Domowe przedszkole
Tak jak pisałam, ten tydzień spędzam z córką w domu, dając jej czas na odzyskanie sił po chorobie (normalnie nie chuchałabym na nią aż tak, ale w tym roku widzę zbyt wiele osób, które wpadają z jednej infekcji w drugą). Co za tym idzie, mam nie tylko luksus długiego przebywania z dzieckiem, ale musiałam się zastanowić, czym ją zająć, żeby sama się nie zanudzić.
Postanowiłam więc skorzystać z nauczycielskich supermocy, i przypadkiem wpadłam na system będący objawieniem dla mnie, przyjemnym zaskoczeniem dla niej, a który jednocześnie pozwolił nam wprowadzić jakiś sensowny rozkład dnia.
Napisałam do nauczycielki córki z pytaniem o tematy omawiane podczas jej nieobecności, i wycięłam ze sztywnego, kolorowego papieru sześć sztywnych kart do losowania, które opisałam hasłami: ruch, plastyka, prace ręczne (chodziło mi o uruchomienie małej motoryki), geografia/ biologia, sztuka/ muzyka, matematyka, języki.
Kierowałam się radą, która pojawiła się kiedyś na blogu Daily Connoisseur pod postem o uczeniu dzieci w domu (którego fanką nie jestem, ale rozumiem, że może być uzasadnione w pewnych rzadkich sytuacjach), mianowicie wskazówkę, żeby uczyć dzieci tego, w czym sami jesteśmy dobrzy (co podsumowuje moim zdaniem tak zalety, jak i wady home schooling). Chciałam też poznać preferencje córki – które, przyznam, trochę mnie zaskoczyły.
Sztuka/ muzyka
Myślałam, że poopowiadam córce o malarstwie, ale była zainteresowana przede wszystkim muzyką i ilustracjami wizualnymi do niej - muzyka klasyczna dla dzieci jej nie zachwyciła, ale sama poprosiła o to, żeby pokazać jej "Jezioro łabędzie" (obejrzałyśmy je na dwie raty w wykonaniu baletu wiedeńskiego), i była zdziwiona tym, że to nie jeden taniec, a cała opowieść, której libretto przeczytałyśmy.
Bardzo podobała jej się wypożyczona z biblioteki Fantazja - a mnie spodobało się to, że pomiędzy kolejnymi animacjami ilustrującymi muzykę klasyczną prowadzący wyjaśnia poszczególne części i ich związek z muzyką. Najbardziej podobała jej się "Symfonia pastoralna" Ludwiga van Beethovena; fragment o dinozaurach i ich marsz śmierci ilustrujący "Święto wiosny" Igora Strawinskiego był bardziej przygnębiający dla mnie, niż dla niej, ale na wszelki wypadek pominęłam ostatnią animację, w której diabeł Czernabog wzywa upiory i dusze zmarłych ("Noc na Łysej Górze" Modesta Musorgskiego).
Biologia/geografia
Zdjęcie tytułowe: Sharon McCutcheon, Unsplash.
Komentarze
Prześlij komentarz