Przepis na wnętrze: Willa Klimta w Wiedniu
Głównym powodem, dla którego chciałam odwiedzić tzw. Willę Klimta (nazwa jest myląca; to zbudowana przed wojną neobarokowa willa, która "wchłonęła" ostatnie atelier artysty) było to, że nie byłam w stanie odczytać ze zdjęć, w jakim kolorze są meble. Z jakichś powodów wyobrażałam sobie ciemną zieleń; nie pomyślałam o tym, że Klimt, przecież kolorysta, mógł chcieć pracować w możliwie neutralnym otoczeniu.
To oznaczało ściany w kolorze kości słoniowej i czarne meble z białymi przecierkami projektu Josefa Hoffmanna, genialnego projektanta i współzałożyciela Secesji Wiedeńskiej; kiedy jednak z zapartym tchem spytałam kustosza, czy to oryginalne meble, odpowiedział, że nie, oryginały znajdują się w Muzeum Leopoldów.
Oryginalny domek stanowiący pracownię Klimta, dziś stanowiący parter willi, zdawał się składać z ciągu pokoi przechodnich. W dwóch – pokoju, w którym artysta przyjmował klientów (na zdjęciach powyżej), oraz pracowni – odtworzono oryginalny wystrój na podstawie zdjęć i opisów Egona Schiele i Kijiro Ohty. Dwa nieodtworzone pomieszczenia to pokój modelek (ich obecność przywołują akty eksponowane w pracowni) i pokój, w którym Klimt przechowywał swoją kolekcję kimon japońskich (do nich z kolei nawiązują przedstawienia gejsz z druków w pokoju dziennym).
Te dwa odtworzone wnętrza różnią się stopniem wprowadzenia "zmiękczającego" detalu i koloru: pracownia, pokój podporządkowany tej funkcji, jest zupełnie minimalistyczna. Salonik z kolei stanowi swego rodzaju wizytówkę artysty; prócz mebli Hoffmanna, które w pewnych kręgach były absolutnie de rigueur, znajdziemy tam modny dywan, książki i niewielką ekspozycję japońskich druków i chińskich obrazów. Przeszklony regał mieścił oryginalnie kolekcję kimon, europejskich i azjatyckich dzieł sztuki i sztuki użytkowej oraz książek.
Prostota tych wnętrz i ich uniwersalność sprawiły, że postanowiłam je rozpisać na czynniki pierwsze – kto wie, może kiedyś nagle będę musiała na cito umeblować jakieś mieszkanie... a serio, może są zbyt surowe, by żyć w nich na co dzień, ale nie obraziłabym się, gdyby apartament czy pokój hotelowy, w których się zatrzymam, był umeblowany w takim stylu. Żeby uzdatnić te wnętrza do funkcjonowania, trzeba dodać możliwie neutralne punkty świetlne, a w pracowni/ sypialni szafy o neutralnych frontach, żeby nie przeciążyć pomieszczenia dużą ilością czerni (przykład).
Salonik
czarne geometryczne meble o eleganckich liniach;
beż/ jasny kolor drewna i kość słoniowa jako drugi kolor i tło (ściany w neutralnym odcieniu kości słoniowej);
jako akcenty: kolorowy dywan o geometrycznym wzorze (klimat ładowski), tkany na płasko dywan (oryginał też był projektu Josefa Hoffmanna) japońskie druki na ścianach, dekoracyjne trawy czy gałęzie;
wersja marzeń: czarna stolarka okienna i drzwiowa (podobnie jak w podparyskim domu Chanel, Bel Respiro).
Pracownia/ sypialnia
ściany w neutralnym odcieniu kości słoniowej;
rozproszone światło (prosty plafon na suficie), jasnoszare zasłony wzmagające efekt sfumato;
czarna komoda, witryna jako mebel do przechowywania;
goła podłoga – deski, owcza skóra;
jako akcent: (czarno białe pasy, np. w narzucie na łóżko), akty w czerni i sepii.
(W tym pokoju też widać zainteresowanie Klimta sztuką świata – mały stołeczek, który pierwotnie stał w pokoju, pochodził z Afryki.)
Nieodtworzony pokój mieszczący kolekcję kimon stanowił prawdopodobnie ważny klucz do malarstwa Klimta. Japoński malarz Kijiro Ohta (1883-1951), który odwiedził Klimta wiosną 1913 roku, opisał go w ten sposób:
"W pokoju obok pracowni stała szafa z przeszklonymi drzwiami, zawierająca wiele starych japońskich i chińskich sukien. Prawdopodobnie to z nich Klimt czerpał dziwne wzory na swoich obrazach. Wyjął przy mnie parę i powiedział: "O, to jest dobra kombinacja."
Jakie wnętrze zrobiło ostatnio na Was wrażenie? Co dla siebie podpatrzyłyście, i gdzie?
Komentarze
Prześlij komentarz