Lato dla wyczerpanych

 

 Z maila:

Spróbuję przeczytać Terzaniego - przyjrzałam mu się i spodobało mi się założenie. Nie jestem jednak pewna, czy dam radę; po tym roku szkolnym jestem w trybie emeryckim. Mam nadzieję, że niedługo wrócę do normalnego funkcjonowania. Na razie przygotowałam sobie letnią listę rzeczy do zrobienia i powoli ją realizuję. Dziś będzie to czytanie na leżakach i joga w parku, jutro pójdę do zoo zobaczyć akwaria i moje ulubione miejsce, halę wolnych lotów.

Sporo zaplanowałam na to lato, i już w pierwszych dniach wakacji (nominalnych: jeszcze nie wyplątałam się z rekrutacji, prac dodatkowych, tworzenia dokumentów,  nawet jeszcze nie myślę o włączeniu autorespondera) widzę, że będę musiała te oczekiwania zrewidować.

Miałam chodzić na wyprawy piesze - będzie dobrze, jeśli znajdę siły na spacer po mieście.

Miałam zaplanować rodzinną objazdówkę po Czechach - porzuciłam projekt w połowie i mam gorącą nadzieję, że skończy się all-inclusive nad basenem w Czarnogórze.

Miałam zrzucać kilogramy - piję aperol i gotuję włoskie obiady

Rehabilitant wysłał mnie na zajęcia siłowe, pole dance i ściankę wspinaczkową - wróciłam do jogi, bo to szczyt mojej wydolności na tę chwilę.

Czytam inaczej niż zwykle, eskapistycznie - wspomnienia ekspatów w południowej Europie i nieintelektualne powieści o latach trzydziestych, brzmiących jak mroczniejsze wydanie lat 80.

Za "Dekameronem" unikam złych wiadomości ("Każdemu zaś wiadomym czynię, jeśli łask naszych utracić nie chce, że wzbrania mu się surowo złych wieści przynosić, co bądź i gdziekolwiek by usłyszał" - tłum. Edward Boyé).

Nie mam do siebie o to pretensji.


Zdjęcie tytułowe: Konstiantyn Li, Unsplash.

Komentarze

Popularne posty