Życie zredagowane


 

- Jestem naprawdę pod wrażeniem tego mieszkania - mówię po dłuższej chwili zastanawiania się, jak ubrać w słowa to, co czuję, żeby nie powiedzieć wprost: jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że po śmierci męża miałaś cojones, żeby przeprowadzić się do innego miasta, zabierając minimum rzeczy, zaaranżować małe, ale ładne i wygodne mieszkanie, w którym jest wyłącznie to, czego potrzebujesz, i zacząć życie bez cieni.

Mieszkanie, w którym stoję - dwa pokoje z dużym aneksem kuchennym i przestronną łazienką - jest doskonałym wyrazem tego, co bardzo cenię: jak lis, zamieść za sobą ślad ogonem, zrzucić balast, zacząć coś nowego. Pierwszy raz widzę tak idealne urzeczywistnienie tego, co chodzi mi po głowie od dawna jako scenariusz na siebie na etap wdowieństwa, które czasem próbuję sobie wyobrażać, w ramach oswajania lęku.

Nic, prócz powiększeń zdjęć rodzinnych na półkach z książkami (dużo Whartona, "Kamasutra") nie zdradza, że w dwóch pokojach mieszka kobieta koło siedemdziesiątki. Wnętrze jest jasne, kobiece, dobrze przemyślane, z widoczną ciągłością kolorystyczną (szlachetna ściana w dużym pokoju, wzór na botanicznej tapecie w sypialni, kuchenne drobiazgi w kolorze rozmleczonej zieleni, którą kojarzę z japońską estetyką; w sypialni i łazience przewijają się naturalne beże i brązy). Kuchnia współczesna, biała, klasyczna, bardziej Pinterest ("mają świetne pomysły") niż Swarzędz. 

Na ścianach współczesne, nieco generyczne akwarele - kwiaty, wieża Eiffla. Podejrzewam, że z takimi niewiele mówiącymi o niej obrazkami jest jej łatwiej; za fotelem, mówi, stoją inne, ale nie może się zebrać do tego, żeby je powiesić. 

Łóżko i regały robione są na wymiar niedużej kobietki. Na półkach stoją wyłącznie najbliższe jej książki ("w moim wieku korzystam już wyłącznie z biblioteki"). Panuje tu idealny porządek.

Wiek. Wiek pojawia się dyskretnie, raczej jako coś, na co należy być przygotowanym. Mieszkanie w bloku bez windy mieści się na parterze; przekłada się to nie tylko na łatwiejszą dostępność przy zmniejszającej się z wiekiem mobilności, ale też ogródek na patio, z którego ciężko zrezygnować po całym dorosłym życiu w domu z ogrodem. Łazienka jest duża, zamiast wanny jest w niej kabina prysznicowa bez brodzika, z rozkładanym krzesełkiem zamontowanym w ścianie. 

Kiedy opowiada o swoim życiu towarzyskim, przypominają mi się scenariusze przeprowadzek opisane w Orchids on your budget, poradniku dla samotnych kobiet z lat 30.; w tym przypadku jest to bardzo przemyślana przeprowadzka do dużo większego miasta - tak atrakcyjnego kulturalnie, by goście z innych miast mieli po co przyjeżdżać, a przy okazji bliżej dzieci.

Myślę: czego nie potrzebuję? Bez czego mogłabym żyć? Jak mądrze zapewnić sobie to, co istotne, już teraz?


Zdjęcie tytułowe: Francesca Tosolini, Unsplash.

Komentarze

Popularne posty