Drzwi do lata

Dziś po raz ostatni w tym roku szkolnym wychodzę do pracy o siódmej dwadzieścia, a kończę o osiemnastej. Uwięzłam gdzieś między zmęczeniem a znudzeniem; bywam nieadekwatnie zmęczona po pracy, i mój wewnętrzny kalendarz zdecydowanie odpiął się od zewnętrznego (zazwyczaj nigdy mi się nie zdarza mylić poszczególnych tygodni, ostatnio - nagminnie). To ostatnie pewnie bierze się stąd, że do końca czerwca nie ma ani jednego punktu, na który bym realnie czekała. W normalnych okolicznościach przyrody prysnęłabym gdzieś na weekend, ale teraz blokują mnie jazdy; nawet na wyjście do muzeum, przynajmniej do końca tego tygodnia (wystawianie ocen) nie za bardzo mam czas.
Ale wiem, że niebawem będzie inaczej. I tak:
Książki
Jeśli chciałybyście poczytać trochę klasyki w niezniechęcających dawkach, gorąco Wam polecam "Anatomię opowiadania" Macieja Miłkowskiego. Miłkowski, wykładowca twórczego pisania na UJ i autor świetnych zbiorów opowiadań, rozkłada na części pierwsze opowiadania często już dziś niemodnych autorów. Można, rzecz jasna, przeczytać książkę tak po prostu, ciesząc się obcowaniem z człowiekiem inteligentnym i piszącym piękną polszczyzną, ale o wiele ciekawiej jest czytać ją na zasadzie gry w podchody, szukając opowiadań po bibliotekach, w internecie, czy kupując je za grosze na Allegro (na końcu mamy listę zbiorów, z których pochodzą, co nieco ułatwia nam zadanie).
Mam do przeczytania kilka prezentów - "Zaniechanie" Zofii Zaleskiej, "Ogród poza czasem" Oliwii Laing, pamiętam też, że na półce stoi "Skandynawskie lato" z serii Mistrzowie Opowieści.
Przede wszystkim jednak podglądam to, co czytają młode zdolne w internecie - "Rouge" Mony Awad (chyba wolałam "Wszystko dobrze"), "Pociąg linii M" Patti Smith (powrót do książki, tym razem własnego egzemplarza), "Zdobywam zamek" Dodie Smith (ponoć podobna do "Błękitnego Zamku" Montgomery, mojej ukochanej książki późnego dzieciństwa), "Kroniki marsjańskie" Raya Bradbury'ego.
Filmy
Krótko: z nowości - "Fenicki układ" i "Materialiści" (chciałoby się pójść na "Nouvelle Vague", czyli nowego Linklatera, ale nie wiem, czy i kiedy wejdzie na polskie ekrany), a ze starszych filmów - "Paterson", "Okno na podwórze" (wersja z 1954 roku), i "Projekt Floryda" (uwielbiam Dafoe).
Wystawy
Tu będę bardzo lokalna, ale czymś trzeba będzie zająć siebie i dziecko, więc:
- Niecodzienne przedmioty codziennego użytku. 200 lat platernictwa w Polsce - Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie - trzeba się będzie wpakować w tramwaj do Wilanowa (parkowanie tam to dramat!), bo Młoda bardzo chce na tę wystawę pójść.
- Wystawa stała | Centrum Interpretacji Zabytku - zawsze omijałam ten oddział Muzeum Warszawy, a podobno warto - tematem wystawy stałej jest zniszczenie i odbudowa warszawskiej Starówki.
- Wystawa: Życie królewskiego ogrodu | Łazienki Królewskie - bo mam hyzia na punkcie ogrodów prawie na brytyjską skalę.
- Ernest Cole: fotograf na wygnaniu - czarny fotograf z RPA w Harlemie. Zapowiada się bardzo ciekawie.
- Wystawy czasowe / Królikarnia - Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego - polskie artystki z pracowni Bourdelle’a.
- Pracownia Karola Tchorka | Muzeum Warszawy - zobaczyłam piękne wnętrze na Instagramie i stwierdziłam, że czas się wybrać do położonej naprzeciwko Muzeum Narodowego pracowni tego warszawskiego rzeźbiarza i marszanda.
Przyroda
Jak najczęściej odwiedzać Wisłę - ostatnio odkryłam, że to świetnie koi moje skołatane nerwy.
Malowanie
Jakie są Wasze plany na smakowanie lata?
Zdjęcie tytułowe: Chris Galbraith, Unsplash.
Dotarło do mnie, ze mam dziecko w wieku szkolnym, a zatem i moje wakacje rządzą się swoimi prawami. Mamy do zagospodarowania mniej czasu niż rodzice w Polsce, bo siedem tygodni, z których trzy przejmuje na siebie tata. Testowaliśmy to rozwiązane rok temu i bardzo dobrze zadziałało. W tym roku mam zatem przed sobą (jak dobrze pójdzie) dwa rodzaje wakacji. Pierwszy, ten klasyczny, to dwutygodniowy urlop i pobyt z dzieckiem w tak zwanym hotelu z basenem. Nie wiem, czy wypada się przyznać, ale bardzo oboje się cieszymy - syn z powodu dostępności basenu i sali zabaw, a ja dlatego, że na dwa tygodnie zapominam o jakiejkolwiek logistyce dnia codziennego. Podziwiam mamy decydujące się na backpacking z dzieckiem na Sri Lance, ale chyba nie stanę się jedną z nich.
OdpowiedzUsuńDrugi rodzaj wakacji to czas kiedy będę pracować, ale nie będę miała pod opieką dziecka. I jeśli dobrze pójdzie, to dostanę pozwolenie, żeby na ten czas zamienić biuro londyńskie na warszawskie. I to jest czas, który zamierzam wykorzystać do maksimum, bo w miarę elastyczny jak na korporacje grafik pracy pozwoli mi i na eksplorację okolicznych szkół jogi, i na odwiedzenie kilku wystaw (lista bardzo się przyda, dzięki!) i ogólne upajanie się Warszawą w sierpniu.
Mnie absolutnie możesz się przyznawać do wakacji z basenem. Swojego czasu na dłuższy czas zrezygnowałam z pisania komentarzy na blogu Hal, bo śmiałam wyrazić niepopularną opinię, że wakacje w takim miejscu nie są sprzeczne z duchem savoir-vivre:) Generalnie wszystko IMO zależy od tego, w jakim stylu jest się zmęczonym i co komu jest potrzebne.
UsuńWiek szkolny w Wielkiej Brytanii mnie rozbraja. Ale - jak czytam - jesteś ustabilizowana pracowo; mam nadzieję, że jest dobrze.
Jeśli trafię na kolejne ciekawe miejsca, dam znać na Instagramie. Co do szkół jogi, mój były uczeń bardzo gorąco polecał mi NAYS na Lazurowej, ale jakoś nie mogę się zebrać (wykupiłam kursy od Charlie Follows i pracuję z nimi w domu).
W moim odczuciu "Zdobywam zamek" absolutnie nie dorównuje wspaniałemu "Błękitnemu zamkowi". Opowiada o ludziach niemiłych, egoistycznych, pełnych poczucia nieuzasadnionej wyższości - i gdyby to wyłącznie narratorka nie zdawała sobie z tego sprawy, mielibyśmy do czynienia z satyrą, ale wydaje się, że autorka również jest przekonana, że prezentuje grono czarujących ekscentryków, których nie sposób nie pokochać. Cóż - nie pokochałam. Ale dobrze, że młodzież czyta "Kroniki marsjańskie" - powolną, nastrojową, nietechniczną fantastykę. Idealna lektura na lato.
OdpowiedzUsuńZaczynam oswajać się z myślą, że moje lato będzie prawdopodobnie wypełnione obowiązkami, których się nie spodziewałam i które nie pozostawią mi wiele czasu na, umownie ujmując, śniadania na trawie. Ale kiedy codziennie przejeżdżam przez większy niż zwykle kawałek Krakowa (ha, jest jakaś dobra strona - więcej czasu na czytanie), chwilami podnoszę wzrok znad książki i zachwycam się moim miastem - zawsze kochanym i najpiękniejszym, ale w tym ciepłym czerwcowym świetle jakby bardziej niż zwykle przepojonym harmonią i słodyczą.
Zmartwiłaś mnie swoją opinią o Dodie Smith, ale trudno, najwyżej też ich nie pokocham. Tylu jest bohaterów do pokochania:) A Bradbury trzyma się mocno.
UsuńMam nadzieję, że Twoje niespodziewane obowiązki nie są z tych najbardziej drenujących psychicznie. O Krakowie piszesz pięknie, i przypomniałaś mi, jak kocham pustą, letnią Warszawę i piosenkę T-love:)
Muszę się zgodzić, z komentującą powyżej, że "Zdobywam zamek" nijak ma się do "Błękitnego zamku". Podczas czytania nawet mi się takie porównanie nie nasunęło, a jestem zdecydowanie team "Blue Castle", to moja ulubiona książka L.M.Montgomery do której wracam regularnie. "Zdobywam zamek" nie zrobiło na mnie po prostu żadnego wrażenia, ale nie pisze tego, żeby Cię zniechęcić, wiele razy się przekonałam, że nie wszystkim się to samo podoba.
OdpowiedzUsuńW lecie kroi mi się jeden wyjazd z siostrą i koleżanką na all inclusive (z siostrą trzeci raz, a koleżanka jedzie z nami po raz pierwszy - bardzo jestem ciekawa jak ten układ się sprawdzi). Mówisz, że w niektórych kręgach nie jest to uważane jako s-v?
Poza tym chciałabym ruszyć z książkami z mojej kupki wstydu, uprzątać ogród w miarę systematycznie, co nie jest łatwe, bo będę normalnie pracować. Nie mam planów na oglądanie, chyba ze moja korporacja zawodowa postanowi pokazać nowego Wesa Andersona na okazjonalnym pokazie filmowym.
I może ruszę z malowaniem po numerach, które dostałam od moich córek na dzień matki....
Dziś dostałam informację, że odwołali mi wycieczkę do Florencji - prawdopodobnie klasyczny wałek first minute, tzn wpłać na wakacje, my sobie twoimi pieniędzmi poobracamy, a potem zobaczymy, czy wycieczka będzie. Pewnie zamiast tego gdzieś wyjadę z mężem, w bardziej mężoprzyjaznym trybie, czytaj: mniej muzeów, albo all inclusive. Przysięgam, historii z opiniami o nie s-v charakterze tych ostatnich (nie samej Hal, części komentujących czytelniczek) nie zmyśliłam:) Najwyraźniej są tacy ludzie w społeczeństwie. Inna sprawa, że w moim odbiorze wyjazdy w ciepłe mocno się zmieniły przez ostatnie kilkanaście lat, niekoniecznie na plus - ale mam bardzo nadzieję, że Twój wyjazd wypali.
UsuńCo do kupki wstydu, staram się o niej zapomnieć. Przez Goodreads jakoś strasznie mi urosła.
Bardzo mi przykro z powodu wycieczki do Florencji, niemiła niespodzianka ze strony biura podróży. Może nie zebrała się grupa, mój mąż ma regularnie takie okres niepewności, czy wyjazd wypali na swoich sportowych wyjazdach.
Usuń