Garderoba kapsułowa - praktyczne rady z lat 30.

Update 2022: jeśli interesują Was historyczne capsule wardrobes, właśnie trafiłam na film objaśniający zasady tworzenia garderoby kapsułowej z lat 20., oto on:

 ***

We wrześniu, po długim namyśle, kupiłam Orchids on Your Budget (pierwotnie wydaną w 1937, niedawno wyszło kolejne wznowienie) Marjorie Hillis, u nas znanej jako autorka poradnika dla singielek „Rozkosze życia w pojedynkę”, bestsellera lat 30. „Rozkosze” nie poruszyły mnie na tyle, żebym chciała kupować kolejną książkę Hillis za spore pieniądze, ale w końcu udało mi się znaleźć ją w sensownej cenie.

W „Orchideach” – według mnie lepszych, niż „Rozkosze życia w pojedynkę” Marjorie Hillis udziela porad „the smart poor”, ludziom mającym więcej gustu, niż pieniędzy, których liczba zdecydowanie wzrosła w czasach Wielkiego Kryzysu (1929-1933). Prócz rad, jak przenieść się z mieszkań i posiadłości, na których utrzymanie nas nie stać, do mniejszych, lecz wciąż eleganckich mieszkań; jak wydać przyjęcie bez pomocy domowej (rozważam wpis o tym w grudniu, przed świętami); jak, nie wydając sporych kwot, dobrze jeść znajdziemy tam też porady, jak stworzyć garderobę kapsułową.

To bardzo, zdawałoby się, współczesne podejście do garderoby wynikało z kilku rzeczy: po pierwsze, moda damska lat 30., choć rzadziej chyba stanowiąca przedmiot zainteresowania współczesnych filmowców, kostiumografów, rekonstruktorów, kolekcjonerów, niż moda lat 20. i 40., dzięki cięciu tkaniny po skosie zapoczątkowała to, co dziś uważamy za klasyczną sylwetkę damską. Po drugie, był to okres, w którym coraz więcej kobiet podejmowało pracę zarobkową, a elegancja stroju do pracy – jak pisze Hillis – sugerowała wydajność. Po trzecie, upowszechniały się domy towarowe i katalogi wysyłkowe, a po czwarte – kryzys zmusił ludzi do myślenia o garderobie w nowych kategoriach.

(Jeśli interesuje Was ten temat, polecam Wam dwa filmy zrealizowane przy okazji wystawy w Fashion Instutute of Technology zatytułowanej Elegance in an Age of Crisis; poniżej znajdziecie część pierwszą, poświęconą modzie damskiej, a tu część drugą, o modzie męskiej.)

A teraz oddaję głos Marjorie Hillis; wszystkie cytaty pochodzą z książki Orchids on Your Budget, wydanej w Wielkiej Brytanii przez Virago Press w 2009 roku, tłumaczenie moje.

***

„Podstawowe zasady rządzące każdą szykowną, budżetową garderobą są być może stare, ale jare. Przede wszystkim stara zasada (powiedz nam, jeśli o niej wcześniej nie słyszałaś), by budować garderobę wokół jednego koloru. (...) To niesamowite, w naszych światłych czasach, jak wiele kobiet zaczyna od kupienia brązowego płaszcza, tak jak planowały, a potem daje się uwieść granatowej sukience, która jest „taka słodka”, i decyduje się na czarny kapelusz, ponieważ nie mogą znaleźć odpowiedniego dla siebie w żadnym innym kolorze, a czerń pasuje do wszystkiego. (Naprawdę?) Kiedy już to zrobisz, możesz albo nosić te trzy rzeczy razem, i wyglądać jak ignorantka, albo dokupić ubrania do trzech osobnych zestawów. Ciężko nam doradzić, co byłoby lepszym wyjściem.” (str. 37–38) 

Było to pisane na rok przed urodzeniem YSL, który złamał zasadę niezestawiania czerni z granatem, ale przywołane tu zestawienie brązu, granatu i czerni to faktycznie coś dla ludzi o mocnych nerwach.

„Co więcej, trzymanie się jednego koloru nie jest jedyną przykrą koniecznością, gdy naprawdę chcesz ograniczyć wydatki. Musi to być być ciemny, praktyczny, nieoryginalny kolor. Mówiąc wprost, musi to być czerń, niebieski lub brąz. (.. .) [Zacznij] od płaszcza, który nie zapada w pamięć. Płaszcza będącego szykownym, zgrabnie uszytym, nierzucającym się w oczy tłem dla niedrogich porywów fantazji.

Co więcej, radzimy, byś kupiła kapelusze i buty, torebki (lub niektóre z nich, jeśli masz ich więcej) i większość sukienek w tym samym nieciekawym odcieniu. Może to brzmieć monotonnie, ale to najlepszy sposób na oszczędzanie na ubraniach. Z tym planem każda rzecz pasuje do wszystkich innych. (...) Poza tym pozostają ci bluzki, kurtki, szaliki, paski, biżuteria i chusteczki, pośród innych drobiazgów, by rozjaśnić twoją odzieżową rzeczywistość.” (str. 38-39 )

***

„Kolejną dobrą zasadą jest nie kupować ubrań o bardzo wąskim zastosowaniu, czy nawet ubrań na jeden sezon. Każde ubranie w małej garderobie powinno sprawdzać się w wielu sytuacjach. Kurtki w stylu sportowym, przywodzące na myśl spacery po wrzosowisku, dodadzą może szyku Lady Jak-Jej-Tam, która ma w szafie osiem czy dziesięć płaszczy, ale kobiety takie, jak my, lepiej wyjdą kupując prosty model z wełny, który sprawdzi się do prowadzenia samochodu, w podróży, w deszczowy dzień bądź na zakupach w mieście. Powinnaś też móc znaleźć kilka sukienek na tyle prostych, o dość dobrym kroju i materiale, by móc bez skrępowania pójść na elegancki podwieczorek, i nie czuć się nadubraną podczas lunchu czy w biurze. Powinnaś też trzymać się z daleka od rzucających się w oczy ubrań, które mogą być atrakcyjne przez pierwsze kilka miesięcy, ale nie w drugim roku noszenia.” (str. 39-40)

„Nie wiemy, na ile chcesz oszczędzać na ubraniach, ale jeśli to mocno problematyczna sfera w Twoim budżecie, stosuj tę zasadę [uniwersalności kroju, materiału, zastosowania przyp. Ewa] do wszystkiego”. (str. 40)

I jedna z moich dwóch ulubionych porad:

„To może brzmieć mało ekscytująco, ale naprawdę możesz być tak samo szykowna w stroju, który nie mówi wszystkim, gdzie idziesz, jak w takim, który to robi.” (str. 41)

***

„Jeśli chodzi o listę potrzebnych Ci ubrań zależy ona od Twojego wieku, rozmiaru, osobowości, tego, gdzie mieszkasz, co robisz w ciągu dnia, i z kim.” (str. 42)


„Najdroższą rzeczą w Twojej garderobie i największą ekstrawagancją jest ubranie, którego nie da się łączyć z wieloma innymi rzeczami z Twojej szafy, lub takie, które rzadko nosisz, bo go nie lubisz.” (str. 46)

Jakbym czytała Joasię Glogazę o tym, że nasza szafa powinna być dostosowana do naszego stylu życia, i o ubraniach-wyspach!

„Zrób sobie plan wiosennych i jesiennych zakupów, zanim kupisz chociażby chusteczkę, a potem się go trzymaj. (…) Wbrew obiegowej opinii, świetnie ubrane kobiety mają albo pieniądze, albo ogromną konsekwencję i siłę woli.(str. 42)

„Mała czarna jest oczywiście rewelacyjnym wyjściem dla dziewięciu na dziesięć kontrolujących wydatki kobiet w tym kraju, i godnie sprawdza się w tej roli już od kilku dekad. Czerń nie wymaga prania  po jednym założeniu, nie zapada w pamięć tak, jak kolor, jest odpowiednia na każdą okazję i może być urozmaicana kontrastującymi z nią żakietami, biżuterią, kwiatami, apaszkami i butami, do upadłego.” (str. 47)

Na zdjęciu - wybór koktajlowych małych czarnych z lat 30.

Ta uwaga o czerni (i chyba tzw. neutralach w ogólności) która nie zapada w pamięć tak, jak kolor, jest bardzo, bardzo trafna.

***

„Dopasowywanie ubrań do figury (…) jest dziś zaniedbaną sztuką. Zbyt wiele kobiet kupuje sukienki w prawie odpowiednim rozmiarze, i zastanawia się, dlaczego wyglądają w nich tak sobie. Często już lekkie podniesienie linii talii lub ramion może sprawić, że sukienka za dwadzieścia dolarów będzie wyglądać, jakby była warta sześćdziesiąt, a ich brak może mieć odwrotny skutek. Dotyczy to szczególnie dopasowania w ramionach.  Dobre dopasowanie w ramionach dodaje nam szyku i autorytetu.” (s. 49) 

Kiedy to przeczytałam, prawie się roześmiałam – dosłownie parę dni wcześniej odebrałam od krawcowej dwie niedrogie sukienki po poprawkach, właśnie podnoszeniu talii i ramion, po których zaczęły wyglądać znacząco lepiej – a ja miałam de facto dwie nowe sukienki w  szafie.

O linii ramion, autorytecie i „nowej kobiecie” lat 30. przeczytacie więcej w tym wpisie, poświęconym Joan Crawford.

***

Francuzki wiodą prym, jeśli chodzi o wydłużanie życia ubrań, a jedną z przyczyn jest to, że przebierają się praktycznie zaraz po przekroczeniu progu domu (...). Wskakują w sukienki domowe (...) lub suknie popołudniowe, które bardziej niż jakikolwiek inny element garderoby dają poczucie elegancji za niewielkie pieniądze. Odpoczywają dopiero po starannym oczyszczeniu zewnętrznego ubrania, i odwieszeniu go na dobrze wyprofilowany wieszak, który pomaga mu utrzymać kształt.(str. 50)  

***

„Resztę naszych teorii podsumujemy w kilku krótkich (no, dość krótkich) maksymach. Być może zapamiętasz niektóre z nich.

Nie kupuj ubrań z myślą o miejscach, w które chciałabyś pójść (np. przyjęcie w ogrodzie, jeżeli mieszkasz w mieście, lub pokaz jazdy konnej na świeżym powietrzu); kupuj je, by nosić je tam, gdzie realnie idziesz.

Nie zakładaj tego, w czym dobrze wyglądałaś dziesięć lat temu; moda się zmieniła, podobnie jak twoje włosy, skóra i sylwetka.

Nie da się skomponować eleganckiej szafy nie mając
pieniędzy, czasu lub gustu.

Trzy czarne sukienki wiszące w Twojej szafie nie znudzą Cię nawet w części tak bardzo, jak trzy sukienki w jakimkolwiek innym kolorze.

Kobiety, które twierdzą, że szkoda im czasu na myślenie o stroju, przejmują się jak wszyscy inni, gdy jako jedyne mają na sobie niemodny kostium w grupie eleganckich kobiet.

Niedrogie ubrania mogą służyć tak samo długo, jak drogie, pod warunkiem, że będziemy dbać o nie tak samo (nie prawie tak samo).

(Ze względu na rozwój technologii tekstylnych nie byłabym tego, niestety, taka pewna.)

Ubieranie się elegancko nie musi oznaczać ubierania się dramatycznie. Równie eleganckim jest ubieranie się zachowawczo, i więcej kobiet, które idą tą drogą, wygląda jak damy. (str. 51-2)


Następny wpis pojawi się dopiero w poniedziałek – po pierwsze, mam w tym tygodniu sporo czytania, a po drugie, będzie to wpis zaduszkowy, do którego muszę się przygotować (jeśli nie wiecie, jak wyglądają moje zaduszkowe wpisy, znajdziecie je tu i tu). Do przeczytania! 

Ilustracje: mój Pinterest.

Komentarze

  1. Już czekam na wpis zaduszkowy (poprzednie były świetne) i na ten przedświąteczny też. Dziękuję za niezawodną jakość Twoich tekstów i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!:-) mam pełne ręce roboty w tym tygodniu, ale postaram się sprostać Twoim oczekiwaniom, tym bardziej, że od bohaterki tegorocznego wpisu miałam tak naprawdę zacząć zaduszkową serię.

      Usuń
  2. Właśnie doczytałam poprzednie wpisy zaduszkowe i już nie mogę się doczekać kolejnego.

    Kto by pomyślał, że zasady szafy kapsułowej mają już tyle lat. To są tez te wszystkie zasady, które mi przy zakupach ciuchowych wbijała do głowy mama. Ja teraz tłumacze je córkom, choć mam wiadomość, że wiek nastoletni, to czas eksperymentów, wiec swoja liczbę błędów będą musiały popełnić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chciałam napisać odnośnie do poprzedniego wpisu, ze dziękuję za wyważony głos w dyskusji. Plakat ilustrujący tamten wpis tak bardzo pasuje do tej sytuacji. Też nie mogę uwierzyć, że wciąż walczymy o takie rzeczy.

      Usuń
    2. Przepraszam, że zamknęłam komentarze pod tamtym wpisem, ale z wymiany zdań pod nim wyciągnęłam bardzo konkretne wnioski. Cieszę się, że odebrałaś go jako wyważony, dokładnie taka była moja intencja.

      Usuń
    3. Pamiętam zdziwienie mojej mamy, kiedy na zakupach zobaczyła, że zwracam uwagę na sposób wykończenia dziurek na guziki. ("Skąd się tego nauczyłaś? "Od Ciebie.")

      Dziwi mnie brak zainteresowania modą lat 30. - im więcej czytam, tym bardziej mam wrażenie, że był to początek mody, jaką znamy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty