Sen o wiecznych wakacjach, czyli Renée Perle

Bohaterka dzisiejszego wpisu, Renée Perle,  była muzą francuskiego fotografa Jacquesa Henri’ego Lartigue’a (1894-1986) – malarza, fotografa portretującego znajomych członków bohemy artystycznej (w tym Annemarie Schwarzenbach), a przede wszystkim jednego z najbardziej znanych i wpływowych fotografów XX wieku. Pochodzący z bogatej rodziny Lartigue kochał kobiety i samochody; prowadził życie podróżnika i playboya, między 1930 a 1932 rokiem wiążąc się z Perle, rumuńską pięknością żydowskiego pochodzenia.

Z dziennika Lartigue’a: Paryż, 7 marca 1930 roku.

Wpół do szóstej w „Ambasadzie”. Czekam na „parasolkę” z uprzedniego wieczoru. Chcę się napić whisky. W głębi ducha jestem nieśmiały i gotów się wściec, jeśli się nie zjawi. Dla mojej ciekawości byłby to ogromny zawód.

Piąta trzydzieści pięć. Przyszła! To naprawdę ona? Zachwycająca, wysoka, szczupła, z małymi ustami, pełnymi wargami, i ciemnymi porcelanowymi oczami. Zrzuca futro w powiewie ciepłych perfum. Będziemy tańczyć. Do muzyki meksykańskiej? Kubańskiej? Jej mała główka osadzona jest na bardzo długiej szyi. Jest wysoka; jej usta są na wysokości mego podbródka. Kiedy tańczymy, moje usta są niedaleko jej ust. Jej włosy dotykają jednych i drugich.

„Jestem Rumunką. Nazywam się Renée P.... Byłam modelką u Doeuilleta...” Rozkoszna. Zdejmuje rękawiczki. Długie dłonie małej dziewczynki. Coś w mojej głowie tańczy na myśl, że pewnego dnia może zgodziłaby się pomalować paznokcie tych rąk... [źródło]

Przez dwa lata po pierwszym przypadkowym spotkaniu na ulicy – Perle miała wtedy na sobie ogromny kapelusz, przez który Lartigue nazwał ją „parasolką” – podróżowali razem po Riwierze Francuskiej, kłócąc się i godząc na przemian. On robił jej mnóstwo zdjęć i pisał o niej w swoim dzienniku z fascynacją, ale nie podając nam o niej żadnych konkretów; widziana jego oczami Perle staje się uosobieniem piękna i kapryśnej, intensywnej kobiecości.

Renée! Jest czuła, oddana, namiętna. Przede wszystkim – zakochana. Nieustannie robi mi sceny. To zazdrość czy szaleństwo? A może potrzeba bycia zaatakowaną, unieszczęśliwioną, doprowadzoną do łez – wszystko po to, by się potem pogodzić? Jestem na to zbyt przyziemny; zbyt wiele we mnie z obserwatora, zbyt mało z aktora, żeby dać się wciągnąć Renée w jej gierki. [źródło]

1930 rok

Podczas dwóch lat „wiecznych wakacji”, jak ten okres nazwał Lartigue, Renée Perle staje się ulubioną modelką nie tylko dla niego, ale i dla siebie. Maluje dziesiątki swoich autoportretów w stylu art naif, obsesyjnie utrwalając na płótnie własną twarz, czasem w kompozycjach, które zdają się odtwarzać zdjęcia robione jej przez kochanka.

Po rozpadzie związku Perle wyszła za mąż, umknęła wojennej zawierusze i zmarła w 1977 roku na południu Francji, przechowując zdjęcia, które zrobił jej Lartigue – zdjęcia, które dzięki jej sylwetce, sposobie, w jaki kokietuje aparat, i stylowi, który można nazwać ponadczasowym dlatego, że wpisuje się w dzisiejsze poczucie estetyki, przemawiają do nas bardziej, niż większość jego prac.

Oprócz typowej dla piękności tego okresu fryzury (fal Marcela) i makijażu (staranny zarys ust w kształcie łuku kupidyna, lżejszy makijaż oczu), Riviera style Renée Perle miał kilka łatwych do wyodrębnienia i odtworzenia (przynajmniej dzięki obecnej modzie) składowych.

Ogromne kapelusze

Jak wskazuje na to przezwisko, które nadał jej Jacques Lartigue, Renée podniosła noszenie kapeluszy z ogromnym  rondem do rangi sztuki.

Być może chodziło tu o dążenie do wyrównania proporcji sylwetki (patrz uwagi Lartigue'a o jej wzroście i malutkiej główce).

Spodnie typu palazzo

...czyli długie, bardzo mocno poszerzane damskie spodnie letnie, szyte z lekkiej tkaniny i rozszerzające się już od linii biodra. Z tego, co czytałam, wynika, że okres ich największej popularności to lata 60. i 70., podczas gdy w latach 30. i 40. nosiły je odważniejsze kobiety, takie jak aktorki Marlena Dietrich czy Katharine Hepburn. 

Czas na powiększenie, bo buty widoczne na środkowym zdjęciu to ideał:


Dzianinowe podkoszulki na ramiączkach

Nie trzeba mieć sylwetki modelki, by korzystnie wyglądać w zestawieniu rozszerzających się, opływających biodra spodni z dopasowanym jak druga skóra podkoszulkiem (najczęściej noszonym przez Perle bez biustonosza).

Renée Perle nosiła też bardzo współcześnie wyglądające podkoszulki typu T-shirt:

(Efekt zderzenia podkoszulka z nadrukiem, woalki i jej pozy – bezcenny.)

Wyraźnie podkreślone atuty 

Ze zdjęć wynika, że Renée bardzo podkreślała dłonie, które zachwyciły Jacquesa Lartigue’a, nie tylko konsekwentnie lakierując paznokcie na ciemne kolory, ale i nosząc duże pierścionki i dziesiątki bransoletek.

Na zdjęciach we wcześniejszej części wpisu widać, że czasem wymieniała cieńsze bransoletki na masywne, bryłowate bransolety z tworzywa lub szerokie obręcze z metalu.

Nie była to jedyna wyrazista biżuteria noszona przez Perle – poniżej widać ją w statement necklaces.

***

Wyraźnie widać, że efekt, jaki wywierają te zdjęcia portretowe, jest wynikiem nie tylko techniki autora, ale też wyglądu i osobowości modelki, która traktowała siebie jako godny zainteresowania obiekt sztuki; między fotografem i modelką zachodziło twórcze sprzężenie zwrotne, obustronne nakręcanie się i popychanie do tworzenia jeszcze lepszych, jeszcze piękniejszych zdjęć.

***

Autorem wszystkich zdjęć w tym wpisie był Jacques Henri Lartigue. Wykonane przez niego zdjęcia i pamiątki z czasów ich dwuletniego romansu, starannie przechowywane przez Renée, zostały rozproszone przez jej spadkobierców podczas dwóch aukcji w Paryżu, w 2000 i 2001 roku.

Jeśli podobał Wam się dzisiejszy wpis, poproszę o udostępnienie go na Facebooku. Dobrego dnia!

Komentarze

Popularne posty