Jak zostać królową: młodość Jacqueline Kennedy Onassis

Kilka dni temu zaczęłam czytać biografię Jacqueline Kennedy Onassis autorstwa Sarah Bradford, zatytułowaną America's Queen (tak nazwał ją Frank Sinatra), i zaczęłam zadawać sobie pytanie, jakie czynniki uformowały zjawisko, jakim dla współczesnych była Jackie. 

Przedwczesne dojrzewanie

Jackie urodziła się w dostatniej, ale skonfliktowanej rodzinie; jej matka, Janet, poślubiła jej ojca wbrew opinii swoich rodziców, mających zastrzeżenia wobec jego pochodzenia i (uzasadnionej) reputacji kobieciarza. Jej rodzice starali zaskarbić sobie sympatię starszego pokolenia; drugie imię tak Jackie, jak jej siostry Caroline  Lee  było próbą zdobycia aprobaty nieprzyjaźnie nastawionego, ale bardzo bogatego dziadka dziewczynek.

Napięcia między rodzicami Jackie, częściowo wywołane niestabilną sytuacją finansową przywiązanej do wystawnego życia rodziny, częściowo zaś różnicą charakterów, rosły, co skoczyło się separacją w 1936 i rozwodem w 1940 roku. Rozwód poprzedziła publikacja w lokalnej, a potem krajowej, prasie artykułu o romansach ojca Jackie (materiał pochodził prawdopodobnie od Janet).

Niespełna jedenastoletnia Jackie musiała sobie wyrobić grubą skórę w reakcji na skandal związany z rozwodem jej rodziców i zaciętością obojga. „[W]yrobiła sobie ochronną skorupę rezerwy, aby żadna z jej szkolnych koleżanek i nikt z nauczycieli nie dostrzegł, jak głęboko ją to raniło” (Bradford, 19). Tu zapewne należy upatrywać początku jej późniejszej słynnej dyskrecji i umiejętności ukrywania emocji.

Jako nastolatka robiła na rówieśnikach wrażenie nieśmiałej, ale jakby należącej do lepszego świata  „księżniczki”, „arystokratki”. Mimo, iż zaczęła chodzić na przyjęcia rok wcześniej, niż jej koleżanki (w wieku szesnastu zamiast zwyczajowych siedemnastu lat), robiła tak na dziewczętach, jak chłopcach piorunujące wrażenie:

Pamiętam, że widziałam ją kiedyś, gdy była debiutantką (...) miała na sobie szmaragdowo-zieloną satynową sukienkę (...) schodziła po schodach i pamiętam, jak wstrzymałam oddech, ponieważ była taka królewska, tak zupełnie inna od nas, jakby było w niej coś niezwykłego. (Bradford, 46)

Jackie w 1948 roku w obiektywie Frances McLaughlin-Gill, pierwszej fotografki modowej związanej kontraktem z Vogue

Niezwykła wydawała się nie tylko rówieśnikom – w styczniu 48 r. ogłoszono ją „Królową Debiutantek 1947 Roku”. Dziennikarz, który wydał ten werdykt, przyznał, że zwykle wybierał ładniejsze, bardziej efektowne dziewczęta, ale tym razem

poczułem, że jest w niej coś szczególnego, pewna dyskretna elegancja. Choć była nieśmiała i bardzo skryta, wyróżniała się w tłumie. Miała to coś. Nie wiem, jakiego słowa użyć, by to oddać; uroda, wdzięk, charyzma, styl, czy wszystkie z wymienionych. Cokolwiek to było, ona to miała. (Bradford, 53)

Jacqueline and Lee Bouvier w obiektywie Cecila Beatona, Vogue, 1 marca 1951

Wpływ rodziców: kobieta w świecie mężczyzn

Chimeryczna matka Jackie, opisywana przez znajomych jako potwór lub niezmiernie czarująca kobieta, wymagała od swoich córek absolutnej perfekcji, wywierając na nie nieustającą presję. Z kolei uwielbiający Jackie ojciec, John Vernou Bouvier III, był kobieciarzem, który chciał jak najlepiej przygotować córkę na zetknięcie z niebezpiecznym światem mężczyzn, ucząc ją grania trudnej do zdobycia, i uwodzenia ich pod płaszczykiem obojętności.

Głównym wymaganiem, jakie Janet stawiała Jackie, było dobre zamążpójście, które w latach 50.  było dla kobiety warunkiem sine qua non życia na poziomie. Sama ponownie wyszła za mąż za mąż za Hugh Auchinclossa, prawnika i maklera z koneksjami, gdy Jackie miała trzynaście lat – głównie po to, by zapewnić dostatni byt sobie i córkom.

Znalezienie przez Jackie odpowiedniego partnera utrudniały trzy rzeczy: fakt, że była katoliczką (a w jej pokoleniu, jeśli wierzyć anonimowemu źródłu cytowanemu przez biografkę, w dobrych katolickich rodzinach urodziło się znacznie więcej dziewcząt niż chłopców – Bradford, 71), jej wzrost (172 cm), oraz inteligencja i niezależność, które na wejściu wykluczały wielu potencjalnych małżonków. Dlatego też Jackie świadomie unikała środowisk, w których miała ograniczony kontakt z mężczyznami: nad świetny, ale odizolowany, amerykański żeński koledż przedłożyła studia w Paryżu i Waszyngtonie, a z prestiżowego stażu we francuskim Vogue zrezygnowała, gdy zorientowała się, że będzie pracować wśród kobiet i homoseksualistów.

Z kolei ojciec dziewcząt stopniowo uczył je tego, jak przyciągać mężczyzn i jak w nich przebierać. Obie dziewczęta, zwłaszcza Jackie, miały dar całkowitego skupiania uwagi na rozmówcy; znajome, które miały okazję stać się obiektem jej uwagi, wspominały to jako sposób na wzbudzenie zainteresowania ignorowanych młodych mężczyzn. W późniejszym życiu ludzie odczytywali to jako metodę na kontrolowanie tego, ile mówi o sobie („nigdy nie mówiła o sobie, zawsze o tobie” – Bradford, 52) lub „wyłączenia” wszystkich osób postronnych (np. podczas rozmowy w restauracji).

Szesnastoletnia Jackie i dwunastoletnia Lee z ojcem, Jackiem Bouvierem, pięć lat po rozwodzie rodziców.

Edukacja

Jackie odebrała najlepszą dostępną dziewczętom w tym czasie edukację – pieniądze jej rodziny równoważyły fakt, że była katoliczką (dobre szkoły w Stanach przyjmowały wtedy w najlepszym razie kilka starannie wyselekcjonowanych katoliczek rocznie). Po prestiżowej szkole podstawowej Miss Chapin School for Girls, której motto brzmiało „wyróżniaj się, nie rzucając się w oczy”, i równie dobrej średniej szkole Miss Porter, Jackie dostała się na Vassar, najlepszy kobiecy koledż w Stanach, „będący dla młodych kobiet tym, czym dla młodych mężczyzn Harvard i Yale” (Bradford, 48). Vassar słynął z wydziałów humanistycznych, zwłaszcza literatury angielskiej i historii sztuki; jednak położenie kampusu z daleka od miasta (czyli życia towarzyskiego i mężczyzn) i „ogłupiający”, zdaniem Jackie, program, sprawiły, że przy każdej okazji uciekała stamtąd do Nowego Jorku, i szybko podjęła decyzję o dokończeniu studiów gdzie indziej.

Korzystając z programu obejmującego dziewczęta z koledżu Smith (o czym później), wyjechała do Paryża, gdzie zamieszkała u zubożałej arystokratycznej rodziny, studiowała sztukę i literaturę francuską na Sorbonie. Z Francji wróciła z większą świadomością siebie:

To był najlepszy rok w moim życiu. Pobyt poza domem pozwolił mi poznać siebie. Zrozumiałam, że nie muszę się wstydzić swojej żądzy wiedzy, co do tej pory wydawało mi się wadą, którą starałam się ukryć. (Bastie)

Po powrocie do Stanów Zjednoczonych odmówiła powrotu do Vassar, i zapisała się na uniwersytet w Waszyngtonie. Już po ślubie, na życzenie męża, podjęła kolejne studia (historię USA).

Zainteresowania

Jackie i Danseuse.

Pierwszą miłością Jackie była jazda konna. W Internecie łatwo znaleźć jest jej zdjęcia z kucykiem Buddym, na którym jeździła jako kilkulatka, klaczą Danseuse (Tancerką), na której jeździła mając lat kilkanaście, i, już jako dorosłej kobiety, na Sardarze, prezencie od premiera Pakistanu.

Jednak Jackie wymknęła się uproszczeniu zawartemu w brytyjskim powiedzeniu, że ludzie dzielą się na tych lubiących konie i literaturę. Jako nastolatka zaczęła pisać wiersze i opowiadania, mając 21 lat wygrała konkurs na młodszą redaktorkę paryskiego Vogue, po powrocie do Waszyngtonu podjęła pracę w gazecie. Z biegiem czasu, ku przerażeniu swojej matki, nabierała coraz większego apetytu na karierę pisarki lub dziennikarki, ale, jak sama po latach stwierdziła, „po studiach... powiedzmy, że zajęłam się czymś innym.” (Bastie)

Jej studencki styl życia i rozrywki najlepiej przedstawia zgłoszenie na konkurs Vogue, w którym opisuje idealną garderobę młodej kobiety:

szary kostium noszony jako 'mundurek' w podróży, na zakupy, lunche i wystawy; uzupełniony aksamitnym kapeluszem z woalką i ogromną futrzaną mufką powinien wystarczyć na „koktajl” lub „nieprzesadnie wytworny wieczór na mieście”. Sukienka-bezrękawnik w kratę, zestawiona z czarnym golfem kupionym do szarego garnituru, powinna „starczyć na niedzielne popołudnie w college'u, a następnie kolację na mieście, lub niedzielny obiad w jego domu rodzinnym na wsi.” Czarna bluzka i pomarańczowa spódnica z tafty „służyłaby mi na potańcówkach w akademikach, na które chłopcy się szczególnie nie stroją, i kolacjach, teatrze i tańcach w mieście…” (Bradford, 64)

Podczas pobytu w Paryżu Jackie malowała kopie obrazów francuskich artystów, chodziła do teatrów (była zachwycona repertuarem) i na przyjęcia; nie przeszkodziło jej to pojechać w trakcie przerwy świątecznej do Austrii i Niemiec, gdzie zwiedziła okupowany Wiedeń i były obóz w Dachau. W trakcie wcześniejszej, pierwszej wycieczki do Europy, największym przeżyciem było dla niej spotkanie w Winstonem Churchillem podczas przyjęcia w Pałacu Buckingham; dwukrotnie ustawiała się w kolejce, by uścisnąć jego dłoń.

Powiązania towarzyskie

Jackie zatrudniona przez waszyngtoński Times Herald jako uliczna reporterka - zdjęcie z 1952 roku.

Zgodnie z etosem klasy wyższej, Jackie szła przez życie wykorzystując koneksje, i nawet jako młoda dziewczyna bez wahania prosiła ustosunkowanych krewnych i znajomych o polecenia i rekomendacje. Wujowi Wilarthowi (Lefty'emu) Lewisowi zawdzięczała to, że przyjęto ją  na kurs na Sorbonie przeznaczony dla studentek innego, niż jej, koledżu. Koleżance z Vassar, Jessie Wood, zawdzięczała wejście w najszykowniejsze kręgi paryskiej socjety. Aby zdobyć pracę w gazecie w Waszyngtonie, zwróciła się po pomoc do bliskiego przyjaciela ojczyma, Arthura Krocka.

***

Podsumowując: z jednej strony Jackie dorastała mając dostęp do bogactw, przywilejów i koneksji, z drugiej – miała trudne relacje rodzinne, zwłaszcza z matką. Kolega z Times Herald opisywał ją jako niezepsutą bogactwem, „ze wspaniałym poczuciem humoru, bezpretensjonalnie ubraną (...) jeździła starym Mustangiem i była świetnym kompanem” (Bradford, 73). Była bardzo zdolna, zwłaszcza literacko i językowo, jednak ze względu na pozycję społeczną nie mogła żyć na własny rachunek, ale musiała zawrzeć gwarantujące jej odpowiedni poziom życia małżeństwo. Swoje talenty wykorzystała w zasadzie dopiero po śmierci drugiego męża, podejmując pracę redaktora literackiego dla Viking Press, i pracując aż do zaawansowanego stadium raka.

Nie doszłam jeszcze do opisu małżeństwa Jackie z JFK, ale mam wrażenie, że była bardziej wyemancypowana niż chociażby współczesna nam Katarzyna, księżna Cambridge (minus tolerancja na zdrady małżeńskie). Inspirowały ją postacie inteligentnych, wpływowych kobiet, jak Markiza de Maintenon i pani Récamier (Bradford, 74); współcześnie niektórzy historycy spekulują, że wspierała karierę męża, ale być może odeszłaby od JFK po zakończeniu jego prezydentury, gdyby tej nie przerwał zamach.

Źródła (w moim tłumaczeniu):

  • Bastie, Léa. “Jackie Kennedy, Une Saga Américaine.” Vanity Fair, 28 Aug. 2016, klik

  • Bradford, Sarah. America's Queen. Penguin Books, Ltd., 2001.

Zdjęcie tytułowe: Richard Rutledge dla Vogue, sierpień 1951 (zdjęcie, które ukazało się w Vogue po wygraniu przez Jackie konkursu na staż  na stanowisku młodszego redaktora).

Komentarze

Popularne posty