Relacje pozamałżeńskie

Przyjaciele i ich rola w życiu Krąg znajomych ze studiów Rozluźnienie relacji towarzyskich Rodzinne życie towarzyskie Relacje jako ubezpieczenie na życie Puste gniazdo i wdowieństwo Budowanie nowych relacji Networking zawodowy i prywatny Plany na wzmocnienie istniejących relacji

Jakiś czas temu, w poprzednim życiu, miałam przyjaciół.

Nie takich naprawdę dobrych - to mnie ominęło - ale całkiem niezłych, niefacebookowych przyjaciół, którzy pomagali mi składać meble, stawiali tarota, u których sypiałam po imprezach, do których jeździłam pociągami, a w końcu pytałam, czy zostaną drużbą - rodzaju męskiego - na moim weselu. Znaliśmy swoje alergie, dzieliliśmy się dramatami i radościami, wspieraliśmy się.

Jakiś czas temu, w poprzednim życiu, miałam też krąg kolegów i koleżanek ze studiów.

Wszyscy w zasadzie poszli inną drogą niż ja - ja do szkoły, oni na uniwersytet, jeśli związki, to bez dzieci. Żyją życiem, które - nie jestem w tym odosobniona - kojarzyło mi się z byciem w zakonie. Zakonie, który kiedyś wydawał mi się bardzo atrakcyjny.

Przyjaciele się rozjechali. Koledzy i koleżanki funkcjonują w tym samym mieście, ale - poza jedną osobą - zupełnie obok. Rozplątały nam się nitki, nie przecinają ścieżki. Moje pozamałżeńskie i pozapracowe relacje społeczne dogorywają.

***

Jeśli chodzi o nasze rodzinne życie towarzyskie, przez lata próbowałam wytłumaczyć mężowi, że pojawianie się innych dorosłych w domu jest potrzebne, żeby dziecko, widząc nas w relacjach z osobami spoza rodziny, pojęło, że a) jesteśmy dorośli, b) prowadzimy niezależne od niego życie. Przecież w "Bądź paryżanką, gdziekolwiek jesteś" znalazłam ten cytat:

"[Dziecko] zachowa w pamięci fragmenty obrazów, strzępy rozmów zasłyszanych w świecie dorosłych i będzie myślało z radością o tym, co je w przyszłości czeka. Ta radość jest według paryżanki najlepszym sposobem na zachęcenie dziecka do dorastania. A dla matek najlepszą receptą na to, by nie żałowały życia, jakie wiodły przed jego urodzeniem."

Nie wyszło mi to.

 ***

Nawet jeżeli moja rodzina i relacje koleżeńskie w pracy (zwykle łatwe, ale nie zawsze z  łatwymi ludźmi) spełniają w tej chwili dziewięćdziesiąt procent moich potrzeb, myślę o relacjach jako swoistym ubezpieczeniu na dalsze lata życia. Nie zakładam rozwodu, ale wdowieństwo już tak; mam jedno dziecko, i zakładam, że podobnie jak ja, będzie mieszkało w innym mieście niż rodzice. Przedtem będzie jeszcze czas pustego gniazda, który budzi we mnie ambiwalentne uczucia.

Trzeba znaleźć sobie ludzi. Jeśli nie do składania mebli, to do rozmów, wyjazdów pociągiem, i wspólnych wyjść do kina.

*** 

Chwilę temu w moich subskrypcjach na YouTube pojawił się ten short:

Czyli: 

"Niemal każda dobra rzecz w moim życiu osobistym i zawodowym jest ściśle powiązana z robieniem rzeczy, na które czasami nie mam ochoty. To może być pójście na czyjeś urodziny na drugim końcu miasta, gdy jesteś naprawdę zmęczona, ale może to też oznaczać bycie mentorem kogoś, kto rozwija się w twojej branży, kiedy jesteś naprawdę zajęta - bo tym, co ludzie zapamiętują, zwłaszcza gdy tworzą swoje własne społeczności, tak osobiste, jak i zawodowe, to to, kto faktycznie był z nimi."

I tak, mam plan: każdego kwartału zrobić coś większego, niekoniecznie wygodnego, dla jednej istniejącej, a potrzebującej wzmocnienia relacji - oraz coś konkretnego, niekoniecznie wygodnego, jeśli chodzi o zawodowy networking.

O kolejnych planach opowiem Wam niedługo.


Zdjęcie tytułowe: Taylor Smith, Unsplash.

Cytat z "Bądź paryżanką, gdziekolwiek jesteś" - autorstwa Anne Berest, Audrey Diwan, Caroline de Maigret, Sophie Mas, w tłumaczeniu Małgorzaty Kozłowskiej.

Komentarze

  1. Jestem w tym samym punkcie, już od kilku lat. I, obok rozwodu, to dla mnie najtrudniejszy aspekt mojej obecnej sytuacji. Łapą, która pacnęła w moje życie towarzyskie był Covid. Ludzie rozjechali się na cztery strony świata, byle prędzej uciec z Londynu. A potem nikt już nie wrócił, bo nikt nie chce wychowywać tu dzieci, skoro łatwiej i taniej jest skorzystać z pomocy babć w Polsce, albo po prostu wybrać włoskie czy hiszpańskie tempo życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam Cię za to, że dbasz o swoją niezależność (zakładam, że to w dużej mierze stoi za Twoją decyzją o pozostaniu w Anglii). A jeśli chodzi o włoskie, hiszpańskie czy greckie tempo życia, za każdym razem, kiedy o nim czytam, aż bolą mnie zęby - nie mogłabym.

      Usuń
  2. W zeszłym roku zdawało mi się, że odnowiłam bliską znajomość ze studiów. Okazało się jednak, że ta osoba niewiele się zmieniła od czasu studiów czy naszego ostatniego kontaktu, jest nadal bardzo mocno skupiona na sobie i po kilku miesiącach oraz krótkiej wymianie wzajemnych pretensji odświeżona znajomość się zakończyła. Zakończyłam też przyjaźń, która była dla mnie ważna, choć na odległość. Nie nastąpiło to z mojej woli, ale okoliczności były takie, ze nie dało się tego kontynuować.
    Została mi jedna bliska koleżanka i zamierzam o nią dbać z całych sił.
    W zeszłym roku też starsza córka wyjechała na studia, pół gniazda opustoszało a rodzinnych znajomości także nie udało nam się z mężem wypracować. Od czasu do czasu pojawia się jakaś para znajomych, ale po kilku spotkaniach relacja także wygasa.
    Twój wpis bardzo trafił w moje ostatnie przemyślenia, bo przede wszystkim zamknięcie tych dwóch znajomości mocno mnie przygnębiło. Wiem, ze nie do końca miałam na to wpływ, ale nie wiem, czy ta świadomość nie jest jeszcze gorsza. Coś się wyśliznęło i nie ma tego już jak złapać.

    Od kilku miesięcy zbieram się, żeby zadzwonić do koleżanki z aplikacji, z którą kontakt urwał mi się ponad rok temu i to, co zacytowałaś o "niewygodnych" rzeczach bardzo pasuje do tej sytuacji. Mam świadomość, że tym razem, to ja ją zostawiłam, więc odnowienie znajomości będzie się wiązało z przeprosinami, z pewnym dyskomfortem, ale obecnie nie mam wielu opcji rozszerzenia moich znajomości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos znajomości, której nie udało się odnowić - chwilę temu rozmawiałam z mężem o tym, czy nie odnowić kontaktu z koleżanką ze studiów, i praktycznie od razu powiedział, że to się nie uda. Zakładam, że jeśli ktoś nie wypracował sobie jeszcze przestrzeni w naszym życiu, to po początkowym okresie życzliwości wracamy do dotychczasowego sposobu funkcjonowania, nie włączając tej osoby. Choć rozumiem, że w przypadku, który przytaczasz, chodziło też o cechy charakterologiczne.
      Też nie za bardzo mam jak poszerzyć grono znajomych - jakiś czas temu przyszła do nas do pracy młoda, fajna dziewczyna i zastanawiałam się, czy się z nią nie zakolegować (wstyd przyznać, ale trochę mi przypominała mnie w jej wieku...), ale okazało się, że różnica wieku i przekonań jest zbyt duża.
      A propos dbania ze wszystkich siły, w najbliższym czasie planuję wyjazdy do kumpla z liceum/ studiów i koleżanki jeszcze z podstawówki, z którą nie widziałam się od bardzo dawna, ale z którą czasem się zdzwaniamy/ piszemy smsy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty