Jeszcze o gentlewoman, czyli siła charakteru w walce z szarzyzną

Dziś wpis o tym, jak postrzegam cechy gentlewoman – kobiety łączącej kulturę, siłę, wizję i pragmatyzm. (Przedstawię je alfabetycznie, żeby ich nie wartościować.)


Dobry gust

W przedwojennych ziemiańskich domach kształtowano gust dzieci od maleńkości, usuwając z ich otoczenia wszelkie przejawy kiczu:

„Bardzo ważne było (...) wyrobienie od najmłodszych lat w dzieciach dobrego gustu przez otaczanie ich rzeczami, w tym zabawkami, estetycznymi i wartościowymi. Przedmioty w złym guście, na przykład prezenty od osób trzecich, bez skrupułów likwidowano, usuwając z pola widzenia zwłaszcza najmłodszych.”

 „Ziemiański savoir-vivre”, Tomasz Adam Pruszak

Nawet jeśli nie było nam dane takie wychowanie, to – o ile nie mamy już bardzo sprecyzowanego gustu – są przynajmniej dwie rzeczy, które możemy dla siebie zrobić:

  • Szukać prostoty– obojętnie, czy zastanawiamy się wyborem filiżanek, płaszcza, czy kafelków do łazienki, warto szukać prostej formy. Wyobraź sobie, że rysujesz filiżankę, płaszcz, wnętrze łazienki na ilustracji do książki dla dzieci - liczy się to, żeby przedmiot był łatwo rozpoznawalny, bliski „definicyjnemu” wyglądu, a przy tym nie był toporny ani nudny.

  • Edukować ucho i oko. Dobry gust jest wyuczalny, i można nad nim pracować. Im częściej widzimy klasyczne, piękne rzeczy, tym łatwiej będzie nam dostrzec, kiedy coś jest brzydkie, przeładowane, niegustowne. Warto chodzić na wystawy, oglądać albumy z reprodukcjami, uczyć się zauważać zapożyczenia i motywy, zestawienia kolorów i proporcje.

Po lewej: „Portret kobiety/ Flora” (fragment) Bartolomeo Veneto, 1520; 
po prawej – „Portret Bettiny Mittelstädt” Christian Schad, 1942

Godność

Gentlewoman ma poczucie godności, wypływające z poczucia własnej wartości. Podeprę się tu cytatem z „Dumy i uprzedzenia” Jane Austen, książki wyrażającej przekonanie o fundamentalnej równości ludzi, i powiązaniu ich wartości z osiągnięciami i cechami charakteru. 

Przed pierwszym spotkaniem z antypatyczną arystokratką (i ciotką Darcy'ego) lady Katarzyną:

Elżbieta ... nie straciła odwagi. Nie słyszała o lady Katarzynie nic, co by mogło budzić cześć dla jej niezwykłych talentów czy niebiańskich cnót, uważała zaś, że może bez lęku stanąć przed osobą, której wielkość opiera się tylko na pieniądzach i pozycji.

– „Duma i uprzedzenie” tłum. Anna Przedpełska–Trzeciakowska

Uosobieniem poczucia godności jest dla mnie Zora Neale Hurston (1891-1960), czarna amerykańska pisarka i antropolog. Zbierając materiał na rasistowskim południu Stanów Hurston wolała sypiać w samochodzie, niż pójść do hotelu – gdzie, ze względu na segregację rasową, albo nie pozwolono by jej się zatrzymać, albo pozwolono spać w pokoju dla czarnych, o dużo niższym standardzie niż w reszcie hotelu.

Bywają jednak momenty, kiedy trzeba (przynajmniej częściowo) schować godność do kieszeni ze względu na odpowiedzialność za innych. Zawsze byłam pod wrażeniem pragmatyzmu kobiet w sytuacjach kryzysowych i bardzo go szanuję. 


Niezależność 

Niezależność to tak naprawdę program minimum, pozwalający nam uniknąć podejmowania decyzji wtedy, kiedy najmniej powinniśmy to robić – kiedy  de facto stoimy pod ścianą –  i wydostawać się z sytuacji dla nas niekomfortowych.

  • niezależność intelektualna pozwala nam samodzielnie ocenić sytuacje i nie dać się zwieść mediom,

  • niezależność wynikająca z obyciem, podróżami daje nam umiejętność poradzenia sobie w różnych sytuacjach i środowiskach, i pozwala na samodzielne poruszanie się,
  • niezależność finansowa daje nam luksus niepozostawania w sytuacjach, które są dla nas niekorzystne, a przynajmniej – możliwość podjęcia wyboru.

Niezależność jest pochodną wiedzy, którą warto zdobywać w celu zrozumienia procesów, którym podlegają społeczeństwa – samo to oddala nas od ignorancji w ekspresowym tempie.

Znajomość historii społecznej daje nam wiedzę o tym, jakie kroki były konieczne do osiągnięcia dzisiejszego stanu rzeczy w różnych dziedzinach (np. praw człowieka, medycyny, praw kobiet, praworządności), i z których zdobyczy nowoczesności nie należy w związku z tym pochopnie rezygnować.


Rozwaga, czyli myślenie kategoriami przyszłych potrzeb

  • Podejmując decyzje dotyczące naszego życia i kariery, myślmy kategoriami tego, czego chciałaby od nas osoba, którą będziemy w przyszłości.

  • Dbając o zdrowie, skupmy się na działaniach mających nam zapewnić wolne od bólu i zależności od innych funkcjonowanie w podeszłym wieku. Regularnie odwiedzajmy lekarzy. 

  • Myślmy o finansowym zabezpieczeniu przyszłości: ubezpieczajmy dom/ mieszkanie, starajmy się oszczędzać. 

  • W swojej pracy bądźmy, na ile to możliwe, strażnikami dobrych praktyk. Myślmy o podejmowanych decyzjach w kategoriach precedensu – czy dana decyzja może sprawić, że w przyszłości ktoś będzie od nas oczekiwał podobnej? Czy przymknięcie oko na coś, co nie powinno mieć miejsca, nie sprawi, że stanie się to normą? Nie twierdzę, że to nie jest męczące, ale bardzo pomaga wyrobić sobie dobrą markę w wartym zachodu miejscu pracy.

  • Starajmy się nie niszczyć niczego bez głębszej refleksji, nawet w imię zbudowania czegoś nowego. Bardzo utkwił mi w głowie fragment książki o brytyjskich Instytutach Kobiecych w czasie II wojny:

„Podczas gdy większość instytutów otrzymało od swoich sekretarzy polecenie, by przekopać [na wojenne ogrody warzywne] każdy dostępny skrawek ziemi, jeden czy dwóch sprzeciwiło się kompletnemu zniszczeniu rabat kwiatowych. ‘...Nie rozkopujcie... w pierwszym przypływie energii wszystkich rabatek, i nie niszczcie roślin. Wiele rabat, takich jak wąziutkie ogródki przed domami, nie nadaje się do hodowli warzyw, a kwiaty zawsze będą potrzebne, by nieść nam ulgę w napięciach wojennego życia…’” Jambusters, Julie Summers, tłumaczenie moje.


Służba, czyli to, co robimy dla ogółu

Eric Ward, Unsplash

Tak, jak wspominałam w poprzednim wpisie na ten temat – w przypadku gentlewoman kluczowa jest nie tyle stereotypowo (czyt. seksualnie) pojmowana kobiecość, a jej rola społeczna, miejsce w społeczności, otoczeniu, i to, co jest skłonna dla swojej społeczności zrobić. Ten ostatni element łączy elementy etosu dawnej klasy wyższej (np. ziemiaństwa), czyli działania charytatywne (jeśli wierzyć badaczom, granie dla innych, lub, co gorsza, wraz z innymi, jest obecnie coraz rzadziej spotykane w tej grupie społecznej), oraz byłej i obecnej średniej (działania prospołeczne, wspólnotowe).

Gentlewoman wie, że jest uprzywilejowana (ze względu na wiedzę, pozycję, świadomość, możliwości, postawę), i wie, że powinna oddawać coś innym i dbać o dobro wspólne, bo wspólne nie znaczy niczyje.


Szukanie jakości

Kiedy myślę o gentlewoman, to prócz konkretnej, inteligentnej, silnej i umiejącej się zachować kobiety, widzę kogoś, kto:

  • otacza się rzeczami dobrej jakości (lub tak dobrej, na jaką aktualnie jest ją stać);

  • ma czas o nie dbać;

  • okazuje sobie samej szacunek przez podnoszenie jakości zwykłych czynności – może nie zawsze, może nie wszystkich, ale wybranych – czy to będzie kilkufazowy demakijaż, czy parzenie porannej kawy w tygielku, czy jedzenie śniadania w łóżku;

  • stara się nigdy nie być w takim pośpiechu, by narazić swoje relacje z innymi lub wpędzić się w niepotrzebny stres.

Tak o pośpiechu pisze Łukasz Kielban:

Spiesząc się, zapomnisz o uprzejmym „dzień dobry” czy „przepraszam”, wepchniesz się w kolejkę i – co ważniejsze – nawet nie zauważysz, że ktoś obok potrzebuje Twojej pomocy. W takich warunkach stajesz się człowiekiem „walczącym o przetrwanie”, któremu o wiele mniej zależy na innych, i oddalasz się od ideału gentlemana.

–  „Mężczyzna z klasą”, str. 68

Wzgląd na innych

Warto pamiętać o tym, że mamy wokół siebie osoby, które zasługują na odrobinę naszej wyobraźni, tak jak na przykład:

  • ludzie z niepełnosprawnościami, którym możemy nie utrudniać życia (nie stawać bezpośrednio przed wózkiem, żeby osoba na wózku nie musiała zadzierać głowy; nie zasłaniać ust, mówiąc do niedosłyszących); 

  • fachowcy, do których się umawiamy, a potem (często) głupio nam zadzwonić odwołać wizytę, więc każemy im czekać i uniemożliwiamy im zapisanie na tę godzinę kogoś innego; 

  • rodzice małych dzieci, kobiety w ciąży; 

  • dzieci i nastolatki, często mające w naszym społeczeństwie status ludzi niewidzialnych; 

  • osoby starsze, którym często niezręcznie przyznać się do dolegliwości związanych z wiekiem; 

  • osoby, do których przyjeżdżamy z dłuższą wizytą.

Nie widzę powodu, by kobieta w dobrej formie nie miała zachowywać się w sposób „rycerski” – pomagać starszym, słabszym, czy choćby aktualnie potrzebującym przytrzymania drzwi. Pomoc i gesty ułatwiające życie innym nie są i nie powinny być zastrzeżone dla mężczyzn. Wiem, że niektórzy ganią kobiety za nieustępowanie miejsca chociażby starszym mężczyznom, ale stoi to w absolutnej sprzeczności z moim doświadczeniem stałej bywalczyni tramwajów. W moim odczuciu młode kobiety dużo częściej ustępują miejsca osobom go potrzebującym, niż młodzi mężczyźni – może częściowo przez wychowanie, a częściowo przez poczucie solidarności ze „słabszą” (fizycznie) częścią populacji.


Dajcie znać, jeśli uważacie, że coś powinnam do tej listy dodać (lub z niej usunąć), lub jeśli chcielibyście, żebym któryś element rozwinęła w osobnym wpisie.

Komentarze

  1. Świetny wpis, lubię takie rozważania

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję bardzo:) Ostatnio lubię sobie takie rzeczy porządkować.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty