Jak wychować dzieci świadome innych kultur

Slava Bowman
„Uczyć się, aby żyć wspólnie, uczyć się współżycia z innymi”

Te słowa pochodzą z Raportu Delorsa, przedstawionego UNESCO w 1998 raportu Międzynarodowej Komisji do spraw Edukacji dla XXI wieku pod przewodnictwem Jacques’a Delorsa (podaję za polską stroną UNESCO). Raport przedstawiał cele stojące przed edukacją XXI wieku, i wydaje mi się, że w świecie po dziewiątym września są one nadal, jeśli nie bardziej, aktualne:
Aby spełnić w całości swoją misję, edukacja powinna organizować się wokół czterech aspektów kształcenia, które przez całe życie będą niejako dla każdej jednostki filarami jej wiedzy: uczyć się, aby wiedzieć, tzn. aby zdobyć narzędzia rozumienia; uczyć się, aby działać, aby móc oddziaływać na swoje środowisko; uczyć się, aby żyć wspólnie, aby uczestniczyć i współpracować z innymi na wszystkich płaszczyznach działalności ludzkiej; wreszcie, uczyć się, aby być, dążenie, które jest pokrewne trzem poprzednim.
Celem trzeciego filaru edukacji wg Raportu Delorsa ma być głęboko humanistyczne dążenie do  zaprojektowania modelu edukacji, która „pozwoliłaby unikać konfliktów lub rozwiązywać je na drodze pokojowej, przez wzbogacanie wiedzy o innych, ich kulturze, ich duchowości”. Pierwszym krokiem do zapobieżenia konfliktom jest świadomość, że ktoś może być inny (i jak), co może  kiedyś doprowadzić do dużo głębszego i dojrzalszego zrozumienia, że zachodni model demokracji, postępu, a nawet roli kobiet i mężczyzn w społeczeństwie (przyznam, że boli mnie, kiedy to piszę), nie jest jedynym słusznym, i nie działa na zasadzie rozmiaru uniwersalnego. 


Co jeszcze daje dziecku świadomość międzynarodowa?

Świadomość międzynarodowa, czyli po angielsku global mindset, to otwartość na różnice kulturowe, świadomość tych różnic, a także postawa aktywnej akceptacji (przyjmowania) i szukania punktów stycznych z innymi kulturami. Jest bardzo prawdopodobne, że dla naszych dzieci i wnuków współpraca z (lub praca dla) przedstawicieli innych kultur będzie codziennością, do której trzeba ich przygotowywać, ucząc ich wrażliwości kulturowej oraz umiejętności interpretacji sytuacji. Dzieciom o wiele łatwiej jest uczyć się tych umiejętności, niż dorosłym, ponieważ z wiekiem coraz łatwiej przychodzi nam stawianie grupy, do której przynależymy, ponad wszystkimi innymi; łatwiej też ulegamy stereotypom. 

Oto propozycja zawarta w raporcie:
Tak więc edukacja powinna obrać – jak się wydaje – dwie wzajemnie uzupełniające się drogi: na pierwszym poziomie – stopniowe odkrywanie innego, na następnym poziomie i przez całe życie – zaangażowanie się we wspólne projekty jako skuteczną metodę unikania lub rozwiązywania konfliktów.
W tym wpisie zajmę się pierwszym poziomem, skierowanym do dzieci.

Stopniowe odkrywanie innego

„Stopniowe odkrywanie” oznacza, przynajmniej dla mnie, że dziecko powinno najpierw uzyskać bezpieczną bazę w postaci świadomości własnej kultury. Warto, żeby – w naszym przypadku – polskich obyczajów uczyła się w najbliższej i dalszej rodzinie, potem społeczności (np. w przedszkolu, na warsztatach tematycznych), a potem dopiero, gdy będzie miało świadomość, co jest polskie, będzie miało narzędzie do porównywania i znajdowania różnic i punktów wspólnych (np. przy porównywaniu tradycji świątecznych lub baśni). A co potem?


Nauka drugiego języka
Nie fetyszyzuję nauki języka obcego od kołyski, ale faktem jest, że wczesne dobre ustawienie artykulatorów (czyt. nabycie umiejętności poprawnej wymowy nietypowych dla języka polskiego głosek) procentuje. Niestety, rzeczywistość uczenia języków drugich w Polsce jest taka, że ciężko jest znaleźć szkołę, a nawet kursy, które kompetentnie i w sposób ciągły (bez zaczynania co rok, lub co dwa lata, w tym samym punkcie, i bez przepychania uczniów na siłę na kolejny poziom) nauczą dziecko języka. Kiedy ostatni raz zastanawiałam się głośno w internecie „jak żyć?”, pewna Amerykanka odpisała mi, że miała dokładnie ten sam problem, i rozwiązała go, wysyłając syna do szkoły z maturą międzynarodową (IB), a córkę do szkoły dwujęzycznej – uwaga: obu państwowych, obu położonych w miarę blisko domu. Większości z nas pozostaje szukanie kursów językowych, udawanie, że DVD się popsuło i nie odtwarza po polsku, i/ lub programy i DVD do nauki języka. Kilka lat temu powiedziałabym, że warto lobbować o lepszy poziom angielskiego w szkołach, ale nie powtórzę tego w sytuacji, kiedy nauczyciele z nich odchodzą. 

Warto nauczyć dzieci podstawowych zwrotów w kilku językach, a na pewno w językach, w których mówią dzieci z ich klasy – oprócz tego, że w ten sposób uczymy ich, że podstawowe zasady szacunku wobec ludzi są niezależne od kultury, może im to ułatwić nawiązanie znajomości. 


Poznawanie świata z kanapy
Naukę o innych kulturach warto rozpocząć od wizyty w bibliotece. Na początek może pomóc zasada, by przynajmniej raz na jakiś czas znaleźć dla dziecka książkę korespondującą z regionem świata, który aktualnie nas interesuje lub którego literaturę czytamy.
  • Mojej córce podobała się książka „Dzieci świata” (teraz chyba niedostępna w księgarniach, oryginalnie wydana we Francji – jak już pisałam, jestem fanką francuskich książek dla dzieci, warto ich szukać) z serii „Świat w obrazkach” wydawanej aktualnie przez Wydawnictwo Olesiejuk. 
  • Bardzo podobały jej się poświęcone miastom vintage'owe książki z serii Oto jest... Miroslava Šaška (pięknie ilustrowane, powstawały w latach 60., i, o ile się dobrze orientuję, wszystkie na końcu podają uwspółcześnione dane o opisywanych miejscach). 
  • Zaczęłyśmy też czytać wydawaną przez Media Rodzina serię Baśnie Świata, i obie jesteśmy oczarowane formą i treścią (a Młoda przepięknie wyłapuje podobieństwa do znanych bajek).
  • Można też poszukać tematycznych numerów „Świerszczyka”. 

Łatwym sposobem na zaszczepienie dziecku (raczej niepogłębionej, ale zawsze) świadomości innych kultur jest oglądanie filmów. Kilka uwag:
  • Jeśli chodzi o filmy Disneya, polecam te nowsze („Vaianę”, „Lilo i Stitch”, „Mulan”, w zależności od wieku) raczej niż starsze, które zawierają sporo stereotypów („Księga Dżungli”, „Dumbo”).
  • Warszawiakom polecam sobotnie poranki filmowe w kinie Muranów, gdzie przewijają się filmy animowane z całego świata (a zestaw krótkich bajek jest dobrym pierwszym krokiem kinowym).
  • Filmy polecane w Internecie to „Czerwony Balonik” (Francja, 1956 rok), „Mój sąsiad Totoro” (Japonia, 1988, 5+), „Kirikou i czarownica” (koprodukcja europejska na kanwie baśni afrykańskich, 1998).
  • Warto monitorować, co ogląda dziecko – programy telewizji takich, jak BBC i PBS (znanej u nas głównie z „Ulicy Sezamkowej”) prócz treści edukacyjnych i spokojnego charakteru gwarantują nam to, że wszelkie inności (rasowe, religijne, fizyczne) będą życzliwie przedstawiane.

Jak świętują inni
Zdecydowanie warto oswajać inność religijną (najlepiej bez zaniedbywania własnej – nie macie pojęcia, jak straszliwie słabo polscy licealiści znają Biblię...). Oto kolejny cytat z Raportu Delorsa:
Ucząc na przykład patrzenia na sprawy z perspektywy innych grup etnicznych czy religijnych, można uniknąć niezrozumienia, które rodzi nienawiść i przemoc wśród dorosłych (…) nauczanie historii religii lub zwyczajów może służyć jako punkt odniesienia przyszłych postaw.
Dobrym początkiem nauki empatii międzykulturowej jest nauka o obyczajach świątecznych – łatwo daje się zauważyć różnice, ale można też dostrzec, że mimo różnic w nazewnictwie, potrawach, zwyczajach religijnych, często chodzi o to samo – nie tylko wspólnie spędzony przy stole czas, taniec, śpiew, ale też o wyrażenie wdzięczności, czas na refleksję, bliskość w rodzinie.
  • Jeśli otrzymasz zaproszenie świąteczne do kogoś wyznającego inną religię – przyjmij je. Dla dzieci, które kochają świętować, będzie to duże przeżycie.
  • Jeśli macie czas, zróbcie wspólnie kalendarz ważnych świąt z całego świata – porozmawiajcie o ich znaczeniu i tym, jak się je obchodzi, jeśli się uda, znajdźcie nagrania i zdjęcia; poszukajcie różnic i podobieństw w stosunku do polskich świąt. To ciekawy projekt do rozbicia na cały rok, może nawet dwa lata.

Osobisty kontakt/ doświadczenie
Nic tak nie zmniejsza strachu przed innym, jak doświadczenie... braku inności na własnej skórze, dlatego warto:
  • nie zniechęcać dziecka (lub wręcz zachęcać) do przyjaźni z dziećmi innej narodowości, religii, pochodzenia etnicznego, z niepełnosprawnościami. (Nie chcę, żeby zabrzmiało to tak, jakby ludzie z niepełnosprawnościami istnieli dla dobra pełnosprawnych, ale zwłaszcza to ostatnie uczy wyobraźni i dbania o wygodę innych w trybie turboprzyspieszonym.)
  • Jeśli macie w swojej miejscowości okazję obejrzeć obchody świąt innej grupy etnicznej lub wydarzeń zorganizowanych dla osób z niepełnosprawnościami (np. wybory miss na wózku czy paraolimpiada), spróbuj. (Uwaga na boku: moja znajoma zaczęła szyć, gdy zobaczyła, jak sprawnie jej koleżanka bez ręki posługuje się maszyną. Może Twoje dziecko zainteresuje się sportem?)
  • Próbujcie etnicznych potraw.
  • Pójdźcie z wizytą do muzeum etnograficznego (i/lub na warsztaty etnograficzne, polska tradycja też jest ważna).
  • Jeśli masz taką możliwość, weź pod uwagę wysłanie dziecka na wymianę uczniowską, i/ lub przyjmij do siebie ucznia lub nauczyciela (prośba: błagam, nie stawaj okoniem, jeśli się okaże, że nauczyciel bądź dziecko jest innej płci, niż to sobie wyobrażaliście).
A podróże? Od jakiegoś czasu pytam podróżujących nastolatków, od którego momentu zagraniczne podróże zaczęły mieć dla nich sens, i praktycznie wszyscy powtarzają, że od około dziesiątego roku życia. Kilka rodzin, które znam, wyznaje zasadę, że do mniej więcej tego wieku jeżdżą z dziećmi po kraju, a dopiero potem wypuszczają się za granicę. Inną sprawą jest wrażliwość dziecka na różnice społeczne i kulturowe, bez której nawet nastolatek może zapamiętać z wyjazdu tylko tyle, że było ciepło, że jedzenie smakowało mu lub nie, i czy w hotelu było wi-fi.


Bądź dobrym przykładem
Nie sugerujcie się thumbnailem – ta nieprzyjemna, ale skuteczna reklama społeczna porusza także temat ksenofobii:

Dzieci uczą się szacunku dla inności i wrażliwości kulturowej od dorosłych przejawiających te same cechy (a umówmy się, to raczej my musimy w tym momencie nadrabiać za świat). Niedobrze, jeśli świadomie lub nieświadomie przejawiamy takie cechy, jak stronniczość, rasizm czy niewrażliwość - dlatego koniecznie wyrzućmy z języka wartościujące słowa i wyrażenia („przyżydzić”, „zachowywać się jak biały człowiek”). Dobrze byłoby też, gdybyśmy nauczyli się mówić dzieciom o tych, którzy są odmienni od niego, w kategorii ich silnych stron (tu pułapką jest z kolei wpadnięcie w pobłażliwe stereotypy, ale to zupełnie inna historia...)

Które z tych punktów już wykorzystujecie? Które wydają się Wam warte spróbowania? Co się u Was sprawdza, jeśli chodzi o uczenie dziecko języka/ innych kultur? A jeśli uważasz, że ktoś mógłby skorzystać z tego tekstu, podziel się nim, proszę, na Facebooku. Dziękuję!

Komentarze

  1. Ukończyłam liceum z programem matury międzynarodowej i zdecydowanie polecam, swoje dziecko również zachęcałabym do pójścia do takiej szkoły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w takim uczę, i też bardzo polecam:-) choć z zastrzeżeniem, że to nie jest wybór dla każdego (bywają okresy solidnego nawału pracy) i oczywiście trzeba sprawdzić opinie, a w miarę możliwości także wyniki matur/ zdawalność na dobre uczelnie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty