Art makes life good, good life makes poor art
Spędziłam ten tydzień, ku swej ogromnej radości, na zwolnieniu lekarskim; nie tylko ominęło mnie kilka spotkań, ale miałam też okazję zastanowić się nad sobą i tym, co chcę robić i jak przy tym funkcjonować - w moim przypadku nie jest to oznaką niedojrzałości, ale raczej wiąże się z tym, że jestem INFJ-T-em, i zapewne do mych dni ostatnich będę się zastanawiać nad tym, jaka jest moja misja życiowa i jak ją realizować, nie niszcząc przy okazji siebie. W każdym razie: wypoczęłam, zresetowałam głowę, i dalej intensywnie pracuję nad zmianą priorytetów. To, że się nie odzywam, nie znaczy, że nic się u mnie nie dzieje, przeciwnie, kotłuje się, ale w ten dobry sposób. Przestawiam się na nowe, fajniejsze tory. Dotarło do mnie, co tak naprawdę chcę robić, i jak - i jest to tak organiczna i oczywista kontynuacja moich wieloletnich doświadczeń z pisaniem, że aż chce mi się śmiać. Tymczasem - oto lista rzeczy, które mnie aktualnie zajmują, i rekomendacji: Chwilowo nie chodzę na wystawy (najlep