Jak okłamuje nas internet, czyli czym jest swobodna elegancja


Kilka dni temu znajomy mojego męża, zajmujący się szyciem pasków do zegarków, wrzucił do internetu zdjęcie czyjegoś eleganckiego garniturowca – płaściutkiego, czystego w formie zegarka, nadającego się na okazje formalne i wieczorowe – na pasku ze skóry aligatora.

(Proszę, dajcie mi moment.)

Aligator jest skórą bardzo drogą, co nie znaczy, że elegancką. Jeszcze w latach 60. Genevieve Dariaux wyraźnie pisała, że absolutnie nie należy go łączyć ze strojami wieczorowymi, że buty z aligatora noszą tylko nuworysze, a najlepiej nadaje się na sportowe torby – do użytku poza miastem, a w mieście tylko do południa. Innymi słowy, skóra z aligatora nadaje się na dodatki typu casual i smart casual.

Niestety, jest też czarna, błyszcząca jak oczy szatana i piekielnie droga, co oznacza, że wielu, wielu osobom włącza się lampka z napisem eleganckie.

Z przyczyn, których nie podejmuję się tu rozkładać na czynniki pierwsze – skończyło by się to chyba moim głębokim smutkiem – media, które kształtują poczucie estetyki lwiej części nie tylko naszego społeczeństwa trenują nas, byśmy utożsamiali elegancję z:
  • kontrastowym połączeniem czerni i bieli, ew. granatu i bieli
  • wzorami i formami geometrycznymi
  • czernią, beżem
  • błyskiem na wszystkim
  • ostrymi kontrastami
  • rozpięciami i rozcięciami
  • butami typu szpilki
  • błyszczącą galanterią skórzaną
  • torebkami o sztywnej formie
  • bardzo zdyscyplinowaną fryzurą
  • ostro zdefiniowanym makijażem.
Nie twierdzę, że te rzeczy, brane osobno, nie mogą być (w odpowiednim kontekście) eleganckie, czy może raczej szykowne, ale nałożone na siebie łatwo mogą dać efekt starania się za bardzo; kojarzy mi się to z odtwarzaniem jakiejś roli przy braku pełnej świadomości, jak się ubierać i zachowywać.

Po drugie, celem wydaje się wtedy osiągnięcie czegoś w rodzaju seksownej elegancji, co jest oksymoronem, poza – być może – okazjami wieczorowymi; nie jest też odpowiednie w większości codziennych sytuacji życiowych.

Po trzecie, jeśli szukamy sposobu na podkreślenie swojej siły i indywidualności, odpowiedni będzie współczesny, modowy styl smart casual (sportowa elegancja), którego bardziej kreatywne wydanie opisane jest w tym artykule z LaMode.Info. W moim odbiorze jest to jednak wybór dla modowych i dress code'owych korporacyjnych wyjadaczy – w opisach tego stylu łatwo znaleźć informację, że noszą go osoby chcące zakomunikować strojem, że są gotowe na awans. Wymaga on nie tylko bardzo dobrego wyczucia tego, co wolno, czyli dobrej znajomości dress code, obracania się w bardzo konkretnym środowisku, i zmysłu obserwacji, ale i pewnego zmysłu twórczego, którego na przykład mnie brak.

Alternatywą jest swobodna elegancja, czyli styl business casual, pod wieloma względami stanowiący przeciwieństwo kontrastowo-lakierowanego stylu lansowanego przez media. Jego wcieleniem jest dla mnie Naomie Harris jako bondowska Miss Moneypenny (o ile się nie mylę, wszystkie zdjęcia poniżej pochodzą z filmu „Skyfall” z 2012 r.):
Zanim przejdziemy dalej, chciałabym podkreślić dwie rzeczy: po pierwsze, w przypadku wszystkich strojów noszonych do pracy należy przede wszystkim dostosować się do dress code firmy, o ile takowy istnieje. Po drugie, do strojów Moneypenny też na upartego można się przyczepić – i chodzi tu nie tylko o długość rękawka sukienki czy głębokość dekoltu, ale też (szczerze mówiąc, nie wiem, dla kogo jeszcze istotną) kwestię tego, czy w stylu business casual można nosić bransoletki (w moim odczuciu taka jak najbardziej by przeszła).

Podstawowe ramy business casual

Co nosimy (pełne listy, po angielsku, znajdziecie tu):
  • mniej lub bardziej formalne bluzki koszulowe, koszulki polo; unikamy koszulek z nadrukami, bluzek odsłaniających ramiona lub brzuch, T-shirty nosimy tylko pod swetry, marynarki i sukienki
  • spodnie z materiału (np. być chinosy, sztruksy, spodnie wełniane lub z mieszanek, dżinsy nie)
  • swetry, sweterki typu bliźniak, bluzki dzianinowe, golfy, kardigany
  • spódnice do kolana lub zasłaniające kolano
  • sukienki 'biurowe' (najlepiej typu futerał)
  • rajstopy
  • buty zasłaniające palce stóp (mokasyny, niskie czółenka, mules – baleriny są dyskusyjne, choć zdarzają się odpowiednie modele).
Jak widać, w ramach business casual można wymagać od siebie wiecej lub mniej, i to była dla mnie bardzo wyzwalająca świadomość. Sama wychodzę z zalożenia, że tyle wokół nas bylejakości, że jeśli mamy wiedzę i możliwość, żeby coś zrobić ponad bylejaki poziom, to jest to nasz moralny obowiązek wobec siebie i innych, przynajmniej w lepsze dni. Jakość jest zaraźliwa, podobnie jak jej brak.

Jeszcze jedno: nawet jeśli na co dzień w firmie można nosić „niższe” rejestry business casual (np. koszulki polo, swetry, sztruksy, mokasyny), idąc na rozmowę o pracę trzeba założyć jego bardziej konserwatywną wersję (zasłonięte kolana i ramiona, stonowane kolory, drobna biżuteria, czółenka).

Jak to wygląda w praktyce

Najczęściej spotykane kolory i wzory: 
  • różne odcienie niebieskiego (od gołębiego do granatu) i szarości (od perłowoszarego do antracytu, raczej w chłodnych odcieniach), biel, czasem czerń
  • beż pojawia się rzadko – najczęściej noszą go jasne blondynki, raczej od wielkiego dzwonu; z tego, co zaobserwowałam, wynika, że lubią go osoby nowobogackie. Łatwo z nim przesadzić i skończyć wyglądając jak Sharon Stone w „Nagim instynkcie”; takie ryzyko istnieje też w przypadku białych sukienek o awangardowych, zbyt wiele odsłaniających fasonach; mierząc je, warto na siebie spojrzeć krytycznym okiem.
  • kontrasty pojawiają się w zasadzie tylko wtedy, kiedy baza jest czarna bądź granatowa, ale raczej w postaci detali lub np. mżących mieszanek czerni i bieli (tzw. sól z pieprzem)
  • wzory  im mniej, tym lepiej, najlepiej prezentują się ubrania gładkie lub w drobniutkie ciapki.
Fasony:
  • ubrania modne, ale nie awangardowe
  • nie krzykliwe, nie artystyczne
  • rzadko kiedy „graficzne”.
Fryzura: dobrze ostrzyżone włosy, raczej bez misternych upięć.

Makijaż: wyrównanie kolorytu twarzy, minimum różu, podkreślone brwi i lekko oczy, nigdy smoky eye, jeśli szminka, to bardzo dyskretna. Pozwalam sobie na widoczny eyeliner, bo z odległości zwiększa wyrazistość mojej twarzy #teacherhack.

Paznokcie: lakier nude lub bezbarwny. Zadbane dłonie.

Biżuteria: najczęściej jeden porządny pierścionek lub, rzadziej, mały naszyjnik, nieduże kolczyki (w tym ostatnim przypadku pozwalam sobie na odstępstwa).

Akcesoria:
  • zegarki z dyskretnym logo na tarczy, często na bransolecie (czyli swobodniejszy, niż na skórzanym pasku), ale nie oversize 
  • torebki nie za sztywne 
  • szale zbliżone kolorystycznie do stroju, nie kontrastujące z nim
  • buty nie przeszkadzające w pracy, ew. prowadzeniu samochodu. 
Okrycia: ideałem byłby płaszcz; ponieważ jednak korzystam z komunikacji miejskiej, często chodzę po mieście w puchówce. Postaram się przetestować kombinację płaszcz i cienka puchówka pod spód, o ile uda mi się znaleźć taką bez kołnierza, przylegającą do ciała.


Masz koleżankę, która idzie na rozmowę kwalifikacyjną, zmienia pracę lub złości się brakiem wytycznych dotyczących ubioru w swojej firmie? Prześlij jej ten post! A na ewentualne pytania postaram się odpowiedzieć w komentarzach. Dobrego dnia!

Komentarze

  1. I znowu - prostota :)
    Mam wrażenie, że upraszczanie stylu przychodzi naturalnie z wiekiem.
    A im większe wymagania, tym trudniej kupić coś, z czego jest się zadowolonym (sama mieszam na wsi, "wielkie" marki odzieżowe można tu spotkać tylko w sh).
    Bardzo pomocny wpis - brak mi tylko paru słów nt. torebek :)
    jak takie elementy, jak koński ogon/prosty koczek/płaszcz o kroju szlafrokopodobnym/duża, miękka torebka (np.filcowa lub shopperka) mają się do tego stylu?
    Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że o torebkach napiszę w drugiej połowie lutego! Na razie jestem poza domem i mam do dyspozycji tylko telefon, a kołacze mi się po głowie,że w domu mam sensowną infografikę o doborze torebek do wzrostu i budowy ciała. Mam wrażenie,że z shopperkami jest trochę tak, jak z butami na grubej podeszwie w latach 90., a zegarkami oversize 10 lat temu - nosimy zbyt duże akcesoria,żeby wydawać się delikatniejsze.

      Płaszcz z szalowym kołnierzem, i fryzury, które wspomniałaś, są jak najbardziej ok, ale płaszcz jednak skontrowałabym jakąś bardziej zdyscyplinowaną torebką,żeby nie było za bardzo "po godzinach":-) Poszukałabym w internecie 'tote bag' (podobna do shopperki, ale ma orientację pionową) albo troszkę sztywniejszej torby skórzanej.

      Pozdrawiam i Tobie też życzę miłego tygodnia!

      Usuń
  2. dziękuję za szybką odpowiedź! I w takim razie niecierpliwością czekam na wpis np torebkach <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty