Sprytny ruch na ciężkie czasy

Wiadomo, że najprostszym sposobem na zwiększenie ilości ruchu w ciągu dnia jest spacerowanie, ale co mogę zrobić, jeśli wysiadanie o jeden przystanek wcześniej po drodze do pracy to marzenie ściętej, zdalnie pracującej głowy? Mogę wyszukiwać okazje do tego, by zwiększyć dawkę dziennego ruchu w ramach mojego codziennego grafiku.

***

  • Nie opierać się o meble, framugi, stoły, tylko stać, angażując wszystkie mięśnie.

  • Jeśli czas na to pozwala, nie nosić dwóch rzeczy naraz, tylko przejść się po nie dwukrotnie, co zmusi mnie do wykonania większej liczby kroków.

  • Starać się wykonywać codzienne czynności elegancko i z gracją, nie schylać się, ale kucać.

  • Pamiętać, że sprzątanie spala kalorie.

  • Nacierać łydki balsamem schylając się do nich bez zginania nóg.

  • Nie prosić innych o przysługi  samej zaparzyć sobie kawę, nosić rzeczy do innych pomieszczeń.

  • Siedząc, raz na jakiś czas napiąć mięśnie brzucha na dwanaście sekund z plecami przyciśniętymi do oparcia krzesła; zrobić sześciominutową jogę przy biurku (polecam, rozluźnia).

  • Czytać w siadzie płotkarskim (nie mam problemów z więzadłami).

  • Chodzić po schodach; przed powrotem do mieszkania zejść z ostatnich kilku schodków tyłem i znów wejść, parę razy powtórzyć. (Od jakiegoś czasu traktuję klatkę schodową jak stepper, i kiedy jestem zestresowana, idę przejść się w górę i w dół.)

  • Chodząc, stawiać długie kroki (to angażuje więcej mięśni i kształtuje pośladki).

  • Trzymać telefon poza zasięgiem ręki.

  • Starać się ćwiczyć na stojąco, kiedy np. prasuję, gotuję – moja nauczycielka tańca brzucha mówiła, że takie momenty wykorzystuje na ćwiczenie jedynek, dwójek i trójek.

  • Stawać na palcach.

  • Prowadzić część lekcji zdalnych na stojąco (klucz to znalezienie w domu półki na odpowiedniej wysokości, na której można postawić laptopa). 

 ***

Ciężko będzie ze zwiększeniem ilości ćwiczeń, bo fakt, że moja córka wreszcie uczona jest zdalnie, a nie przeze mnie, wiąże się z jej nowym grafikiem; przynajmniej póki młoda się nie wdroży, warto, żebym wyrabiała się z gimnastyką w 30 minut.

Zaczęłam szukać treningów inspirowanych baletem mam wrażenie, że baletnice to wojskowi świata gimnastyki, i nie interesują ich ćwiczenia nie dające wymiernych efektów. Tak trafiłam na kanał Lazy Dancer Tips; Alessia jest baletnicą, a jej ćwiczenia mobilizują do pracy te partie mięśni, o których istnieniu dawno zapomniałam. Jeśli chcecie ją przetestować, możecie zerknąć tu, tu, albo tu, trzeba tylko samej się rozgrzać i rozciągnąć. Ja stosuję rozgrzewkę i rozciąganie z tego treningu inspirowanego barre – jest przyjazny dla kolan, nieco nudny, ale angażujący większość partii mięśniowych i nieźle wyciskający pot, jak na low impact.


Na dziś to wszystko. W poniedziałek wracam do Was z kolejnym, kolorowym wpisem!

Zdjęcie tytułowe: Friedrich Seidenstücker, „Bez tytułu (Łuczniczka)”, 1930 r.

Komentarze

  1. Z baletnic lubię oglądać Mary Helen Bowers i jej trzy córeczki. Pięknie ćwiczy i emanuje jakąś dobrą energią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Przyjrzę się jej na YouTube, i jeśli zaiskrzy, kupię jej DVD (znalazłam za nieduże pieniądze w Empiku, a dobra energia jest na wagę złota...)

      Usuń
  2. Dziękuję za polecenia! Jesteś skarbnicą ciekawych linków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Serio się zastanawiam, jak to się dzieje, skoro wcale nie spędzam nie wiedzieć ile czasu w Internecie:-)

      Usuń
  3. Podziwiam Twoje zorganizowanie🙂 Ja jakoś nie mogę się zmotywować do ćwiczeń. Na szczęście mam pieska, więc codzienne spacery obowiązkowe, niezależnie od pogody😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to chyba kwestia tego, że wyrobiłam sobie taki nawyk jako (nieprzesadnie ruchliwa) nastolatka, i potem mi zostało:-) Pies bardzo pomaga:-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty