Nowy rok, nowy kalendarz, nowy system

 

W tym roku po raz pierwszy od dawna postanowiłam dodatkowo kupić prywatny kalendarz. Od lat używam kalendarza nauczycielskiego, i prywatny dodatkowy kalendarz mi się nie sprawdzał, ale poczułam potrzebę lepszego wglądu w to, jak układa mi się miesiąc, żeby planować czas w sposób zrównoważony. (Jakie macie swoje patenty na to?)

Kupiłam planner miesięczny, który pokazuje miesiąc na dwóch stronach; z lewej strony kalendarium jest miejsce na najważniejsze sprawy do załatwienia w danym miesiącu, a po każdym miesiącu dodatkowo strona na notatki.

Naniosłam święta, urodziny, dni wolne, festiwale (mam tak, że jeśli dowiaduję się, że ominął mnie Festiwal Tego bądź Dni Owego, wpisuję sobie do telefonu przypominajkę na następny rok). 

Wpisałam interesujące mnie wydarzenia kulturalne (głównie wystawy, ale nie tylko) na cały rok. (Co rekomendujecie, na co czekacie?)

Wpisałam w rzeczach do zrobienia na każdy miesiąc sprawy organizacyjno- zdrowotne (kiedy USG i czego, kiedy telefon do krawcowej, bank, wkładki ortopedyczne, zarezerwować hotel, pranie chemiczne, bo kończy się karta zniżkowa...)

W każdym miesiącu wpisałam do zaplanowania babskie wyjście z córką. (Gdzie chodzicie na randki z dziećmi?)

Pokolorowałam na zielono te weekendy pierwszego kwartału, kiedy nie mamy zaplanowanych wyjazdów czy spraw blokujących nam weekend - słowem, wiem, w który weekend możemy coś fajnego zaplanować. (Jak planujecie i czy planujecie weekendy?)

Pokolorowałam na niebiesko dni tygodnia pierwszego kwartału, kiedy będę pracować w domu, jeden dzień w miesiącu zostawiając sobie na wychodne i ogarnięcie spraw typu fryzjer, naprawy odzieży, bank, lekarze.

Wpisałam wieczory, kiedy muszę zostać w pracy, zaznaczając je na niebiesko - docelowo nie więcej niż raz w tygodniu. (Jakie granice stawiacie światu?)

Wpisałam rzeczy dla ciała (masaż, rehabilitacja, fryzjer - kolor pomarańczowy, idealnie raz w tygodniu). (Jak o siebie dbacie, czy macie jakiś sprawdzony system?)

 

Jak dbacie o równowagę swojego czasu? Na co się cieszycie w nadchodzącym roku?

Zdjęcie tytułowe: Eric Rothermel, Unsplash

Komentarze

  1. W zeszlym roku udala mi sie jedna rzecz: w styczniu zaplanowalam wszystkie dluzsze urlopy i wyjazdy. W tym roku zamierzam zrobic podobnie. Poki co planuje jeden dwutygodniowy rodzinny urlop, dluzszy pobyt w Polsce wiosna albo latem czesciowo polaczony z praca, i dwa przedluzone weekendy: jeden rodzinny ze znajomymi, a jeden w babskim gronie bez dzieci. Biore tez wolne na podwojne urodziny meza i syna. Mam styczen na rozplanowanie szczegolow, zarezerwowanie dni wolnych i hoteli. Biore poprawke na zdarzenia losowe, ale nie zniecheca mnie to do planowania. Mam wrazenie, ze spontanicznie w moim zyciu po prostu nic sie nie wydarza, wszystko musze wyszarpac rzeczywistosci.

    Nie jestem w stanie zupelnie zaplanowac pracy - jej rytm jest nieprzewidywalny, a elastyczne godziny i praca zdalna powoli okazuja sie przeklenstwem. Niedawno wysoko postawiony dyrektor w mojej firmie stwierdzil, ze granice miedzy praca, a zyciem prywatnym to fikcja o im wczesniej to zaakceptujemy, tym lepiej. Uslyszec to w firmie, ktora szczyci sie przyjazna kultura pracy to bylo jak dostac mokra scierka w twarz. Stawianie granic pracy to moje najwieksze wyzwanie na rok 2023.

    Dbanie o siebie to z koniecznosci u mnie dzialania ad hoc, ale znow - zeszloroczne postanowienie o regularnym bieganiu przynioslo owoce. Ciezka koncowka roku odbila sie negatywnie na mojej regularnosci, ale wiem juz, ze trzy treningi w tygodniu wystarczaja mi, zeby utrzymac niezla forme (przede wszystkim psychiczna, korzysci fizyczne sa u mnie na dalekim drugim miejscu). Chcialabym dodac do tego przynajmniej dwa masaze w miesiacu.

    Bardzo podoba mi sie pomysl wpisania w kalendarz ciekawych wystaw czy festiwali. Zawsze trace rachube tego, co aktualnie jest grane i dobrze byloby to jakos usystematyzowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoj patent z zaplanowaniem wyjazdów jest bardzo fajny; jest też dobrą ilustracją tego, że każda z nas ma pod kontrolą różne elementy układanki. W moim przypadku byłoby to nie do zrobienia, za to wpisanie w grafik masażu i rehabilitacji – jak najbardziej. W moim przypadku najtrudniejsze chyba będzie zaplanowanie spotkań z koleżankami, bo każda z nas ma swoje "okienka" kiedy indziej.

      Komunikat o fikcyjności granic między pracą a życiem prywatnym odbieram jako mocno agresywny; oczywiście, możemy pocieszać się tym, że przyjdą Zetki i pokażą temu panu, co myślą o takim postawieniu sprawy, ale w międzyczasie chyba trzeba próbować się ratować inaczej. Mam wrażenie, że to dużo bardziej psychicznie szkodliwe w przypadku takich zawodów jak – zgaduję – Twój, kiedy relacja z tym, co wytwarzasz, i to dla dużej firmy, jest słaba. Chociaż czy są jeszcze jakieś miejsca pracy, z których się po prostu wychodzi o 16:00 czy 17:00, i gdzie nikt nie próbuje stosować szantażu emocjonalnego wobec pracowników?

      Usuń
    2. Wlasnie gdy opublikowalam moj komentarz sprawa letniego urlopu mocno sie skomplikowala - zycie. Na razie musze sie wstrzymac z planami. Ale to nic, dwa krotsze wypady juz majacza na horyzoncie, w nieodleglej perspektywie czasowej.

      Tak, ja tez odebralam komunikat o granicach dosc agresywnie, choc w ciagu dziesieciu lat mojej pracy zawodowej slyszalam takie teksty wielokrotnie. Czasy gdy moglam i chcialam zostawac w pracy po 12 godzin mam juz za soba. Nie wiem, czy Gen Z wymusi realne zmiany w systemie zatrudnienia, czy przez kolejna dekade bedziemy sie bawic w przepychanki w systemie z ktorego nikt juz chyba de facto nie jest zadwolony. Mowiac brutalnie: nie oczekuje, ze ktos, kto latami przepraszal swoje dzieci, ze znowu nie byl na ich szkolnym przedstawieniu bedzie chcial cokolwiek mlodszemu pokoleniu ulatwiac. Musialby sie wtedy przyznac sam przed soba, ze byc moze jego wybory byly bledne, a to boli. Najmlodsze pokolenie (choc ty znasz je lepiej niz ja) stosuje chyba glownie strategie biernego oporu niz nawolywania do rzeczywistej rewolucji w systemie pracy. Moze to sie okaze skuteczniejsze, kto wie.


      Usuń
    3. Środek drugiego akapitu Twojego komentarza - bardzo trafny i niezmiernie bolesny, w końcu o rewolucji na rynku pracy mówi się, odkąd pamiętam, a nadal do niej nie dochodzi. Z drugiej strony - różnica kulturowa między nami a dzieciakami w wieku licealnym jest ogromna, a ich strategie biernego oporu bardzo rozwinięte - jest więcej niż cień możliwości, że tradycyjny system korporacyjny po prostu nie za bardzo będzie wiedział, jak się do nich odnieść, co z nimi zrobić.
      Udanych wyjazdów Ci życzę!

      Usuń
  2. Mnie nie sprawdzają się papierowe kalendarze - tryb pracy i życia mam mocno nieregularny, przed co czasami notuję bardzo dużo, czasami - wcale, a wtedy denerwują mnie niewykorzystane strony.
    Znam ideę bullet journal, ale nie znalazłam żadnego, który zadowalałby mnie od strony estetycznej. Wybrałam zwykły kołonotatnik, w którym wpisuję ręcznie daty. Dziś przyszły nowe - jeden "roboczy", drugi "prywatny".
    Ostatnie dwa lata były dla mnie potwornie ciężkie. Tak ciężkie że nabawiłam się ptsd i zaburzen depresyjno-lękowych. Nie wiem jakie wyzwania przyniesie ten rok, ale wiem, że to czas najwyższy, żeby zaopiekować się sobą. I tego samej sobie życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej. Za mną nieustająco wleką się dwie rzeczy, które zafundowała mi praca półtora roku temu, i widzę, jak to wpływa na jakość mojego funkcjonowania, jestem niebezpiecznie bliska wypalenia zawodowego - mogę więc sobie tylko próbować wyobrazić, jak na Tobie odbijają się ostatnie dwa lata. Próbowałaś może EMDR? Przez moje blokady się nie przebiło, ale podobno w wielu przypadkach działa.
      Moja praca, usposobienie, rodzina sprawiają, że rytm życia mam regularny - przepraszam - do urzygu, i muszę zaplanować wszystko, co się w tym schemacie nie mieści. Jak pisałam, każda z nas ma pod kontrolą różne elementy układanki.
      Bardzo Ci życzę, żebyś siebie mogła w tym roku obronić.

      Usuń
  3. Trzymam kciuki, żeby jak najmniej planów się wykoleiło :) Sama w tym roku postanowiłam zrobić dwie rzeczy - ograniczyć rozwlekającą się pracę i zarezerwować czas na wydarzenia kulturalne, do których teoretycznie mam doskonały dostęp, a na które zawsze brakowało mi czasu. Jestem niebezpiecznie blisko wypalenia (nawet blisko miesięczna nieobecność w pracy nie spowodowała u mnie nawet cienia tęsknoty), więc ten rok musi upłynąć na stawianiu pracy granic i zadbaniu o siebie, tak fizycznie, jak i psychicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i też trzymam kciuki za Ciebie:-) U mnie - ekscytacja nowym systemem na razie trwa, i oby tak dalej; nie jest idealnie, ale jest na oko 150% lepiej:-) twarde zarezerwowanie czasu na kulturę z kupowaniem biletów z wyprzedzeniem polecam...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty