 

Zdjęcie tytułowe: Yoori Koo, Unsplash.

Komentarze

Popularne posty