Prezent (świąteczny) dla nauczyciela?

Ponieważ właśnie przetacza się przez mój e-mail dyskusja na temat prezentów świątecznych dla pań z zerówki, pomyślałam, że wejdę na stołeczek i powiem to, co na ten temat mam do powiedzenia. Najpierw jednak zastrzeżenie: nie pracuję w państwowej szkole, i wypowiadam się w swoim imieniu, na podstawie doświadczeń swoich i tych nauczycieli, których znam, więc ten post rzecz jasna nie jest w stu procentach reprezentatywny. Mam za to nadzieję, że będzie ciekawy i nie do końca oczywisty.

Zacznę od tego, że w Polsce naprawdę nie ma zwyczaju dawania nauczycielom jakichkolwiek upominków z okazji świąt. Ani ja (12 lat pracy w szkole), ani moja koleżanka (26 lat pracy w szkole) nie znamy tego zwyczaju. Zakładam,  że przyszedł z krajów anglojęzycznych  wydawana w Stanach Zjednoczonych biblia dobrych manier, czyli Etiquette Emily Post (cytuję 17. wydanie), dopuszcza podarowanie nauczycielowi świątecznego upominku, sugerując następujące możliwości:
„Chyba najczęstsze okazje, przy których wręcza się prezenty nauczycielom, to Boże Narodzenie (...) i koniec roku. Pudełko cytrynowych ciasteczek własnego wypieku i kartka zrobiona przez dziecko może ucieszyć kogoś tak samo, jak kosztowne prezenty zakupione w sklepie. Jednak sklepy z prezentami oferują wybór przedmiotów przeznaczonych dla nauczycieli, możesz też rozważyć kilka innych opcji:
  • Darowizna na jakiś szczytny cel w imieniu nauczyciela. Być może nauczyciel Twojego dziecka wspiera jakiś konkretny cel czy sprawę, możesz też wesprzeć w jej/ jego imieniu jakąkolwiek znaną (nie wzbudzającą kontrowersji i apolityczną) organizację.
  • Podarowanie przyborów plastycznych lub innych materiałów przydatnych w klasie. Zbyt wielu nauczycieli musi płacić za nie z własnej kieszeni. Możesz zapytać nauczyciela, co byłoby najbardziej przydatne  notatniki, ołówki, przybory plastyczne, napoje, papierowe kubki – rzeczy mało efektowne, ale potrzebne.” (str. 521, tłumaczenie moje)
Ten zwyczaj jednak mocno mnie dziwi, gdyż:
  • odbieram go jako przejaw zażyłości, której ja, tak jako rodzic, jak i nauczyciel, nie odczuwam;
  • takie prezenty są z natury rzeczy jednostronne, co może być odbierane przez osobę obdarowaną nie jako wyraz wdzięczności (za wypełnianie obowiązków zawodowych, swoją drogą), ale jako rodzaj obciążenia czy zobowiązania na przyszłość, z czym nauczyciel ma prawo czuć się niezręcznie.
  • może być przez niektórych odebrany jako forma łapówki, lub, w polskich realiach i przy polskich płacach nauczycielskich, jako przejaw protekcjonalizmu.
Po drugie, jestem zasadniczo  przeciwna prezentom dla nauczycieli w ogóle. Rzadkim wyjątkiem mogą być sytuacje, kiedy uczeń (po zakończeniu nauki, lub przynajmniej klasy), naprawdę ma wrażenie, że wiele nauczycielowi zawdzięcza, np. jeśli chodzi o bardzo zindywidualizowane podejście, ilość poświęconemu mu poza zajęciami czasu, albo kiedy nauczyciel był dla niego ogromną inspiracją. Niekontrowersyjną opcją mogłaby w takim przypadku być książka (najlepiej nowość wydawnicza), związaną z własnymi zainteresowaniami nauczyciela w ramach nauczanego przedmiotu. Ale tak naprawdę to też można spokojnie załatwić kwiatkami i/ lub kartką, ewentualnie, we wcześniejszych klasach, prezentem wykonanym przez dziecko.

Jeśli jednak bardzo chcecie zrobić coś szczególnego dla nauczyciela, którego pracę chcecie docenić, oto kilka kolejnych możliwości:
  • Przy okazji dyskretnie pochwalić go przed dyrekcją, lub, o ile Wasza opinia na temat szkoły na to pozwala, napisać w internecie dobrą opinię o szkole, wymieniając m.in. jej/ jego nazwisko.
  • Dobrym pomysłem w zerówce lub klasach I-III mogłaby być prenumerata jakiegoś edukacyjnego pisma (warto jednak spytać nauczyciela, czy znajdzie czas, żeby włączyć je w program nauczania);
  • Nauczycielki w naszym przedszkolu są bardzo wdzięczne za wszelkie dary, które można wykorzystać w pracy z dziećmi.  To samo dotyczy fizyka w moim liceum, który wciąż buduje z uczniami jakieś machiny.
  • Jeśli Wasze dzieci korzystają ze świetlicy, można wysondować panią świetliczankę, czy nie przydałyby się jej materiały plastyczne lub inne rzeczy przydatne podczas codziennych godzin (!) pracy z dziećmi – panie ze świetlic to zapomniane bohaterki systemu edukacji, często dokładające do zasobów szkolnych z własnej kieszeni.
  • Jednak jak dla mnie prezentami bijącymi wszystko inne o wiele długości są... maile od byłych uczniów, dziękujących za to, że dzięki pracy ze mną jest im teraz łatwiej, że kurs im się przydał, że się rozwinęli, że to doceniają. Nie macie pojęcia, jak taka wiadomość dodaje skrzydeł i dodaje sił i chęci do pracy! 

Zdjęcie tytułowe: Joshua Hoehne, Unsplash

Komentarze

Popularne posty