Wytyczanie kursu

 

Miałam ostatnio serię dziwnych snów; śniło mi się, że moja jedenastoletnia córka została zwerbowana przez firmę zajmująca się marketingiem bezpośrednim, że lider partii nieopozycyjnej zaczął opowiadać świetne dowcipy, bo zatrudnił świetnego spin doctora, oraz że musiałam odtworzyć klasyczną część swojej szafy zupełnie od zera.

Ciężko powiedzieć, który z tych snów był najbardziej nieprzyjemny, ale gdybym  stanęła w obliczu budowania szafy od zera, nie odtworzyłabym jej w tym samym stylu. Jest w niej sporo rzeczy bez polotu: te, które kupowałam głównie ze względu na łatwość zestawiania z innymi i dobry skład; te, których ładne, vintage'owe detale giną przy konserwatywnej linii; i te najsmutniejsze, kupowane w chwilach zwątpienia, kiedy wydawało mi się, że już nigdy nie uda mi się znaleźć nic ładnego i dobrej jakości jednocześnie. Próbowałam wyrwać się z tego w ubiegłym roku, i dwa największe sukcesy to zakup szarej torebki (tu w granatowej wersji), i dżinsów, pierwszych od lat, skomplementowanych w chwili roztargnienia przez jedną z moich uczennic.

Nie przejrzałam jeszcze szafy przed nadchodzącym rokiem - chcę zaplanować, co na pewno zostaje, co odchodzi, co kupić - ale chciałabym postawić na podkręconą akcesoriami prostotę oraz prawie-monochromatyczność przełamaną większą, niż dotąd, ilością koloru (zieleń?). Chciałabym też odświeżyć to, w czym chodzę po domu, bo zbyt wiele ubrań kojarzy mi się z lockdownem.

***

Ostatnio pomyślałam, że szybkość, z jaką zmieniłam bloga, mogła też wynikać z tego, że nieświadomie chciałam zostawić za sobą tamte wpisy. Może to dlatego tylu internetowych twórców, niezależnie od skali, ma lub miało problem z tworzeniem po pandemii - wlecze się za nami ciężar treści tworzonych zwłaszcza w pierwszych dwóch latach, a w odróżnieniu od pisarzy czy muzyków nie napiszemy nowej powieści, nie nagramy nowego albumu. Nie ma odcięcia. 

***

Czytam teraz mocno mieszanie: książki rekomendowane i dla przyjemności (polecam "Yellowface" - jeszcze nietłumaczone - i "Jane Austen w domu"); mrocznawe, jesienne książki, dla odskoczni; książki (najchętniej zbiory opowiadań, od których zazwyczaj stronię) których autorki pochodzą spoza Europy i Stanów; może zbiorę siły na dwa-trzy reportaże, do pracy.

Ostatnio czytałam książkę, której formę mogłabym kiedyś wykorzystać sama: szkicownik/ zbiór scen z obcego kraju (nie do końca listów z podróży, ale blisko!), przeplatanych fragmentami autorstwa innych pisarzy.

 ***

Próbowałam dziś odtworzyć to, co mnie pochłaniało w ostatnie wakacje, poza organizowaniem nam rodzinnego lata, i nie byłam w stanie. Ani prywatne zapiski, ani blog, ani Goodreads nie pomogły; nie widzę w nich kształtu osoby, którą byłam rok temu, jakby coś ją wchłonęło. To mnie przestraszyło.

Dla odmiany - dziś ostatni dzień prawie miesięcznej (z mikroprzerwami) nieobecności Młodej w domu, i miesiąc od końca roku szkolnego (choć nie pracy). Czuję, że zaczynam się reorientować, zmieniać kurs, podsumowywać moje nowe zainteresowania i potrzeby, i myślę o tym, jak wyjść sobie naprzeciw. Jak w garderobie, stawiam na elegancką prostotę i kolor.


Zdjęcie tytułowe: Victor Forgacs, Unsplash.

Komentarze

Popularne posty