Korzenie

Jedną z rzeczy, która najmocniej uformowała moją „wyjściową” tożsamość (piszę w ten sposób, bo mam już w zasadzie pewność, że to dosyć płynny koncept), jest to, że byłam późnym dzieckiem swoich rodziców. Dziadkowie zmarli, kiedy byłam mała, babcie – kiedy byłam młodszą nastolatką, i zanim ich zdaniem doszłam do wieku, w którym można mi było opowiedzieć historię rodzinną.

Moi rodzice, z różnych ważnych dla siebie przyczyn (ograniczę się do wyniesionych z dzieciństwa traum wojny i pierwszych lat powojennych) podchodzili do zapoznawania mnie z historią rodziny, a także żyjącymi jej członkami, wybiórczo i raczej niechętnie. Jako nastolatka poznałam tylko garść często powtarzanych faktów; święta spędzaliśmy w najbliższym gronie, dalszą rodzinę widywaliśmy rzadko lub wcale. Jednak dopiero wtedy, kiedy weszłam do rodziny męża, uderzyła mnie dysproporcja między tym, jak żywy i częsty kontakt mam z członkami jego rodziny, a jak anemiczny i ograniczony z własną. (Takie same doświadczenia miało moje rodzeństwo i rodzeństwo cioteczne.)

Kilka lat i parę brzmiących jak baśnie z mchu i paproci sytuacji później zaczęłam odtwarzać swoje drzewo genealogiczne, korzystając z pomocy członków rodziny innych, niż rodzice. Wiele mnie w tym procesie zadziwia – tak jak to, że istnieją pamiętniki członków rodziny, o których w zasadzie się nie wspomina, bądź które bezrefleksyjnie się oddaje, czy to, że opowiadane mi przez kolejne osoby wycinki historii rodzinnej właściwie się na siebie nie nakładają, jakby nigdy nie była ona własnością wszystkich.

A z historii tej dałoby się zbudować niezły kawałek historii przed- i powojennej Polski, i to z gwałtownymi zwrotami akcji. Moi dziadkowie zaliczyli bardzo dużo (niezakończonych nagłą śmiercią) konfiguracji bycia w złym/ dobrym miejscu w złym/ dobrym czasie; podejmowali czasem bardzo trafne, a czasem bardzo ryzykowne decyzje; na dalszym planie, w rolach pozytywnych i negatywnych, przewijają się historyczne postaci i organizacje. Podchodzę więc do tego, czego się dowiaduję, w duchu tego, co sygnalizuje Tadeusz Rolke w swojej autobiografii; jeśli będziemy żyć wystarczająco długo, na pewno zrobimy coś, co ludziom żyjącym już w innych realiach będzie się wydawało kontrowersyjne.

Dlaczego ten wpis przed Wszystkich Świętych? Jeśli mało wiecie o swojej rodzinie, a czujecie, że czas to zmienić, odwiedźcie jak najwięcej grobów. Zróbcie zdjęcia dat urodzin i zgonów członków rodziny, spytajcie krewnych, skąd przyjechali, co po nich zostało. Jeśli Wasi dziadkowie żyją, obejrzyjcie razem rodzinne zdjęcia, spytajcie, jakie były najważniejsze wydarzenia ich życia (ale ostrożnie, żeby ich nie narazić na duży stres). Pomyślcie, jakie pytania zadać, by dowiedzieć się więcej. Jeśli, jak ja, czujecie się odcięte od rodziny, możecie odkryć, że istnieje Was co najmniej drugie tyle – niewidoczna, osadzona w przeszłości część.


Do przeczytania w czwartek – przygotowuję dla Was kolejny wpis zaduszkowy (pierwszym był ten).

Ilustracja tytułowa pochodzi z książki “The ecological relations of roots” (1919) by Weaver, John E., str. 45.

Komentarze

  1. Bardzo dobry wpis. Elementarny na początek marszu , ku przekonaniu, że jesteśmy nie pępkiem m świata, nie całym światem, ale tylko ogniwem, ziarnem osypującym się w klepsydrze dziejów.
    Wczoraj piękna , młoda dziewczyna, dziś kobieta dojrzała z doświadczoną wiedzą w oczach, jutro staruszka krucha i stąpająca po kruchym...
    Zawsze z wiedzą, że kiedyś szły tak całe pokolenia takich samych jak my, poznających, kochających , ufających.
    Piękna grafika tytułowa, doskonale obrazująca to, co sie w nas odbywa. Wzrost części niewidzialnej, Ciągły, nieprzerwany dyktowany checią sięgania w głąb, nasycenia.
    Każdy wie, że uszkodzony korzeń powoduje powolne zamieranie. Najpierw niewidoczne, później nieodwracalne.
    Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za miłe słowa! Na pewno stałam się trochę inną osobą, kiedy poznałam historię ludzi, od których pochodzę. To daje przede wszystkim poczucie kierunku- widzi się siebie w relacji do ich celów i ich aspiracji.
      Odnośnie dwóch ostatnich zdań Twojego komentarza: tak, ale z drugiej strony to fascynujące, ile da się wyleczyć i naprawić przez poznanie i refleksję nad przeszłością własnej rodziny.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty