Accidentally Wes Anderson

  

Skąd tytuł? Trafiłam wczoraj na tekst "Why I Want to Live in a Wes Anderson Film", w którym rozpoznałam siebie: przecież też uwielbiam swoją pracę (ale także wychodzenie z niej i "własne życie"); planuję i organizuję z namiętnością Królika z "Kubusia Puchatka"; do swojej dziesięcioletniej córki mówię jak do starszych nastolatków, których uczę, do których mówię z kolei jak do dorosłych. Nie jestem człowiekiem pasteli, ale lubię elegancję i detale, na których brak choruje współczesność. (Detal mógłby się komuś nie spodobać, więc najlepiej, gdyby wszystko pozbawione było cech, kształtów i właściwości - klik.)

*** 

A propos planowania: prowadzenie kalendarza spraw prywatnych, wyjść kulturalnych  i rozrywek, o którym pisałam tutaj, okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu nie pominę wystawy Małgorzaty Mirgi-Tas,  nie zapomnę o nowym filmie Wima Wendersa, będę sprawdzać, czy/ kiedy w czerwcu będzie można zwiedzić odrestaurowane, piękne wnętrza Pałacu Krasińskich (update: niestety nie, pałac jest remontowany).

Pomaga też to, że ostatnio postanowiłam przygotować listę rzeczy do zrobienia, które sprawiają, że czuję się tak, jak czuć się lubię, dopasowanych do okazji, ilości czasu, mojego poziomu energii. Jest na niej oglądanie programów kulturalnych, geograficznych, filozoficznych na arte.tv (mają też przedstawienia baletowe i operowe!), nauka języka, oglądanie albumów i wystaw, spacery po mieście i poza - mam listę gotowych tras). Łatwo mi po nią sięgnąć i coś konkretnego zrobić.

***

Moje ostatnie obsesje: 

Dandyzm - jako forma influencerstwa, smakowania czasu, oporu przeciw upadkowi kultury. Nie byłam do końca świadoma tego, że dandysi pochodzili na ogół z klasy średniej, i mimo typowego dla niej zaplecza kulturowego i finansowego naśladowali arystokratyczny styl życia, często stając się swego rodzaju wzorcem dla arystokratów (przynajmniej dopóki im się czymś nie narazili, jak Beau Brummell księciu regentowi).

Według Baudelaire'a postać dandysa pojawia się w "okresach przejściowych, kiedy demokracja nie jest jeszcze wszechmocna, a arystokracja dopiero zaczyna się chwiać i upadać" - gdy kultura upada, a rola mieszczaństwa rośnie. W obliczu powstawania kultury masowej, implikującej wulgarność i upadek wartości takich, jak piękno i smak, dandys zachowuje się reakcyjnie, pragnąc zachować wielkość i styl społeczeństw predemokratycznych. W konsekwencji powstanie dandyzmu jest nierozerwalnie związane z upadkiem kultury. Dandys jest postacią typową dla etapu przejściowego między jedną epoką a drugą. (klik)

Dandys jest figurą paradoksalną, outsiderem pragnącym pozostawać w centrum uwagi, chcącym żyć w innym rytmie, niż ludzie wokół niego:

Jeżeli zamawianie przez dandysa odzieży na wymiar ma jakiś konkretny cel, może być nim właśnie to; spowolnienie biegu czasu - czasu potrzebnego, by stworzyć garnitur na miarę, móc docenić jego wysmakowane detale, zobaczyć w nim żywą historię. Podczas gdy Brummell szukał męskości w dyskretnym luksusie, współczesny młody dandys wybrałby się na powolną przejażdżkę po szybko żyjącym mieście, szukając własnej drogi i nowych zasad ubioru i zachowania w wieku technologii. (klik)

Śpiew Jakuba Orlińskiego. Trafiłam na niego półtora roku temu, szukając tej arii, i odpadłam, a ostatnio zajawka wróciła. Zaraziłam nim nawet męża, którego uważałam za człowieka odpornego na muzykę barokową. Ściągnęłam wszystko, co było dostępne w empiku, i upiększam sobie życie.

Dejima. Przeczytajcie ten wpis, a jeśli Was zainteresuje - ten artykuł. Szkoda, że niewiele o niej udało mi się znaleźć- na razie znalazłam tylko parę artykułów i krótkich filmów, a nie jestem pewna, czy chcę czytać "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta".

Te tanie perfumy. Jakiś czas temu straciłam głowę dla "Lost Cherry" Toma Forda - perfum, po pierwsze, drogich jak oczy szatana, po drugie, niesatysfakcjonująco trwałych, po trzecie, o obłędnej nucie gorzkiej pestki, czego nie mógł znieść mój mąż. Wyszukałam sensowny tekst o możliwych zamiennikach, i umówiłam się z sobą, że zamawiam 23 NOW, dostępne na Allegro za oszałamiające 40 zł za 100 ml, a niezależnie od tego jadę wąchać Bohoboco. Kiedy dotarła do mnie fioletowa butelka z Allegro, zapach tak mi się spodobał, że na nim zamknęłam poszukiwania, i z przyjemnością konfunduję nim koleżanki o bardzo kosztownym guście.

 ***

Ostatnie dziesięć dni spędziłam chorując, w takim stylu, że nawet ja nie miałam cienia wątpliwości, że powinnam wziąć zwolnienie i leżeć. Było bardzo przyjemnie: poza kasłaniem codziennie rozwiązywałam Wordle, robiłam kilka lekcji francuskiego, słuchałam kawałka muzyki klasycznej na dany dzień z Year of Wonder. Czytałam piękne eseje Audre Lorde i szydełkowałam dla córki torebkę na rocznicę Komunii. 

Przy okazji rozwiązałam dylemat ciągnący się za mną od paru miesięcy, kiedy podczas szkolnej wigilii, zdziwiona własnymi słowami, powiedziałam fajnej absolwentce, że nie wiem, czy chcę pisać książkę lub prowadzić podcast - co byłoby przedłużeniem mojej aktywności zawodowej - czy być kreatywną w inny sposób. W maju miałam zacząć zbierać materiały - stąd dandysi, między innymi - i doszłam do tego, że nie, nie chcę zaprzęgać swojej kreatywności do przedłużenia pracy (będzie na to czas, jeśli kiedyś przestanę pracować w szkole). Chcę być za to osobą, która jest w stanie wyszydełkować torebkę (mimo, iż  zazwyczaj tego nie robi), wyrzeźbić coś z gliny (właśnie wyniosłam z pokoju Młodej kilo glinki kupione do modelu Stonehenge, którego ostatecznie nie zrobiła), namalować obraz, napisać wiersz.  

A co dzieje się u Was? O czym myślicie, co polecacie, co w Was tkwi?

 

Zdjęcie tytułowe: Alex Batonisashvili, Unsplash  

Komentarze

  1. Powoli wycofuję się w zacisze domu, oddaję ostatnie obowiązki w pracy, uczę swoją zastępczynię tego wszystkiego, co robię. I w sumie dopiero w czasie tej nauki dotarło do mnie, ile tego jest! Nadal nic nie czytam, nie konsumuję żadnej kultury, ani wysokiej, ani popularnej, ale daję sobie czas - może na L4, nieobciążona pracą, a tylko rosnącym brzuchem, będę miała ochotę coś poczytać lub obejrzeć. Na razie na liście mam dokończenie "Szczygła" zarzuconego w I trymestrze. Przepraszam - z kultury popularnej (?) ostatnio byłam z przyjaciółmi w kinie na "D&D Złodziejski honor". Dawno się tak nie uśmiałam, cudowny reset głowy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytam, ale przypomina to pływanie w piasku, codziennie zmuszam się do małych porcyjek - rozdział tego, strona tego, rozdział tamtego. Zmęczenie materiału. Potrzebuję odejść od mojego "ambitnego" czytania i sięgnąć po coś czysto rozrywkowego... Właśnie oglądam najnowszy film na kanale The Book Leo i notuję powieści fantasy, które mogą mi się podobać.

      A propos ilości obowiązków - to dobrze, że masz okazję podliczyć. uświadomić sobie i innym, ile naprawdę robisz. To dobre dla poczucia wartości;-)

      Usuń
    2. To prawda, dawno mi tak poczucia wartości i sprawczości nie wywindowało jak teraz, aż szkoda iść na to L4 :) Ale nie mam wyboru w tym zakresie, więc idę i zamierzam korzystać!

      Co do czytania, to ciekawe, bo też poczytuję książki w ten sposób, z doskoku, może nie codziennie, ale ze dwa razy w tygodniu po pięć minut. W mojej głowie to nie było "prawdziwe" czytanie (cokolwiek to znaczy). A przecież w ten sposób prawie kończę książkę o wysokosprawczości Andrzeja Tucholskiego, także może stan mojego czytelnictwa na ten rok nie jest tak tragiczny jak zakładałam. Z literatury rozrywkowej, ostatnie co czytałam to seria "Kwiat Paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk, waga piórkowa literatury lekkiej :) Funkcję ma czysto rozrywkową, ot książka do wina (koniecznie) na późny wieczór. W innych warunkach wypływają niedociągnięcia fabularne i w budowie postaci.

      Usuń
  2. Rozumiem to podejście, od dłuższego czasu mam wzmożoną potrzebę nabywania przydatnych umiejętności. Mam wrażenie, że im dłużej pracuję przed ekranem, tym większą. Obecnie miotam się pomiędzy nauką szycia, a rozrastającym się ogrodem warzywnym. W planach mam renowację mebli i swetry na drutach, plus niezliczoną ilość pomniejszych pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz mi uświadomił, dotarło do mnie, że to rozdarcie - _wiem_, że opracowałabym dobre treści edukacyjne, i mam poczucie, że powinnam robić coś w tym kierunku - wynika z tego, że _nie chcę_ tego robić, bo potrzebuję odskoczni... i to jest bardzo dobry powód, żeby odnawiać meble, lepić z glinki i robić na drutach:-)

      Usuń
    2. Ja mam głęboko w środku przeczucie , że powinnam skupić się w życiu na nieco innych obszarach, ale póki co zbieram siły i chyba poszukuję zastępników. Z tą odskocznią to dość skomplikowana kwestia: z jednej strony potrzebuję tego jak powietrza, z drugiej moje życie wygląda teraz jak krzyżowka "Grand Budapest Hotel" z "Wszystko wszędzie naraz" (nie znam innych filmów Andersona, nad czym ubolewam, ale na kinematografię nie wystarcza mi już zwykle przestrzeni mentalnej i czasu). Mam nadzieję, że wypracuję w tym jakiś balans.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty