Fajna pani z sąsiedztwa: Annie Hayworth (Suzanne Pleshette) w "Ptakach" (1963), oraz garderoba kapsułowa z wczesnych lat 60.

Jakiś czas temu wysłałam swój mózg na wakacje w lata 60. Wiem, że ciężko nazwać ten okres spokojnym czy prostym, ale potrzebowałam dystansu od naszych niespokojnych i nieprostych czasów - a w rezultacie pogłębiłam znajomość tych kilku lat XX wieku, których moda mnie w stu procentach uszczęśliwia.

Mowa o wczesnych latach 60. - przed modsami, Bibą, czy początkami mody hippisowskiej, a po komiksowym przerysowaniu mody lat 50. Była to era Jackie Kennedy, ale i kontynuacja New Look; ubrania z tego okresu były "wyciszonymi" wersjami form spopularyzowanych w latach 50. - lekko pudełkowe  żakiety w typie "chanelek", często w jasnych kolorach, noszone z wąskimi spódnicami i sukienkami futerałami.

Żakiet Chanel z lat 60. © Horst P Horst/Condé Nast/Getty Images

Nie liczyłam nawet na to, że znajdę odpowiedź na pytanie, jak wprowadzić sylwetkę z tego okresu do współczesnej garderoby - po prostu karmiłam oczy "Szaradą" (1963), "Garsonierą" (1960), czy "Do diabła z miłością" (2003 - współczesny pastisz filmów z Doris Day), a w końcu "Ptakami" Hitchcocka z 1963 roku. To wtedy stwierdziłam, że mimo piękna ikonicznego zielonego kostiumu (sukienka-futerał + żakiet) Tippi Hedren, to kostiumom postaci drugoplanowej, granej przez Suzanne Pleshette, warto poświecić więcej uwagi - bo są znacząco łatwiejsze do odwzorowania.

Tak, to ta nie-w-futrze.

Annie, w przeciwieństwie do granej przez Hedren uprzywilejowanej i rozpieszczonej Melanie, jest dziewczyną z sąsiedztwa - ale jedną z tych bardziej skomplikowanych. Przeprowadziła się do małego nadmorskiego miasteczka, by uczyć w tamtejszej szkole, ale przede wszystkim po to, by być bliżej swego byłego chłopaka, Mitcha, na którego właśnie zagięła parol Melanie. Przez fakt, że tak wysoko ceni przyjaźń z nim, zdaje się sentymentalna - ale jest też realistką, która nie karmi się nadzieją na powrót Mitcha, uwielbia pracę w ogródku,  i przyjmuje pojawienie się potencjalnej następczyni ze spokojną rezygnacją. (Sporo pisze się o tym, że jej rolę byłej kobiety w życiu Mitcha sygnalizuje ciemnozielony komplet, podczas gdy Melanie nosi sukienkę i żakiet w "świeższym" kolorze eau de Nil.)

Skandynawskie akcenty w mieszkaniu Annie - stolik, lampa, ciężki ceramiczny wazon, zasłony w graficzny wzór - podkreślają to, jak odmienna jest od wychowanej w luksusie Melanie, podczas gdy sztuka nowoczesna na ścianach sugeruje intelektualizm (do którego Melanie daleko).

 
Przy okazji zwróćcie uwagę: Annie niby jest w piżamie, niby w szlafroku, ale nadal błyska biżuterią.

Pod względem stylu i sylwetki stroje Annie podobne są do ultramodnych strojów Melanie, ale jednak prostsze, miększe, o mniej skomplikowanej konstrukcji - co odzwierciedla jej dochody, zawód, a nawet wietrzny klimat miejscowości położonej nad brzegiem oceanu. Genialna kostiumolog Edith Head wybrała dla niej stłumioną, ziemistą paletę kolorystyczną, która mimo to nie odbiera jej seksapilu.


Schemat ubioru Annie jest prosty:

  • do prac ogrodowych: szare wełniane spodnie + mięsisty półgolf w tym samym odcieniu;
  • na przyjęcie urodzinowe: spódnica z koła (co widać na zdjęciu poniżej), bluzka z dzianiny o dekolcie typu łódka, wisiorek;

  • do pracy: prosta wełniana spódnica i bluzka dzianinowa ze stójką w zbliżonym odcieniu, oraz dopełniający je kolorystycznie, kontrastowy kardigan przewiązany w pasie; zegarek na łańcuszku na szyi.  

Całość sylwetki:

Jeśli chodzi o kolory, widać, że ważny jest i monochromatyzm, i kontrast, co ma mocne oparcie w trendach. Moda lat 50., a potem znów późnych 60., mocno polegała na koordynacji kolorów; z kolei jednym z podstawowych trendów lat 60. było zestawianie czerni i bieli.

(Zdaję sobie sprawę z tego, że koordynacja kolorystyczna jest potępiana jako rzecz od dawna passe. Powiem Wam jednak, że w tym roku po raz pierwszy złożyło się, że nosiłam płaszcz, spódnicę, bluzkę i buty w tym samym odcieniu szarości, i czułam się w tym zestawieniu jak milion dolców -  nie potępiajmy, zanim nie spróbujemy!)

Gdybyśmy jednak chciały zbudować szafę podobną do szafy Annie, lecz pozwalającą na swobodniejsze łączenie elementów, to od czego zacząć? Szukałam odpowiedzi w "garderobach kapsułowych" z tego okresu, i tradycyjnie najbardziej spodobała mi się ta zamieszczona na stronach 24-26 "Elegance. A Complete Guide for Every Woman Who Wants to Be Well and Properly Dresses on All Occassions" Genevieve Dariaux z 1964 roku. Zamieszczę ją tu dla Was, a jeśli chciałybyście przeczytać solidnie rozbudowaną - i wcześniejszą o dwa lata - listę rzeczy, które kobieta w szafie mieć powinna, znajdziecie ją pod koniec tego wpisu.

Co poleca nam pani Dariaux? 

Przy uważnym zestawianiu, dobrym guście, i samodyscyplinie, nawet bardzo szczupły budżet może pozwolić ci zaskakująco dobrze się ubierać. Przykładowo, oto plan kompletnej, ale

PODSTAWOWEJ MINIMALNEJ GARDEROBY

Na zimę:

1 płaszcz w jasnym kolorze - np. czerwonym

1 dopasowana kolorystycznie spódnica

1 sweter w dopełniającym ją kolorze (np. beż, brąz)

1 czarna spódnica

1 czarny sweter

1 sweter z jedwabiu, czarny lub biały, z ładnym dekoltem

1 para czarnych czółenek na wysokim obcasie

1 para płaskich brązowych butów do noszenia poza miastem

1 czarna skórzana torebka

1 para czarnych rękawiczek

1 para brązowych rękawiczek

1 sznur pereł

Tych parę ubrań starczy, byś była przygotowana do pracy i na spotkania prywatne.

W moim przypadku mogłabym przyjąć tę listę w zasadzie jeden do jednego, zwłaszcza, że dorastam do kupna wyróżniającego się płaszcza; konkretne zmiany w tym schemacie wynikają z tego, że relatywnie rzadko noszę czerń (moim kolorem podstawowym jest od lat granat), perły noszę wyłącznie pojedyncze, i nie lubię ani czarnych, ani brązowych rękawiczek.

Bardzo już spóźniona rekomendacja: jeśli szukacie sensownych cielistych rajstop na chłody, rozważcie cieliste i praktycznie niezniszczalne Fly & Care Kunerta (40 DEN). Są widoczne na nodze, co nie każdy lubi, ale czuję się w nich o wiele bardziej stylowo, niż w kolorowych rajstopach z mikrofibry.

Wiosna i lato

1 garsonka z lekkiej wełny, szara lub granatowa

2 bluzki: 

- jedna z ciemnego jedwabiu we wzór paisley

- jedna gładka, ale w czystym, jasnym kolorze - np. cytrynowożółtym, turkusowym, czy różowym

2 spódnice z tych samych materiałów, co spódnice; noszone razem stają się dwuczęściowymi sukienkami; idealne na wakacje

Także latem (jeśli masz dobrą figurę) możesz dodać:

1 parę luźnych spodni w jasnym kolorze, oraz

1 parę granatowych szortów, oraz

2 dziane topy z bawełny, jeden z głębszym dekoltem, oba w korzystnych i modnych odcieniach

1 koszyk słomkowy w naturalnym kolorze

1 parę białych rękawiczek

1 parę espadryli, w tym samym kolorze, co spodnie

1 parę sandałów skórzanych, beżowych, białych, lub złotych (...)

Każdą z tych rzeczy możesz nosić przez co najmniej dwa sezony,  za wyjątkiem butów i rękawiczek, które zawsze powinny być w nieskazitelnym stanie.

Tu ciśnie mi się na usta: tyle razy słyszałam, że łatwiej "przestawić" się na styl retro latem - to, co noszę latem, na tyle różni się od listy powyżej, że ciężko mi w to uwierzyć. 

Po drugie - i to chyba ostatecznie tłumaczy, czemu wolę Annie od Melanie - w mojej szafie od lat nie gościł żakiet, ani solo, ani jako część garnituru czy garsonki. Żakiety, blezery i marynarki nosiłam jako nastolatka, i może jeszcze przez chwilę na studiach, ale po ich zakończeniu definitywnie się z nimi pożegnałam.

No i po ostatnie - jak wiele się zmieniło, jeśli chodzi o wymaganie "nieskazitelności" butów i rękawiczek! Nie wyobrażam sobie  noszenia  ani jednych, ani drugich tylko przez jeden sezon.

Tyle na dziś; wydaje mi się, że zamiast psychicznie przygotowywać się do wiosny (która przychodzi do nas w tym roku z dużymi oporami), właśnie rozpisałam sobie plan przygotowań do sezonu jesienno-zimowego:-)

Komentarze

  1. Podlinkowana lista bardzo ciekawa, wyraźnie dziewczęca, ale chociaż obszerniejsza niż lista pani Dariaux, to przez swoją różnobarwność chyba mało praktyczna (z czym zestawić spódnicę w fioletowo-beżowo-brązową kratę albo brązową sztruksową, kiedy nie ma beżowej, brązowej ani nawet szarej góry?). Oko przyzwyczajone do współczesnych szaf kapsułowych na próżno szuka większych ilości szarości czy granatu, nie mówiąc już o czerni, której, oprócz dodatków, zupełnie tu nie ma - co by na to powiedziała nasza młodzież? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam, po przeczytaniu tej drugiej listy, poczucie chaosu i wielokolorowości/ wielowzorzystości - prawdopodobnie taka była charakterystyka "mody juniorskiej" tego okresu. Granat kojarzył się z mundurkami, czerń z bohemą, a "dzieci" nosiły wzorki w kolorach innych, niż dorośli. Podejrzewam, że moi uczniowie otrząsnęliby się na widok tej listy ze zgrozą:-)

      Usuń
  2. Ten ogrodowy kardigan w kolorze ciemnej czerwieni chętnie bym Annie ukradła :) I no właśnie, w tej przykładowej garderobie jak jest mowa o swetrze, to czy chodzi o taki sweter wciągany przez głowę, czy tez rozpinany? Czy jak by był rozpinany, to byłoby wprost napisane, ze kardigan?
    Dziękuję za polecenie rajstop Kunert. Na pewno je sobie kupię, bo brakuje mi jasnych rajstop na jesień/zimę. W zeszłym roku podjęłam próbę kupna wełnianych rajstop, bo marzną mi nogi, ale niestety żadne nie były jak dla mnie dość gładkie i eleganckie. No i wszystkie były ciemne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten kardigan wygląda super! Ja z kolei uwielbiam jej zestaw szkolny, tylko zmieniłabym schemat kolorystyczny.

      Też się trochę zastanawiałam nad tym, czy chodziło o swetry, czy kardigany, i nie odpowiem Ci ze stuprocentową pewnością, bo w spisie haseł w książce nie na w ogóle hasła "kardigan", jest tylko "sweter", więc niewykluczone, ze o kardigan chodzi, ale z drugiej strony lista nie zawiera niczego POD kardigan, co jednak wskazywałoby na to, że chodzi o proste, zakładane przez głowę swetry.

      Te rajstopy nie nadają się na mrozy, ale na temperatury od ok. 7 stopni i owszem (zakładam na nie wtedy dodatkowo szorciki termiczne, bo nie jeżdżę samochodem). Są bardzo trwałe, tylko jedna para odeszła mi błyskawicznie, bo zakładając niechcący przebiłam je palcami:-) O wykończeniu palce/ pięta, składzie i dostępnych kolorach przeczytasz tu: https://wstroneretro.blogspot.com/2019/09/ponczochy-40-den-recenzja-208-vendome.html - recenzowałam wtedy pończochy, ale część cech konstrukcyjnych jest wspólnych.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty